Golenie bez podrażnień - depilacja bez użycia maszynki.

Golenie bez podrażnień - depilacja bez użycia maszynki.


Witajcie! Do pewnego czasu ALIEXPRESS mogło dla mnie nie istnieć. Nie miałam tam konta, bałam się zamawiać lub też myślałam, że zamówiona paczka nie przyjdzie a moje pieniążki przepadną. Zaryzykowałam i teraz od czasu do czasu lubię sobie coś zamówić, nie za miliony :) Dzisiaj recenzja produktu, który w sieci cieszy się sporym powodzeniem :) Mowa o kremie do depilacji marki Rosalind. 


Sama paczuszka szła bardzo długo. Od momentu zamówienia do chwili odebrania zdążyłam zapomnieć, że coś takiego zamówiłam. Jednak w przyrodzie nic nie ginie i po 2 miesiącach paczka z kremem Rosalind trafiła w moje ręce. Opakowanie w podróży bardzo się pogniotło a nawet porozrywało, jednak folia, w której znajdował się produkt była w stanie nienaruszonym. 


Zapach nie różni się niczym od typowych kremów do depilacji, które znajdziemy w drogeriach. Kojarzę go zawsze z zapachem ondulacji, wykonywanej u fryzjera w latach 90tych :) Nie jest przyjemny ale do zniesienia. W pudełeczku znajdziemy krem, szpatułkę oraz instrukcję obsługi.


Po nałożeniu kremu Rosalind na owłosione miejsce odczekałam 10 minut i przystąpiłam do depilacji. Jakież było moje zdziwienie, gdy już po pierwszym pociągnięciu zauważyłam, że krem zrobił porządną robotę i w 99% usunął włosy. Nie sądziłam, że kosmetyk kupiony w chińskim sklepie za niecałe 10 zł naprawdę zadziała. Do wad zaliczam czas oczekiwania. Przez 10 minut, maszynką ogolę całe nogi a depilatorem 1 nogę (w tym przypadku efekt gładkości utrzyma się minimum miesiąc). Minusem jest również czas odrastania włosków. Mam wrażenie, jakby włosy rosły szybciej niż w przypadku golenia maszynką. Plusem jest brak podrażnień np. w przypadku golenia okolic bikini oraz brak uczuleń. Ogólnie oceniam krem jako dobry, działa ale jeśli zależy nam na czasie i szybkiej depilacji to krem Rosalind raczej się nie sprawdzi. 


Znacie krem Rossalind? Robicie zakupy na Aliexpress? 

Japoński rytuał piękna_AA

Japoński rytuał piękna_AA


O japońskiej pielęgnacji słychać coraz częściej. Tamtejsze kobiety w dużym stopniu dbają o swoją skórę. Dogłębnie ją oczyszczają, nawilżają i poddają różnym zabiegom dotleniającym i regenerującym. Cera Japonek jest symbolem młodzieńczego wyglądu i jest sławna na całym świecie. 


Kosmetyków AA nigdy nie lubiłam. Miałam może ze 2-3 produkty, które nieszczególnie zapamiętałam. Chociaż sporo osób je zachwalało, ja zawsze przechodziłam obok nich obojętnie. Kosmetyków wykonanych na wzór produktów japońskich nie miałam nigdy i odkąd usłyszałam o pielęgnacji tamtych kobiet, miałam ochotę coś wypróbować. Moja skóra pod oczami nie jest w najlepszej kondycji. Jest wiotka, cienka, szara, mam worki i opuchnięte oczy. 8h praca przed komputerem + setki dodatkowych zajęć po pracy w dużym stopniu odbijają się na mojej buzi. Ratuję się jak mogę. 


Korzystając z promocji w jednej z drogerii sięgnęłam po Aktywny Krem Pod Oczy marki AA. Ładne, delikatne opakowanie, atrakcyjna cena oraz słowo "japoński" sprawiło, że wrzuciłam produkt do koszyka. Krem ma delikatną, lekką konsystencje. Nie należy do kosmetyków, które szybko się wchłaniają. Po aplikacji należy odczekać kilka minut. Zapach, przyjemny, delikatny. Za krem zapłaciłam ok 15 zł więc też liczę się z tym, że nie mogę wymagać od niego zbyt wiele. Produkt delikatnie nawilża skórę wokół oczu. Nie wpływa na sińce pod oczami ani na zmarszczki. Wszelkie oznaki zmęczenia jak były widoczne tak są nadal. Współgra z podkładem, nie roluje go. 


Ogólnie traktuję go jako kremik neutralny. Nie podrażnia skóry wokół oczu ale też nie działa tak jakbym tego chciała. Moja skóra w żaden sposób nie odzyskała utraconej kondycji. Szkoda. Bo seria zapowiadała się bardzo obiecująco. 


