Szampony przeciwłupieżowe marki Healing od Catzy of Poland

Szampony przeciwłupieżowe marki Healing od Catzy of Poland


Na początku wakacji wzięłam udział w akcji "Poczuj Moc zdrowych i pięknych włosów". W ramach współpracy otrzymałam dwa szampony przeciwłupieżowe od marku Catzy. Firmy nie znałam, myślałam, że jest nowa na rynku. Okazało się jednak, że produkty tej marki istnieją na rynku od bardzo dawna a ich gama jest bardzo rozbudowana. 


Czerwony szampon przeznaczony jest do pielęgnacji włosów normalnych. Aktywną substancją czynną jest pirytionian cynku w stężeniu 1%, który ma działanie przeciwbakteryjne i przeciwgrzybicze. Hamuje rozwój szkodliwych patogenów. Szampon Healing starannie oczyszcza skórę głowy i eliminuje łupież. Jest delikatny. Działa kojąco na skórę głowy. Posiada właściwości przeciwłupieżowe oraz pielęgnacyjne. Dodaje włosom blasku, miękkości i puszystości. Szampon przeznaczony jest do codziennej pielęgnacji, aż do uzyskania efektu kuracji. Ma przyjemny migdałowy zapach. 


Zielony, ziołowy szampon przeciwłupieżowy Healing to szampon przeznaczony do mycia włosów przetłuszczających się z łupieżem. Działa przeciwbakteryjnie, wzmacniająco i oczyszczająco. Hamuje nadmierne wydzielanie sebum. Posiada właściwości oczyszczające, eliminuje łupież. Zmniejsza świąd i działa łagodząco na owłosioną skórę głowy. Nadaje włosom miękkości i blasku. Aktywną substancją czynną jest pirytionian cynku w stężeniu 1%, który ma działanie przeciwbakteryjne i przeciwgrzybicze. hamuje rozwój szkodliwych patogenów. Receptura szamponu wzbogacona jest w ekstrakty ziołowe z rozmarynu, brzozy, pokrzywy i rumianku. które zmniejszają przetłuszczanie się włosów. Szampon przeznaczony jest do codziennej pielęgnacji, aż do uzyskania efektu kuracji. Ma przyjemny migdałowy zapach. 


Szampony zapakowane są w kartonowe pudełeczka. Opakowania wykonane są z miękkiego plastiku. Zapach słodki i bardzo przyjemny. Konsystencja gęsta, dobrze rozprowadza się na włosach. 

Łupież miałam raz w życiu. Był to moment kiedy z braku szamponu umyłam włosy żelem do ciała mojego chłopaka. Pamiętam ten dzień jak dzisiaj. Białe płatki leciały z głowy i zanim się go pozbyłam minęło prawie 2 tygodnie. Pomyślałam, nigdy więcej :)

Gdzieś na przełomie kwietnia/maja zaczęła swędzieć mnie głowa, myślałam, że to od lakieru, suchego szamponu, bądź zmiany zwykłego szamponu do mycia włosów. Powoli odstawiałam kosmetyki a głowa swędziała coraz bardziej. Potem zaczęło mi śmierdzieć. Poczytałam w sieci i okazało się, że prawdopodobnie mam łojotokowe zapalnie skóry tzw. "mokry łupież". Chwilę po umyciu włosów czułam nieprzyjemny zapach. Było mi wstyd. Wpadałam w panikę. Zaczęłam szukać pomocy w sieci, wszyscy kierowali mnie do dermatologa. Byłam zapisane na wizytę (czas oczekiwania - 2 miesiące), z apteki przyniosłam jakieś specyfiki. W między czasie otrzymałam szampony od Catzy. Postanowiłam używać ich regularnie. 


Już po 2 tygodniach zauważyłam delikatną poprawę. Włosy pachniały a skóra głowy swędziała mniej. Po miesiącu stosowania mój problem znikł. Mogłam odstawić szampony i cieszy się pięknymi włoskami. Mam jeszcze troszkę w buteleczkach ale teraz stosuję te szampony raz na tydzień - 2 tygodnie, profilaktycznie aby zapobiec powstawaniu łupieżu. Działa. Szampony dobrze oczyszczają skórę głowy i włosy, podczas mycia nie czuję szorstkości. Włosy po wysuszeniu są miękkie, sypkie i gładkie. Oczywiście obowiązkowo odżywka, szampony mogą plątać włosy. Jestem bardzo zadowolona z tych szamponów, z pewnością na stałe zagoszczą w mojej łazience. Cena: ok 15 zł.


