IL SALONE MILANO | Szampon i maska do włosów suchych i zniszczonych

IL SALONE MILANO | Szampon i maska do włosów suchych i zniszczonych


IL SALONE MILANO jest mi bardzo dobrze znane. Jakieś pół roku temu po raz pierwszy wypróbowałam produkty tej marki i byłam zadowolona. Moja satysfakcja wzrosła tak wysoko, że postanowiłam wypróbować szampon i maskę do włosów zniszczonych. 



Szata graficzna produktów IL SALONE MILANO jest prosta i niewyróżniająca się. Minimalizm to jest coś co bardzo cenie. Napisy w obcym języku, może nie jednemu sprawić problem. Warto więc kierować się kolorem tekstu umieszczonego na opakowaniu i tak: produkty do włosów farbowanych - kolor czerwony, włosy suche i zniszczone - kolor żółty. Wiem, że są produkty z innym przeznaczeniem ale jeszcze ich nie poznałam, jeśli się to zmieni, dopiszę :)


Jak już wspominałam w wcześniejszym poście na temat tej marki, produkty można porównać do typowych ekskluzywnych szamponów i masek, które znajdziemy w salonie fryzjerskim. Zapach jest bardzo perfumowany ale ładny. Podoba mi się. Sam rytuał mycia jest dzięki temu przyjemy i relaksujący. Konsystencja szamponu, wodnista, lejąca przypominająca jogurt. Maska jest nieco gęstsza. Poniżej przedstawiam składy.



Szampon posiada pompkę, uwielbiam produkty z tym gadżetem. Znacznie ułatwia wydobycie szamponu, nie marnując go.. Szampon jest bardzo wydajny, wystarczy nie wielka ilość na pokrycie czupryny.  Na moja długość włosów (troszkę za ramiona), wyciskam dwie, trzy pompki. Dobrze się pienie, oczyszcza włosy ale z olejami może sobie nie poradzić. Włosy po jego zastosowaniu są miękkie, gładkie, lśniące ale też splątane, więc obowiązkowo...


MASKA, którą zazwyczaj nakładam na 30-60 minut. Oglądanie telewizji z papką na głowie jest czymś cudownym. Bardzo piękny, kwiatowy zapach, który utrzymuje się nawet na drugi dzień. Produkt zmiękcza i wygładza włosy. Nadaje im lekkości i blasku. Jedyny problem jaki miałam to zerwanie foli z pudełeczka. Była solidnie przyklejona i bez nożyczek nie dałoby rady :)


Podsumowując oba produkty, marka jak dla mnie jest ciekawa i świetnie sprawdza się na moich włosach. Warto jednak zaznaczyć, że szampon i maska mogą delikatnie dociążać włosy więc z pewnością nie sprawdzą się przy codziennym użytkowaniu. Proponuję, 1-2 razy tygodniowo. Cena szamponu jak i maski nie należą do najniższej. Szampon 1000 ml ok 40 zł, maska 500 ml ok 40 zł. Do kupienia w Hebe. 

Gliss Kur | Fiber Therapy | Spajający spray do włosów

Gliss Kur | Fiber Therapy | Spajający spray do włosów


Witajcie! Produktów Gliss Kur używałam kiedyś regularnie. Lubiłam je. Dobrze działały na moje włosy wszelkiego rodzaju spraye, szampony i odżywki. Do czasu aż moje włosy stały się kapryśne i uodporniły się na te produkty lub po prostu producent zmienił skład, na taki, który nie odpowiadał mojej czuprynie. 


Przechadzając się pomiędzy sklepowymi półkami w Rossmanie, moja uwagę przykuła etykieta "cena na do widzenia". Lubię takie promocje. Ceny są o połowę niższe a czasami można trafić na perełki. Tak też było w tym przypadku. Spray Gliss Kura, wkładałam i wyjmowałam z koszyka chyba ze 3 razy, zanim ostatecznie go kupiłam. Za, była cena - niecałe 9 zł. Przeciw, przecież to GlissKur, on nie służy moim włosom. 