LAKE SUNSET_GOODIES.PL

LAKE SUNSET_GOODIES.PL


Zachód słońca nad jeziorem kojarzy mi się z beztroskim latem, wakacjami pod namiotem lub romantycznym wieczorem spędzonym podczas wyjazdu na kolonię. Takie chwile to miłe wspomnienia, do których chętnie wracam. Zimą ciężko wyobrazić sobie rześkie ale ciepłe wieczór spędzony nad jeziorem. Pogoda w grudniu jest przygnębiająca i gdyby nie święta byłby to jeden z gorszych miesięcy w roku. Wracając do tematu, żeby umilić sobie popołudnia sięgam po woski. Dzisiaj recenzja jednego z moich ulubieńców czyli LAKE SUNSET. 


Lake Sunset to biały wosk i należy do wosków o dużej intensywności zapachowej. Wystarczy odrobinka, żeby zapach rozprzestrzenił się po całym pomieszczeniu. Czas utrzymywania się aromatu również jest długi. Wosk paliłam około południa i wieczorem jeszcze go czułam. Wszystko zawdzięczamy mocy jaką posiada. Lake Sunset należy do linii rześkich, nie przytłaczających i bardzo przyjemnych zapachów. Jest świeży ale ma też delikatną nutkę słodkości. Okazało się, że połączenie drewna, ananasa i ozonu jest idealną kompozycją. Gdy go rozpaliłam było wielkie: "wow, jak ładnie pachnie". Wosk okazał się dla mnie jednym wielkim zaskoczeniem, oczywiście w pozytywnym sensie. 


Wosk Lake Sunset to kolejny wosk, który kupiłam w sklepie GOODIES.PL. Dlaczego robię tu zakupy? Sklep często oferuje darmową dostawę od niewielkiej minimalnej kwoty zamówienia, co miesiąc występuje rabat -25% na wosk miesiąca. Wysyłka jest ekspresowa. Dzisiaj zamawiam, następnego dnia paczka jest u mnie. Przed świętami jeszcze zdążycie a jeśli mogę polecić świąteczny zapach to będzie to: 

Zapach typowo świąteczny, brak przeważającej nuty zapachowej. Zapach cynamonu, jabłek i orzechów jest dobrany w idealnych proporcjach. 



KREMU DO TWARZY Z WODĄ RÓŻANĄ GARNIER BOTANICAL CREAM

KREMU DO TWARZY Z WODĄ RÓŻANĄ GARNIER BOTANICAL CREAM


Zimą powinniśmy szczególnie zadbać o pielęgnację naszej twarzy. Chłodne powietrze, mróz oraz opady deszczu i śniegu niekorzystnie wpływają na stan skóry, nie tylko na twarzy. Buzia jednak jest najbardziej narażona na działanie środowiska, ponieważ jej nie zasłaniamy.Warto w okresie jesienno-zimowy zadbać o prawidłowe nawilżenie. Dzisiaj recenzja Kremu z wodą różaną marki Garnier :) 


Ciężko jest znaleźć odpowiedni krem do twarzy, z którego będziemy zadowoleni w 100%. Zawsze znajdzie się jakieś ale. Czasami też, regularne stosowanie tego samego kremu sprawia, że mamy ochotę wypróbować coś innego, nowego. Opcja pierwsza - to mój przypadek. Ciągle szukam kosmetyku, który zostanie ze mną na lata. 
Krem Garnier kupiłam dzięki aplikacji Rossman. W zakładce pojawił mi się kupon "-30%" na wybrane kremy do twarzy. Dzięki temu, że płyn micelarny tej marki to mój ulubieniec, a zapach róży to jeden z niewielu aromatów, które uwielbiam w kosmetykach, postanowiłam wypróbować Krem z wodą różaną marki Garnier.


Krem znajduje się w plastikowym pojemniczku z odkręcanym wieczkiem. Na samym wstępie minus. Naturalne kosmetyki powinny być umieszczane w szklanych słoiczkach (co robi już wielu producentów) a nie w szkodliwym plastiku. Konsystencja produktu nie jest zbita, jest lekka i delikatna. Zapach, jak sama nazwa wskazuje jest różany, nie jest on jednak bardzo intensywny. Uwielbiam zapach tego kwiatu więc dla mnie jest okej. Kosmetyk dobrze się rozprowadza i szybko wchłania zostawiając delikatną, lepką powłokę. Bardzo dobrze sprawdza się przed makijażem, puder nakładany na zwilżoną buzię wygląda dużo lepiej niż jakbyśmy mieli nakładać go na suchą. Nałożony na noc sprawia, że rano budzimy się z dobrze odżywioną i wygładzoną buzią. Krem nie podrażnia i nie daje uczucia ściągania. Jedyne do czego mogę się przyczepić to skład, w którym znajdziemy liczne składniki powodujące powstawanie zaskórników. Produkt może zapychać i sprawiać, że na buzi pojawią się niespodzianki. Nie musi tak być ale może... 