Jeśli chcielibyście zapoznać się z asortymentem marki Catzy, zostawiam poniżej link. Może ktoś z Was używał przeciwłupieżowych szamponów Healing? Jakie są Wasze wrażenia?



Wakacje w Bułgarii - relacja :)

Wakacje w Bułgarii - relacja :)


Witajcie Kochani! Na sam koniec wakacji moja relacja z urlopu. Już po raz kolejny jadę na wczasy wraz z końcem sierpnia. Długo się czeka ale i zadowolenie wzrasta. Znajomi odradzali, mówili, że nic tam nie ma i że nie warto a ja mimo tego pojechałam... i wiecie co? Nie żałuję! Było fanatycznie ;)

Pierwszy obrazek jaki uchwyciłam to rzeka i most, który dzieli Rumunię od Bułgarii. Dlaczego jest to pierwsze zdjęcie? Ponieważ wyjechaliśmy wieczorem, całą noc jechaliśmy a gdy się obudziłam byliśmy w Rumunii, posadzili mnie za kierownicą i zmiana nastąpiła przed Bułgarią więc już wszystko wiadome :)


A co zobaczyłam w Bułgarii? Obrazek mówi sam za siebie :) Osiołka ciągnącego swojego właściciela. Ogólnie krajobraz w drodze do Słonecznego brzegu nie jest zbyt bogaty, pola, uprawy słoneczników, kukurydzy, kozy, owce, krowy. Widok zbliżony do polskich wsi :)


Do naszego hotelu dotarliśmy ok 19. Szybki prysznic i relaks na balkonie z widokiem na basen. Jeśli kogoś to interesuje to spaliśmy w hotelu Tarsis. Ogólnie warunki bardzo dobre, kuchnia w pełni wyposażona, czysto, nowocześnie. Właściciel dbał o nasz pokój. Hotel położony na uboczu centrum, cisza spokój, do plaży jakieś 15 minut pieszo. Jednym może się wydawać, że daleko ale wolałam mieć hotel z basenem, placem zabaw dla dzieci i przestrzenią z dala od plaży niż hotel przy plaży bez tych wszystkich atrakcji ale to już jak kto woli :) Jeśli ktoś chciałby namiary zapraszam na priv :)


Już następnego dnia rano popędziliśmy na plażę, zobaczyć Morze. Widok przepiękny, duże fale, 38 stopni a przez powiew wiatru temperatura praktycznie nie odczuwalna. Woda cieplutka, wchodziłam bez harowania się. Dno płytkie, po przejściu kilku metrów woda sięgała mi do kolan. Bardzo fajnie było położyć się na materacu i leżeć, ogromne fale miło kołysały. Po wyjściu z Morza cieplutko. Powyżej widok mojej plaży. 



Leżing, plażing trwał cały dzień. Nie ma zakazów picia czy palenia na plaży. Chociaż fakt palenia, trochę mnie irytował. Sama nie palę i jak ktoś obok mnie zapalił to było to mało przyjemne jak cały dym leciał na mnie. Jeśli chodzi o narodowości. Sporo Anglików, Niemców i Rosjan/Ukraińców. Polski też czasami był słyszany ale rzadziej. Np. do naszego hotelu dopiero w dzień przed naszym odjazdem przyjechało kilka osób z Polski a tak przez cały tydzień byliśmy tylko my :)

Basen stał się standardem każdego wieczoru, umęczeni po plażowaniu, zwiedzaniu itp. chętnie wracaliśmy do hotelu, kładliśmy się na leżaczki i relaksowaliśmy się. Niestety taka sielanka nie trwała zbyt długo ponieważ basen zamykano o 20 więc po tej godzinie, mogliśmy korzystać jedynie z leżaków. 


Nie ma tego złego co by na dobre i nie wyszło i po 20 otwierano restaurację i bar. Obok była dyskoteka, przy barze grali muzycy. Można było wypić piwko, drinka zjeść pizzę lub inne danie. Bar był otwarty do ostatniego klienta. 


Czasami bywało tak, że mocno wiało więc odpuszczaliśmy plażę. Nie miało to sensu siedzieć na plaży i osłaniać twarz od wpadającego piasku do oczu. Doświadczyliśmy tego drugiego dnia i po prostu jak widzieliśmy, że mocno wieje spędzaliśmy czas na basenie lub na mieście. 