Po 2 miesiącach jego użytkowania, zastanawiam się, dlaczego nie zgarnęłam ostatnich 3 sztuk? Zacznę jednak od początku. Spray ma bardzo wygodne, poręczne opakowanie. Atomizer działa bez zarzutu - lekko. Spray rozpyla się na sporą szerokość więc wystarczy 4-5 psiknięcia aby rozpylić eliksir na całe włosy. Ktoś może zapytać...Dlaczego na całą długość a nie na końcówki? Mgiełka świetnie wpływa na kondycje włosów: ułatwia rozczesywanie, wygładza, nawilża, dociąża ale nie obciąża. Kłaczki są sypkie, miłe w dotyku, nie elektryzują się, nie puszą a na dodatek bardzo ładnie się błyszczą.


Nie wiem dlaczego został wycofany z Rossmana ale z pewnością znajdziecie go w Hebe lub w sklepie internetowym w nieco wyższej cenie bo ok 16 zł. Biorąc po uwagę cenę do wydajności to zdecydowanie się nie opłaca. Eliksir bardzo szybko znika z butelki. Jeśli jednak traficie na promocję to warto wypróbować ;) 


PODKŁAD LANCÔME TEINT IDOLE ULTRA WEAR

PODKŁAD LANCÔME TEINT IDOLE ULTRA WEAR


Swojego idealnego podkładu szukam już od lat. Jestem posiadaczką mieszanej cery i ciężko jest mi znaleźć podkład, który będzie matowił ale nie będzie wysuszał. Moim ulubieńcem od dawna był Revlon. Niestety zapycha i można używać go raz na jakiś czas ale nie codziennie. Na stronie wizaz.pl pojawiła się możliwość przetestowania podkładu marki Lancome. Zgłosiłam się...i już po 2 tygodniach próbki były u mnie. 

Kolejny raz wizaz się nie popisał. Ostatnio miałam możliwość przetestowania Serum Lancome, które również otrzymałam w formie próbek.


W przypadku podkładu to może nawet i lepiej, że otrzymujemy taką formę. Nie zawsze trafimy w odcień podkładu a dzięki próbkom możemy spróbować i ewentualnie skusić się na pełnowymiarowe opakowanie. 


Co mogę powiedzieć o podkładzie Lancome? 
Przed jego nałożeniem na pewno trzeba odpowiednio przygotować twarz. Oczyścić, wygładzić za pomocą peelingu i nawilżyć maską. Podkład lubi podkreślać suche skórki i wysuszać. Przed zakupem warto sięgnąć po próbki. Produkt utlenia się nawet o 2 odcienie. Na początku buzia wygląda, ładnie, promiennie ale z czasem ciemnieje.  Bardzo dobrze się go nakłada, nie zastyga w expressowym tempie więc nie musimy się śpieszyć. Rozświetla twarz ale robi to bardzo delikatnie, na tyle, że nawet osoby posiadające mieszaną cerę wyglądają zdrowie i nieprzesadnie. Nie tworzy maski, ma dobre krycie. Jest długotrwały i z pewnością wytrzyma całą imprezę. Nie zapycha porów, pozwala skórze oddychać. Na koniec efekt przed i po.