Krem kupiłam za 12 zł w Rossmanie. Chętnie sięgnęłabym po niego ponownie ale niestety moją zmorą są zaskórniki a ten krem raczej nie pomoże mi w walce z nimi. Szkoda bo zapowiadał się bardzo obiecująco. Jeśli miałabym go podsumować, to owszem krem polecam ale tylko osobom z bezproblemową skórą ;)




Kody rabatowe przyszłością zakupów

Kody rabatowe przyszłością zakupów

ZAKUPY...Kto ich nie lubi? I chociaż mamy wszystko co nam potrzeba to zawsze znajdzie się coś, co mogłoby się jeszcze przydać. Każdy lubi tanie kupowanie. Za nami Black Friday i właśnie dobiega końca Cyber Monday. Chociaż sklepy kuszą promocjami to na pewno znajdzie się ktoś, kto nie zdążył zrobić zakupów. Mam na to sposób :) Ilość KODÓW RABATOWYCH na stronie rabatem.pl jest ogromna i promocje trwają tu cały rok :)


Obecnie kod rabatowy można uzyskać niemalże w każdym sklepie. Jednak, jak mawiają, nie ma nic za darmo. Przed otrzymaniem zniżki, musimy wykonać pewną akcję, Najczęściej jest to subskrypcja newslettera, wystawienie opinii lub polubienie strony na FB. Sprzedawcy w ten sposób zyskują lojalność klientów a klienci cieszą się KODEM RABATOWYM. Każda ze stron zyskuje pewną wartość. Najczęściej kody wpisujemy podczas finalizacji zamówienia, bądź podajemy sprzedawcy przy kasie. Kod zostaje automatycznie aktywowany i jest udzielana konkretna zniżka. System kodów został tak skonstruowany, aby każdy go zrozumiał i poradził sobie z nim bez żadnego problemu. Dzięki temu, grono osób korzystających z kuponów rabatowych z roku na rok jest coraz większe.


Dlaczego warto korzystać z kuponów rabatowych?Czynności, za jakie otrzymujemy kody rabatowe nie wymagają od nas większego wysiłku, a więc dlaczego by nie korzystać z takiej okazji? Niektórzy sprzedawcy wysyłają kupony rabatowe mailem lub tradycyjną pocztą, w momencie, kiedy przez dłuższy czas nie zrealizowaliśmy żadnego zakupu. W takim przypadku nie musimy robić nic, a zniżka i tak jest w naszych rękach. Bez względu na to, jakiej wartości jest dany kupon rabatowy, zmniejsza on opłatę za zakupy. W ten sposób my trochę zaoszczędzimy, a sprzedawca otrzyma informację, że rabaty są realizowane i w przyszłości wciąż będzie je udzielał. Oznacza to podwójną korzyść i więcej zaoszczędzonych pieniędzy. Kody rabatowe to niezastąpione rozwiązanie. Czy to klasyczna, papierowa forma, czy też aplikacja na telefon, kupony rabatowe zmieniają się z miesiąca na miesiąc. Z tego powodu warto je śledzić na bieżąco oraz wiedzieć, gdzie dokładnie ich szukać. Na stronie rabatem.pl znajdziesz najnowsze KODY RABATOWE do wszystkich sklepów, wraz z konkretnymi opisami. Udanych promocyjnych zakupów! :)


MOJA FANTAZJA

MOJA FANTAZJA


Witajcie. Nagłówek brzmi nieco tajemnicze i może mieć dwuznaczne znaczenie :) Dzisiaj troszeczkę odskoczę od standardowych recenzji kosmetycznych i przeniosę Was do świata damskiej bielizny. Do niedawna miałam 2 swoje ulubione sklepy, w których najczęściej kupowałam odzież spodnią. Były to sprawdzone sklepy, w których wiedziałam co wziąć i w jakim rozmiarze. Ostatnio do mojej dwójki dołączył trzeci sklep MOJA FANTAZJA.

Dlaczego?