Kebab, miałam mega ochotę na to danie ale takiego kebaba ohydnego jak jadłam tam to w życiu w ustach nie miałam. Zimne ciasto, zimne mięso, bez przypraw. Polewając sosem chili był do przełknięcia ale po 3 kęsach wyrzuciłam. Okropny! Cena: ok 8 zł.


Ogólnie śniadania robiliśmy sobie sami, obiady i kolacje na mieście. W Nessebarze trafiliśmy do bardzo fajnej knajpki z widokiem na morze. Wydawało się, że knajpka jest elegancka i może być drogo, wrażenie mylne. Ceny normalne. W innych było gorzej i drożej. 


Ja na obiad zamówiła sobie rekina. Przepyszne mięso. Obiad rewelacyjny, smaczny. Zjadłam do ostatniego okruszka. Cena: coś ok 30 zł. Każdy z nas brał coś innego żeby popróbować i nie było złego dania. Wszystko obłędnie pyszne. Poniżej ostroboki i igła morska. Cena: również ok 30 zł. Później krewetki, kurczak z warzywami, sałatka morska, sałatka Cezar i pizza :)








Jeśli chodzi o gorszą stronę Bułgarii to spotkaliśmy taką brudną sadzawkę. Wzbudzało to u nas nie smak ale jak widać, niektórym to nie przeszkadzało i potrafili się w tym kąpać. 







Nessebar, przepiękne miasteczko, śliczne krajobrazy, wąskie uliczki. Warto było pojechać w to miejsce. Do owego miasta wybraliśmy się autobusem :D Nie był to dobry pomysł ale chcieliśmy do Słonecznego Brzegu wrócić statkiem więc nie było wyjścia. Po zwiedzeniu miasteczka, zjedzeniu obiadu popłynęliśmy statkiem do naszej plaży. Rejs trwał ok 30 minut. 



Jeden dzień spędziliśmy w mini aqua parku. Mieliśmy zamiar wybrać się na duży ale ze względu na dzieci postawiliśmy na mały. My mogliśmy się relaksować a one bawiły się w wodzie. W sumie dorośli też mogli zjeżdżać. Była mega frajda. 


To były moje pierwsze wakacje, na których tak na prawdę odpoczęłam i teraz tak się zastanawiam czy nie były to moje najlepsze wakacje. Co roku gdzieś się goni aby jak najwięcej zwiedzić zobaczyć, wieczorem wracało się zmęczonym i tak w dzień w dzień. Tego roku wstawałam, o której chciałam, robiłam co chciałam. W sumie w Bułgarii nie ma za bardzo co zwiedzać więc nikt do nikogo nie miał pretensji, że nie jedziemy, nie pójdziemy itp. Towarzystwo najlepsze :):*


Wracając zahaczyliśmy jeszcze o Rumunię i trasę Transfogarską, niestety koleżanka ma zdjęcia więc nie mogę się na chwilę obecną z wami podzielić ale jeśli jedziecie busem, samochodem czy motorem koniecznie przejedzcie się tą trasą widoki przecudowne, zapierające dech w piersiach. Coś pięknego, nie do opisania słowami. Są tam domki, hotele, można rozbić namiot więc kto wie czy Rumunia nie będzie moim celem na kolejne wakacje :)


Tym optymistycznym akcentem kończę moją relację z wakacji. Wracam do pracy, domu, znajomych, normalnego życia i oczywiście blogowania, bo trochę zaniedbałam swój blog ale myślę, że jesień pozwoli mi nadrobić straty. Do Bułgarii z pewnością jeszcze kiedyś wrócę :) Buziaki :*
PODKŁAD I PUDER MINERALNY LILY LOLO_COSTASY

PODKŁAD I PUDER MINERALNY LILY LOLO_COSTASY


       Witajcie Kochani! Przepraszam za moją nieobecność ale od tygodnia jestem na urlopie. Już jutro wyjeżdżam na wakacje i muszę wszystko dograć. Od tygodnia zajmowałam się organizacją urodzin mojego syna, które odbyły się wczoraj a po drodze miałam wesele kolegi. Wszystko na raz. Przede mną jeszcze 14 dni urlopu więc na pewno będzie mnie tu bardzo mało, wyjeżdżam. Gdzie? Zapraszam na instgram tam wkrótce pojawią się fotki :) 
      Dzisiaj zapraszam na recenzję kolejnych produktów, które otrzymałam od Costasty. Błyszczyk podbił moje serce, a jak było w przypadku podkładu i pudru? Zapraszam na recenzje :)