Podkład Lancome dostanie w Douglasie lub Sphorze za ok 190 zł. W sieci można go spotkać za ok 130 zł. Warto jednak przed takim zakupem wybrać się do sklepu stacjonarnego w celu dobrania  odpowiedniego odcienia. I jak już Panie dobiorą Wam kolor, zamawiając weźcie o ten lub dwa tony jaśniejszy :) To taka moja rada :)


Jak przywrócić lato zimą? Mango Peach Salsa_Goodies.pl

Jak przywrócić lato zimą? Mango Peach Salsa_Goodies.pl


Za oknem troszeczkę się ociepliło ale chyba nie na długo... Znowu nadciągają siarczyste mrozy. A ja tak bardzo tęsknie za wakacjami. Ostatnio chciałam przywołać lato, wyciągnęłam album ze zdjęciami z urlopu i odpaliłam wosk MANGO PEACH SALSA Zdecydowanie zapachniało ciepłymi krajami :)


Yankee Candle to moje ulubione woski, palę je bardzo często. W zależności od danego zapachu woski są bardziej lub mnie intensywnie. Ten zdecydowanie należy do tej pierwszej grupy. Wystarczy niewielka ilość aby zapełnić całe pomieszczenie soczystą brzoskwinią i mango. Oba te owoce są bardzo wyczuwalna. 


Zapach jest słodki ale nie mdły. Z pewnością nie orzeźwia a wręcz przeciwnie, jeśli nie możecie zasnąć, to zapach utuli was do snu. W wosku zawarta jest też nuta różowego pieprzu ale zdecydowanie jest on na drugiej pozycji. Myślę, że jego zawartość sprawia, że podczas palenia nie boli nas głowa, gdyby zabrakło tego składnika aromat mógłby nas trochę męczyć. Warto dodać, że zapach przenosi nas w egzotyczne klimaty. Produkt idealny trafiony w moje gusta. 


Wosk kupiłam na GOODIES.PL, który polecam, sprawna i szybka wysyłka. W sklepie często występują promocje oraz darmowe wysyłki. Zapach miesiąca zawsze jest tańszy o 25%. Mój wosk kosztował 9 zł.



Kredka automatyczna do brwi Revers Cosmetics

Kredka automatyczna do brwi Revers Cosmetics


Hej! Mamy wtorek a ja nadal na L4. Jeszcze tylko jutro i wracam do pracy :) Powiem Wam szczerze, że jak się pracuje to się nie chce ale jak się siedzi w domu to się chce do pracy. Chociaż mam zajęcie  w domu i się nie nudzę to jednak brakuje mi organizacji. Jakoś tak nie mogę ułożyć sobie planu dnia. Dzisiaj recenzja AUTOMATYCZNEJ KREDKI DO BRWI. Zapraszam...


Kiedyś byłam bardzo anty malowaniu brwi, miałam wrażenie, że to oszpeca a henna, którą zrobiła mi kosmetyczka wywołała u mnie łzy. To blog zmienił moje podejście, zaczęłam delikatnie od jasnych kredek, teraz używam już niemal wszystkiego: cienie, kredki i henne. Bez pomalowanych brwi moja buzia nie ma wyrazu. Oczywiście musi być delikatna, jestem blondynką więc czarna brwi nie będą mi pasowały.


Marka REVERS COSMETICS jest również bardzo dobrze Wam znana, na moim blogu pojawiło się sporo kosmetyków tego producent. Dlaczego tak mnie urzekła? Kosmetyki są tanie i nie jeden produkt może równać się z droższą i znaną marką. Automatycznej kredki do brwi jeszcze nie miałam więc postanowiłam ją wypróbować. Wybrałam kolor: dark brown i jest on troszeczkę dla mnie za ciemny. Muszę uważać przy nakładaniu aby nie zaaplikować go zbyt dużo bo jest za ciemno. 


Kredka ma dwie końcówki. Z jednej strony znajduje się automatyczny samo-temperujący się sztyft kredki o unikalnym kształcie a z drugiej szczoteczka, która rozczesuje i układa brwi. Lubię takie połączenie kosmetyków, zamiast szczoteczki i kredki mam 2w1. Zajmują mało miejsca i są praktyczne. Kolor jest bardzo intensywny, wybierając ciemny brąz, nie sądziłam że będzie to aż tak głęboki odcień. Wpadający trochę w czerń. Kredka nie rozmazuje się i świetnie podkreśla łuk brwiowy, automatycznie zagęszczając brwi. Mi się to przyda bo moje brewki są jasne, rzadkie i bardzo cieniutkie.  