Odpowiedź jest prosta. Wkrótce święta a ja nie lubię dopinać wszystkiego na ostatnią chwilę. W tym roku o prezentach pomyślałam już w listopadzie. Nie wiem skąd wziął mi się ten pomysł...Moja przyjaciółka należy do grona osób śpiących w piżamie i skarpetach. Co roku otrzymuje ode mnie jakiś modny ciuszek. Tym razem postanowiłam pójść o krok dalej i podarować jej coś bardziej osobistego a na dodatek sexi :D tak, żeby jej mąż był również zadowolony....Pomyślałam o KOSZULCE EROTYCZNEJ

Wybór w sklepie jest ogromny, możemy znaleźć komplety czyli koszulka + majtki lub same koszulki erotyczne z mniej lub bardziej odkrytym ciałem. Wszystko zależy od naszej fantazji. Poprosiłam jej męża o pomoc i wspólnie zdecydowaliśmy się na dwie. Jedną ode mnie a drugą od niego. Zgadnijcie, która jest od kogo :D



Bardzo ładny komplecik, w pięknym, modnym kolorze. Jest elegancki ale nie kuszący. Szczególną uwagę zwróciła na mnie koronka (uwielbiam ten rodzaj tkaniny), która dodaje uroki zwykłej koszulce. Materiał wydaje się miękki i przyjemny. Koszulka występuje w 3 kolorach. Bordowym, czarnym i morskim. 



Czarny komplecik, na którym jest mega dużo koronki. Strój jest elegancki i mega kuszący. Odkrywa znacznie więcej niż poprzedni. Jednolita tkanina zastąpiona jest tiulem. Fason to body z podwójnymi krzyżującymi się paseczkami, podkreślającymi talię. Strój występuje w rozm. S/M i L/XL.


Sklep oferuje ogromny wybór różnych koszulek erotycznych. Dla szczupłych i dla Pań bardziej przy kości. Obcisłe i szerokie, w różnych kolorach. Mniej lub bardziej zakrywające. Wszystko zależy od tego, kto co lubi :) Ceny zaczynają się już od 35 zł. 




Zdrowie prosto z gór

Zdrowie prosto z gór


Witajcie. Nie wiem czy znacie markę Gorvita. Pewnie co 5 osoba o niej słyszała a co 10 używała "jakiś tam" produkt. Pierwszy raz miałam z nią styczność, 3 lata temu, kiedy w moje ręce trafił OLEJEK PICHTOWY w żelu. W dużym stopniu przypominał żel marki VICK. Rozgrzewał i pomagał zwalczyć chorobę ale jego działanie było szybsze i skuteczniejsze. Produkt musiałam zamawiać w aptece, ponieważ w moim małym mieście nie był on ogólnodostępny. Od naszego "pierwszego razu" jest z nami każdej zimy :) Dzisiaj chciałabym Was zapoznać z innymi produktami GorVity, które stosuję od pewnego czasu i które warto mieć w swoim domu :)


ŻEL ALOESOWY

Moja skóra uwielbia aloes. Zimą świetnie nawilża buzię a latem trzymany w lodówce daje rewelacyjne ukojenie spalonej słońcem skórze. Jak sama nazwa wskazuje produkt ma żelową, przezroczystą konsystencję. Wchłania się w ekspresowym tempie. Nie pozostawia tłustej warstwy i współgra z podkładem. Buzia po aplikacji jest miękka, gładka, elastyczna i nawilżona. Nie zapycha, koi i łagodzi podrażnienia, niweluje zaczerwienienia. Cena: ok 10 zł. 


KREM - ŻEL DO STÓP

Zimą dbanie o stopy przekładam na drugi plan. Zakryte buty, skarpetki i rajstopy sprawiają, że nawet niezadbane stopy będą słabo widoczne. Są jednak też i wady. Cały dzień w grubych, zimowych butach sprawia, że nasza stopa nie otrzymuje wystarczającej ilości powietrza, "dusi się" a wieczorem puchnie i boli. W takim przypadku sięgam po kremowy żel, który daje uczucie chłodu, łagodzi obrzęk i zmiękcza naskórek. Oczywiście nie ma co liczyć na to, że zrogowaciałe pięty, zregenerują się za pomocą kremu. Warto codziennie używać pumeksu i ścierać twardą skórę. Żel ma wspomóc a nie usunąć. Krem szybko się wchłania i nie pozostawia tłustej warstwy. Cena: ok 8 zł.


MAŚĆ DLA SPORTOWCÓW

Sportowcem nie jestem. Kiedyś biegałam, ruch był dla mnie codziennym obowiązkiem. Źle się czułam jeśli nie przebiegłam 10 km. Potem spadł śnieg więc przerzuciłam się na fitness i basen. Od ostatniej aktywności minęło kilka miesięcy. Zrobiłam się gruba i leniwa, co widać na moim INSTAGRAMIE - (KLIKNIJ TUTAJ). Moja praca polega głównie na siedzeniu przed komputerem więc ból pleców i kolan jest nie nieunikniony. Od niedawna zaczynam odczuwać ogromny ból w kręgosłupie. Zapisałam się na basen, jeśli nie pomoże dorzucę fitness. Na razie jednak wspomagam się Maścią dla sportowców, która pomaga mi złagodzić ból. Produkt pachnie eukaliptusem i ma żelową konsystencję. Szybko się wchłania i zostawia delikatną powłoczkę. Uczucie chłodu jakie pozostawia, pozytywnie wpływa na dyskomfort wywołany siedzeniem w tej samej pozycji. Działa jednak obawiam się, że jeśli nic z sobą nie zrobię to maść może nie pomóc. Cena: 14 zł. 