         My kobitki wiemy jak ciężko jest dobrać odpowiedni odcień podkładu... Stacjonarnie jeszcze jakoś sobie radzimy, a jak dobrać odpowiedni odcień online? Lekko nie jest. Żalu nie ma, jest jeśli kupimy podkład w nieodpowiednim tonie za max 20 zł , jeśli chodzi o droższe podkłady zazwyczaj rezygnujemy w obawie, że będą to stracone pieniądze. Sama miałam mały dylemat wybierając podkład Lili Lolo. Ze strony marki otrzymałam profesjonalną pomoc w doborze odpowiedniego koloru. Pani Aleksanrda była bardzo wyrozumiała i udzielała wielu cenny rad. Ostatecznie zdecydowałam się na odcień Blondie.



      Oczywiście wraz z podkładem otrzymałam pędzel Super Kabuki. Mam w swojej kolekcji różne pędzle ale ten jest po prostu fantastyczny. Jest bardzo miękki a nakładanie nim minerału to sama przyjemność. Włoski nie wypadają i są elastyczne. Jak dla mnie rewelacja. Najlepszy pędzel jaki mam :) 
    Wykańczając makijaż, standardem u mnie jest puder transparenty. Kiedyś był to dla mnie kosmetyk zbędny, teraz nie wyobrażam sobie wyjścia z domu z samym podkładem bez pudru. Zmatowiona buzia to u mnie podstawa. 


Efekt jaki uzyskałam po zastosowaniu obu kosmetyków możecie zobaczyć poniżej. Bardzo podoba mi się to, że krycie zależy od ilości nałożonych warstw. Czasami jest tak, że chcemy lekko przypudrować nosek, na co dzień do pracy potrzebuję nieco większego krycia ale bez przesady, weekendowe wieczory...to wiadomo :) Poniżej prezentuję Wam 3 warstwy, moim zdaniem wystarczające.  Co warto podkreślić, podkład jest mega lekki, nie roluje się, nie spływa z buzi w upalne dni. U mnie trzymał się cały dzień, beż żadnej poprawki. Doskonale wtopił się w skórę, nie tworzy maski i smug. Puder transparenty ładnie wykończył cały makijaż. To mój pierwszy podkład w takiej postaci i jestem mile zaskoczona. Cena pudru: 81,90 zł, podkładu: 81,90 zł, pędzel 91,90 zł. Wszystkie produkty są zdecydowanie warte swojej ceny :) Polecam!










Korygująca baza pod makijaż_Revers Cosmetic

Korygująca baza pod makijaż_Revers Cosmetic


Baza matująca, korygująca, rozświetlająca. Na rynku znajdziemy wiele baz do twarzy, rożnych marek ale czy właściwie taki kosmetyk jest nam niezbędny w codziennym makijażu? Jak dobrać bazę do typu cery? O tym dowiecie się w moim dzisiejszym poście.


Bazę aplikujemy na krem przed nałożeniem podkładu. Co nam daje? Uniwersalne zastosowanie to takie, że przedłuża trwałość makijażu. Podkład lepiej się wchłania i buzia prezentuje się znacznie lepiej. Po uwagę musimy wziąć też inne aspekty takie jak rodzaj cery. Wiadomo, że osoba, która ma tłustą buzię nie użyje rozświetlającej bazy bo będzie świeciła się jak choinka. Dla takiej buzi przeznaczona jest baza matująca, która niweluje świecenie. 



Dla osób posiadających cerę dojrzałą, szarą zmęczona zaleca się bazy rozświetlające, natomiast bazy korygujące przeznaczone są dla cery z niedoskonałościami lub naczynkowej. Dla cery suchej warto zastosować bazę nawilżającą. Ogólnie używam baz matujących ale ostatnio polubiłam się tez z bazami korygującymi. Moim zdaniem są lepsze. Korygują, maskują i matują.


Korygująca baza marki Revers zamknięta jest w plastikowej, miękkiej tubce z odkręcana nakrętką. Kolor bazy, zielony. Bez strachu, po wklepaniu produktu w skórę staje się nie widoczna. Co można zauważyć? Na pewno zmatowienie, wygładzenie i ujednolicenie kolorytu, buzia jest jaśniejsza. Zmniejsza widoczność porów i wszelkich niedoskonałości. Delikatnie wygładza zmarszczki :) Mam wrażenie, że makijaż z baza wygląda dużo lepiej i dłużej się utrzymuje. Cena: 6,50 zł. Tanioszka ;) Na koniec efekt przed i po :)







Copyright © 2014 Anqelique , Blogger