Oczywiście na zdjęciach prezentuję Wam najgłębszy ciemny brąz jaki udało mi się wydobyć z kredki. Zdjęcie nr 1 pokazuje delikatne podkreślenie i ewentualny zarys brwi. Nr 2, wypełnienie a nr 3 brwi po rozczesaniu szczoteczką. Po lewej brew pomalowana, po prawej moja naturalna. Od razu zaznaczam, że nie jestem profesjonalną makijażystką i ogólnie nie maluje nawet koleżanek. Makijaż nakładam tylko sobie, więc musicie mi wybaczyć moje nieumiejętności. Oglądam filmiki i ciągle ćwiczę, mam nadzieję, że za jakiś czas dojdę do minimalnej perfekcji :) Cena kredki: 10 zł, do kupienia online tu: SKLEP ONLINE <KLIKNIJ TUTAJ>





CO MYŚLICIE O AUTOMATYCZNEJ KREDCE?  ZNACIE MARKĘ REVERS COSMETICS?


Trylogia Greya

Trylogia Greya


Kochani znowu dopadło mnie wstrętne choróbsko... Choroba zaatakowała z dnia na dzień. Tym razem mam zapalenie zatok a co się z tym wiąże ogromny ból nosa i oczu... Konieczne było L4. Przez ostatnie 3 dni leżałam z zamkniętymi oczami. Dzisiaj powoli wracam do żywych :) Antybiotyk działa... :)

Czytanie... Komentując posty o książkach, często piszę, że nie mam czasu na czytanie i dlatego nie czytam. Czasami zastanawiam się czy naprawdę nie mam czasu czy po prostu mi się nie chce a przez cały wieczorny wolny czas wgapiam się bezmyślnie w TV. Sama nie wiem dlaczego, przecież jest tyle ciekawych książek....


Zanim przeczytałam książkę "50 twarzy Greya", obejrzałam film w kinie, nie był to dobry wybór, film mi się nie podobał. Miałam nadzieję, że książka będzie lepsza...Pomyliłam się. Męczyłam pierwszy tom kilkadziesiąt dni. Byłam świadoma tego, że książka jest erotyczna ale sceny były opisane tragicznie. Każdy rozdział..w sumie w co 5 stronie była mowa o seksie. Zupełnie nie moje klimaty. W 1 części podobał mi się początek, gdzie poznajemy bohaterów, czyli pierwszy rozdział. Reszta dno... Myślałam, że nie sięgnę po część drugą ale...


...jestem taką osobą, że jak zaczytam czytać to czytam do końca. Męczę, męczę aż zmęczę. Drugi tom był jeszcze gorszy od pierwszego. Wałkowanie w kółko jednego i tego samego. Po przeczytaniu kilku stron byłam zmęczona tą książką, dotrwałam jednak do końca... I nie wiem dlaczego sięgnęłam po część 3, może miałam nadzieję, że coś się zmieni. Niestety książka zawiodła mnie jak dwie pozostałe. 


Ogólnie książki mi się nie podobały, rzadko czytam i żałuję, że zmarnowałam czas na tą trylogię. Dobrze, że nie kupiłam tych książek bo byłaby to strata pieniędzy.

Znacie książki? Oglądaliście film? Co myślicie o Grey'u?


REVERS COSMETIC: ROZŚWIETLAJĄCA BAZA POD MAKIJAŻ

REVERS COSMETIC: ROZŚWIETLAJĄCA BAZA POD MAKIJAŻ


Witajcie! Jestem posiadaczką cery mieszanej więc staram się unikać wszystkiego co rozświetla bo świecę się sama z siebie. Ostatnie trendy makijażowe tzw.efekt glow oraz pora roku, która zmienia kolor skóry na ziemisty, co sprawia, że wydaję się być na zmęczoną sprawiło, że postanowiłam wypróbować ROZŚWIETLAJĄCA BAZE POD MAKIJAŻ marki REVERS COSMETICS. 