Co łączy te 3 produkty? Na pewno zapach, miętowo-eukaliptusowo-aloesowy :) Konsystencja, żelowo - kremowa. Szybkość wchłaniania oraz uczucie chłodu po ich zastosowaniu. Warto też spojrzeć na cenę, która jest stosunkowo niska w porównaniu do produktów, innej marki, o podobnym działaniu. Żele są ze mną od kilku lat i nigdy się na nich nie zawiodłam :) Kupicie je w aptekach lub sklepach internetowych.  

SWEET NOTHING_GOODIES.PL

SWEET NOTHING_GOODIES.PL


Witajcie! Pomimo tego, że pogoda za oknem nie jest najgorsza, sezon grzewczy rozpoczął się już jakiś czas temu. Wieczory są coraz dłuższe więc chcąc - niechcąc najczęściej spędzamy je w domu z gorącą herbatą lub kakao oraz dobrą książką lub filmem. Warto ten czas umilić sobie pięknym zapachem. Dzisiaj przychodzę do Was z wyjątkową propozycją czegoś słodkiego, a mowa o wosku do kominka SWEET NOTHING


Woski palę głównie jesienią, zimą i czasami wiosną. Lubię otulać się ciepłym kocem i pięknym zapachem. Miło w takim jesienno - zimowym klimacie spędzać chłodne wieczory. Ostatnio rozpaliłam słodko - pudrowy wosk, który przypominał zapach waty cukrowej. Nie wykryłam w nim nut świeżości więc nie będzie on odpowiedni dla wszystkich. Na pierwsze chwile wydawał mi się mdły i myślałam, że będzie to moje pierwsze i ostatnie palenie ale z upływem czasu wosk otulił swoją słodkością i nadał pomieszczeniu dużo ciepła. 


Osoby wrażliwe na cukrowo-pudrowe zapachy mogę nie zaakceptować wosku. Ja sama mam mieszane uczucia. Wosk jest ładny ale nie na tyle, żebym kupiła go ponownie. Cena: 9 zł. 



CO ZUŻYŁAM I WYRZUCIŁAM W PAŹDZIERNIKU?

CO ZUŻYŁAM I WYRZUCIŁAM W PAŹDZIERNIKU?


Witajcie. Tradycją jest to, że na moim blogu, co miesiąc pojawiają się zużycia z zeszłego miesiąca. Tym razem podsumuję 60 dni ponieważ w październiku zabrakło mi czasu, na przygotowanie wpisu Mam duży zapie*. Dodatkowo po powrocie z pracy mam noc więc zdjęcia mogę robić tylko na weekendach, które spędzam w Rzeszowie na uczelni...więc sami rozumiecie ;)


TAFT | LAKIER DO WŁOSÓW - lubię go aczkolwiek ostatnio jestem średnio z niego zadowolona. Za słabo utrwala i nawet duża ilość nie daje odpowiedniej sztywności. Chętnie spróbowałabym coś innego, tylko co?

BATISTE | SUCHY SZAMPON - stały bywalec moich denek. Jedno opakowanie wystarcza mi na miesiąc, fajnie rozjaśnia włosy i odbija je od nasady. Wersja ROSE GOLD - najlepsza!

JOANNA | SZAMPON ODCIEŃ PLATYNOWY  - jeden z drogeryjnych tanich szamponów, który eliminuje żółte odcienie z włosów. Należy jednak uważać z jego użytkowaniem, ponieważ wysusza czuprynę. 

DESSANGE PROFESSIONAL HAIR LUXURY | SZAMPON - napiszę krótko: jestem na TAK! Więcej w recenzji, niebawem :)

MARION | SERUM - produkt ma zabezpieczać włosy przed wysokimi temperaturami. Nakładałam go jedynie na końcówki. Przy regularnym stosowaniu zauważyłam znaczną poprawę w ich kondycji. Chętnie wracam...


DOVE | ŻEL POD PRYSZNIC - antyperspiranty tej marki uwielbiam, żele również ale zapach gruszki to jedna wielka pomyłka. Jest mdły i mydlany. Nigdy więcej tego wariantu zapachowego!

DOVE | ANTYPERSPIRANT - kolejna nowa wersja zapachowa od marki Dove, które na początku mi się podobała. Z czasem sympatia mijała. Odnoszę wrażenie jakby nowości miały słabsze działanie od tych pierwotnych ale muszę to jeszcze dokładnie sprawdzić. 

DENTALUX | PŁYN DO JAMY USTNEJ - kupiłam chyba w Lidlu za ok 3 zł? Nie pamiętaj dokładnej ceny. Jest bardzo mocny alkoholowy i nietrwały. Uczucie świeżości mija po kilku minutach.

GENTLEDAY | PŁYN DO HIGIENY INTYMNEJ -  bardzo przyjemny płyn, gęsty i wydajny. Jedyne co mi zabrakło to zapach. Nie podrażnia i nie uczula. 



GARNIER | PŁYN MICELARNY - płyny tej marki bardzo lubię, jednak na promocji w Rossmanie postanowiłam wypróbować wersje z olejkami. Żółta jest okej ale też trzeba uważać przy demakijazu oczu aby ich nie podrażnić. Niebieska wg mnie dno. Podrażnione oczy, słabo radził sobie z makijażem. Zmęczyłam ale nigdy więcej.

FITOMED | ŻEL DO TWARZY - bardzo delikatny, przyjemny żel do mycia twarzy. Dobrze oczyszczał i dawał delikatne uczucie ściągnięcia. 


ORIFLAME | KREM DO TWARZY - rewelacyjny krem, który dobrze nawilża i odżywia. Pozostawia buzię gładką i miękką. Dodatkowo ma delikatny, miodowy zapach.  


E-NATURALNE.PL | FRANCUSKA GLINKA ŻÓŁTA - uwielbiam wszelkiego rodzaju glinki ale nie lubię uczucia gdy zasychają. Samo działanie jednak w 100% mnie satysfakcjonuje. 


BEAUTYFACE | MASKA AKTYWNA  - bardzo fajna maska w płachcie, rozjaśnia, nawilża i wygładza. 



REVERS COSMETICS | PODKŁAD DO TWARZY - podkład dobrze maskuje niedoskonałości, nie wchodzi w załamania. Wyrównuje koloryt i nie wysusza. 


JOANNA | KOREKTOR DO BRWI - rewelacyjny! Świetnie podkreślał łuk brwiowy, delikatnie przyciemniaj włoski oraz dodatkowo wygładzał.


REVERS COSMETICS | BAZA  - bazy korygujące to najlepsze bazy dostosowane do cery mieszanej. Wyrównują koloryt i matują. Makijaż na nich wygląda dużo lepiej i jest trwalszy.


MAYBELLINE | MASKARA DO RZĘS - wydłuża i nadaje intensywnej czerni rzęs ale skleja zamiast pogrubiać. Ogólnie markę lubię. Po przejechaniu dodatkową szczoteczką po rzęsach można było uzyskać bardzo ładny efekt. 

EVELINE | MASKARA DO RZĘS - jeden z najlepszy tusz do rzęs jaki miałam. Wydłuża, podkręca i precyzyjnie rozdziela włoski. Zdecydowanie mój ulubieniec!





IST EKSPRESOWA MASECZKA AKTYWNA WIT C – ODBUDOWA I WZMOCNIENIE DLA CIENKIEJ SKÓRY

IST EKSPRESOWA MASECZKA AKTYWNA WIT C – ODBUDOWA I WZMOCNIENIE DLA CIENKIEJ SKÓRY


Hej! Jak Wam minął długi weekend? Ja, muszę przyznać, że w końcu odpoczęłam. Podczas tych 3 dni odwiedziłam groby najbliższych, spędziłam mnóstwo czasu z moim synem oraz postanowiłam zregenerować swoją buzię i ciało. Zima już tuż tuż... :)

Dzisiaj recenzja maseczki w płachcie jednej z moich ulubionych marek. Maski od BeautyFace lubię za skuteczność i szybkość działania. Jesień daje się we znaki, moja skóra ostatnio stała się bardzo cienka i wiotka jak pergamin. Bałam się, że zacznie pękać. Postanowiłam działać i tym razem wypróbowałam EKSPRESOWĄ MASECZKĘ Z AKTYWNĄ WITAMINĄ C, której zadaniem jest wzmocnienie cienkiej skóry. 


Maseczka zapakowana jest w foliowy woreczek i papierowe opakowanie, na którym znajdziemy kilka słów o produkcie. Duży plus za naklejkę w języku polskim. Chociaż sami opakowanie bardzo mi się podoba to jednak uważam, że im mniej tym lepiej. Po co tyle opakowań, czy sama folia nie wystarczy?


Maska to zwykła biała płachta, mocno nasiąknięta substancjami odżywczymi. Produkty od BeautyFace bardzo dobrze pasują twarzy. Maska jest duża i ma ponacinane boki tak, aby każdy mógł ją dopasować do swojej twarzy. Co do wykonania samej płachty nie mam zastrzeżeń. Materiał solidny, bez obaw, że coś się przedrze podczas rozwijania i nakładania.