Miałam przyjemnośćwypróbować już bazę

oraz

obie spisały się bardzo dobrze, chociaż silikonowa jest moim faworytem. Makijaż na niej wygląda najlepiej. Tubką od swoich poprzedników różni się jedynie kolorem. Konsystencja kremowa, dobrze rozprowadza się na buzi oraz wchłania w ekspresowym tempie. 


Rozświetlająca baza, jak sama nazwa wskazuje dodaje skórze blasku i młodzieńczego wyglądu. Poprawia koloryt cery i tuszuje niedoskonałości. Produkt dobrze współgra z podkładem. Ogólnie warto nakładać pod makijaż bazę, podkład jest trwalszy i prezentuje się dużo lepiej. Obawiałam się, że moja problematyczna buzia może źle przyjąć taki kosmetyk ale nie potrzebnie. Otrzymałam delikatny efekt glow, taki jak chciałam. Nadmiar "światełka" stłumiłam transparentnym pudrem. Nie zapycha i nie uczula. 



30 ml bazy kosztuje ok 11 zł. Nie wiem czy dostaniecie ją gdzieś stacjonarnie. Firma REVERS COSMETICS posiada swój sklep on-line. Zostawiam link poniżej gdyby ktoś chciał się skusić :)



Farba do włosów Palette Intensive Color Creme C10

Farba do włosów Palette Intensive Color Creme C10


Witajcie w Nowym Roku :) Po 2 tygodniowym urlopie czas zejść na ziemię i wrócić do codzienności. Nowy Rok, nowe możliwości. Są pomysły, plany, energia i siły do ich realizacji ale co z tego będzie to nie wiadomo... Czas pokaże :) 

Malowanie włosów...Hmm? Kiedyś robiłam to regularnie co miesiąc, potem odpuściłam... Miałam bardzo zniszczone włosy i od sierpnia nie malowałam ich w ogóle. Czasami nakładałam siwą maskę aby zminimalizować różnicę kolorów pomiędzy naturalnymi a farbowanymi. Wyglądało to bardzo ładnie. Na święta kupiłam drogeryjną farbę, z której kiedyś byłam zadowolona. Jak było tym razem?


W skład farby wchodzi: krem koloryzujący, utleniacz, rękawiczki, ulotka i maska. Zapach: dusząc, po kilu minutach można się przyzwyczaić ale jest ciężki. Pomimo tego, że nie jestem wrażliwcem skóra głowy delikatnie mnie swędziała w niektórych miejscach, nie było to tak uciążliwe, aby istniała potrzeba wcześniejszego zmycia farby. Po 30 minutach rozczesałam włosy i maskę trzymałam jeszcze 10 minut. Efekty jakie uzyskałam możecie zobaczyć poniżej. Odrosty zafarbowały się na kolor żółty. Wiem, że jest to rozjaśniacz ale kiedyś używałam tej farby regularnie i zawsze spełniała moje oczekiwania. Włosy wychodziły bialutkie. Tym razem nie jestem zadowolona z efektów i powiem Wam szczerzę: żałuję, że pomalowałam mój odrost. Był naprawdę spory i nie wyglądał źle. Miałam swoje ładne, naturalne włoski... Chyba znudziłam się już farbowaniem... Teraz historię zaczynamy od nowa ;) 



\
Dzięki tonerowi nie mam takich żółtych włosów, są ładne bialutkie. Takie jak lubię. Czy wrócę do farby, nie wiem czy kiedykolwiek pomaluję włosy. Ciężko powiedzieć... Palette kupić w każdej drogerii. Na promocji kosztuje ok 10 zł. Na moje odrosty zużyłam ok 1,5 opakowania. 


Copyright © 2014 Anqelique , Blogger