Producent zaleca trzymanie maseczki ok 25-30 minut. Ja trzymam do momentu aż żel wyschnie i maska sama się odklei. Trwa to ok 50 minut. Produkt na początku daje uczucie chłodu więc sprawdzi się lepiej latem niż zimą. Po ściągnięciu maski wklepuję pozostałości z opakowania w skórę tak aby w pełni wykorzystać substancje nawilżające. 


Efekty jakie zauważyłam to na pewno wyrównanie kolorytu, naprężenie i nawilżenie buzi. Skóra jest miękka, gładka i porządnie nawilżona. Znika uczucie zmęczenia a twarz nabiera witalności i blasku. Nie zamieszczam zdjęć przed i po, bo ciężko było mi uchwycić ten efekt. Warto kupić maskę i wypróbować ja na sobie. Gwarantuję, że nie będą to stracone pieniądze :)



Francuskie kosmetyki naturalne NUXE

Francuskie kosmetyki naturalne NUXE


Witajcie! Wraz z upływem lat, częściej zwracam uwagę na kosmetyki, które stosuję. Wolę zapłacić nieco więcej za dany produkt aby uzyskać pożądany efekt. Oczywiście nie zawsze jest tak, że to co drogie jest dobre, warto podczas takiego zakupy, wczytać się w skład i opinie. Od pewnego czasu na topie są kosmetyki naturalne, które robią furorę na polskim rynku. Chociaż na efekty trzeba poczekać troszkę dłużej niż w przypadku zwykłych kosmetyków, wiele osób decyduje się na takie produkty. 


Kupując witaminy w zaprzyjaźnionej internetowej aptece trafiłam na nowość francuskiej marki NUXE. Mój dobry znajomy pracuje we Francji i jakiś czas temu przywiózł mi kosmetyki do pielęgnacji ciała. Byłam nimi zachwycona i chociaż minęło już kilka lat nadal pamiętam ich działanie. Marka Nuxe zaciekawiła mnie na tyle, że postanowiłam skusić się na odżywcze serum rewitalizujące. 


Moja skóra jesienią jest bardzo kapryśna, jednego dnia jest tłusta i bez pudru transparentnego ani rusz, zaś dnia następnego jest bardzo wysuszona. Potrzebowałam czegoś co ją nawilży i odżywi. Po miesiącu regularnego stosowania zauważyłam, że moja skóra stopniowo odzyskała miękkość, jędrność, blask i gładkość. Zdecydowania stała się bardziej nawilżona i odżywiona. 


Kosmetyk wygląda na ekskluzywny i chyba taki jest. Pompka działa sprawnie. Zapach jest bardzo delikatny, konsystencja lekka i kremowa. Serum szybko się wchłania i nie pozostawia tłustej warstwy. Sprawdzi się zarówno rano jak i wieczorem ;) Po pozytywnym doświadczeniu w planach mam też zakup kremu pod oczy oraz peelingu złuszczającego :)


ZNACIE MARKĘ NUXE? CO O NIEJ MYŚLICIE?



Gdzie najlepiej kupić bilet?

Gdzie najlepiej kupić bilet?


Kupno biletu bez stania w kolejce? Rezerwacja miejsca w pierwszym rzędzie? Promocyjne ceny, setki wejściówek na kabarety, spektakle, filmy i koncerty. Wszystko to w jednym miejscu, bez stresu i marnowania czasu. Strona biletyna.pl oferuje bilety na spektakle, koncerty, filmy, kabarety i stand-upy. Wszystkie wydarzenia pogrupowane są w dane kategorie oraz podzielone wg miast. Na stronie znajdziemy też zakładkę najpopularniejszych eventów oraz promocję dnia, gdzie cena obniżona jest o kilkadziesiąt procent. 

Uwielbiam stronę BILETYNA.PL za czas w jakim można kupić bilety. Często jest tak, że Dom Kultury, który jest w moim mieście nie oferuje jeszcze sprzedaży biletów a ja mogę je nabyć właśnie na tej stronie z dowolnym wyborem najlepszych miejsc. Ze strony korzystałam nie raz i nigdy się nie zawiodłam. Wszystko jest proste w obsłudze i działa poprawnie. 


Dlaczego o tym piszę? W czerwcu miałam problem z prezentem na dzień ojca dla mojego taty. Przejrzałam sieć i w oczy rzuciły mi się występ kabaretu w moim mieście. Wiem, że tata jest wielkim fanem kabareciarzy i zna niemalże wszystkie skecze na pamięć. Pomyślałam, że fajnie byłoby gdyby siedział w pierwszym rzędzie i miał bliski kontakt z aktorami. Oczywiście Dom Kultury, który znajduje się w moim mieście nie sprzedawał jeszcze biletów. Wiedziałam, że jeśli otworzą sprzedaż to będę miała marne szanse na to aby kupić tacie bilet w najlepszym miejscu. Z pomocą przyszła mi BILETYNA.PL, która oferowała bilety w czerwcu na występ w październiku. Po zalogowaniu okazało się, że wszystkie miejsca są wolne i miałam spory wybór, który był bardzo prosty.

Po powrocie rodziców rozpierała radość. Siedzieli na samym środku w pierwszym rzędzie. Mieli bezpośredni kontakt z aktorem, który przez cały występ zadawał im pytania i śpiewał o nich piosenki. Po powrocie byli bardzo radośni. Nie spodziewali się takiej sytuacji. Ja również byłam bardzo zadowolona, że prezent okazał się strzałem w dziesiątkę. Gdyby nie ta strona nie mogliby doświadczyć takich przeżyć.



Wkrótce święta Bożego Narodzenia a w marcu 2020 roku w moim mieście będzie bardzo fajny kabaret. Myślę, że mam już pomysł na prezent pod choinkę dla moich rodziców. Nie będzie to duże kartonowe pudło jak co roku a 2 malutkie karteczki :) Co myślicie o takim gifcie? 

Warto też zwrócić uwagę na czas w jakim pojawiają się wydarzenia. Bilety na marzec mogę kupić już w październiku. Dostępne są miejsca tylko w 1 i w 2 rzędzie - czyli najlepsze. Cena nie zmienia się wraz ze zbliżającym się eventem, czyli jeśli dzisiaj bilet kosztuje 50 zł to za miesiąc, dwa lub tuż przed imprezą też będzie tyle kosztował. Pozostaje tylko wyżej wspomniana kwestia miejsc. Tu liczy się zasada "kto pierwszy ten lepszy" ;) 

ZNACIE STRONĘ BILETYNA.PL? CZĘSTO Z NIEJ KORZYSTACIE? GDZIE NAJCZĘŚCIEJ KUPUJECIE BILETY?

Kremy do rąk Mini Hand Creams Duft & Doft

Kremy do rąk Mini Hand Creams Duft & Doft


Ciężko jest mnie zadowolić kremem do rąk. Często mam wrażenie, że im częściej stosuję ten kosmetyk tym gorzej wyglądają moje dłonie. Są suche, skóra pęka i nie wygląda za dobrze. Ciągle testuję i próbuję. Szukam czegoś co zadowoli moje rączki w 100%. Dzisiaj przyszła pora na KOREAŃSKI HIT jakim są Kremy do rąk Mini Hand Creams Duft & Doft. 


Sklep Duft & Doft oferuje 12 różnych kremów do rąk. Różnią się wyglądem i zapachem. Właściwości mają bardzo podobne. Nie mogąc się zdecydować postanowiłam wypróbować cztery 10 ml próbki. Opakowanie są bardzo ładne, kolorowe i przyciągają wzrok. Tubki dodatkowo zabezpieczone są folią więc nie ma obaw, że ktoś przed nami je wypróbował.



Warianty jakie posiadam to: 

SOPHY SOAPY - o zapachu zimowych orchidei i herbacianych róż

PINK BREEZE - o zapachu brzoskwini, moreli i piżmowej piwonii

STOCKHOLM ROSE - o zapachu różanym

SUGAR DELIGHT - o delikatnym kwiatowym zapachu


Nie będę rozpisywała się na poszczególne kremy ponieważ wszystkie 4 zawierają masło shea, które uwielbiam w kosmetykach, witaminę C, która odgrywa bardzo ważną rolę w pielęgnacji skóry, kolagen oraz olejki. Cała czwórka świetnie się wchłania, nawilża i odżywia łapki. Ogromnym plusem są zapachy, które urzekł mnie najbardziej. Aromat jest bardzo intensywny i wyczuwalny przez bardzo długo na rączkach. Czy któryś z kremów przypadł mi do gustu najbardziej? Wszystkie są ciekawe ale ze względu na to, że uwielbiam również zapach róży to krem STOCKHOLM ROSE spodobał mi się najbardziej. Jeśli chodzi o moje wygórowane wymagania to chyba mogę im dać 5 z plusem. Na razie się sprawdzają :) Ciekawa jestem jak wypadną przy minusowych temperaturach :) Cena za 4 x 10 ml tubki to 29,90 zł. Kremu można kupić w sklepie internetowym DUFT&DOFT lub w Drogerii Vica.


ZNACIE TE KREMY? LUBICIE? CO MYŚLICIE O KOREAŃSKIEJ PIELĘGNACJI?



Copyright © 2014 Anqelique , Blogger