La Roche Posay, Effaclar Duo | Effaclar, Gel Moussant

La Roche Posay, Effaclar Duo | Effaclar, Gel Moussant


Kosmetyki do pielęgnacji twarzy marki La Roche - Posay ciekawiły mnie od bardzo dawna. Nie mam jedwabiście gładkiej cery i często mam z nią problem. Gdy pojawiła się możliwość otrzymania miniaturowych kosmetyków postanowiłam je wypróbować. Zapraszam na recenzję :)


Zacznę od żelu, który znajduje się w plastikowej tubce. Ma bezbarwną konsystencję i przepiękny zapach. Nie wiem do czego mogę go porównać ale warto zaznaczyć, że daje uczucie odświeżenia. Przed nałożeniem kosmetyku delikatnie zwilżam twarz wodą. Żel pieni się więc wystarczy odrobina do pokrycia całej buzi. Dobrze oczyszcza odświeża, delikatnie ściąga, matuje. 


Krem eliminujący niedoskonałości i zmiany potrądzikowe to produkt, który był nr 1 na mojej liście. Sporo czytałam o nim dobrego ale nie chciałam inwestować w krem za 50 zł bez wcześniejszej możliwości sprawdzenia go. Produkt jest białego koloru i ma delikatną, lekką konsystencje. Dobrze się rozprowadza i wchłania się w ekspresowym tempie. Stosowałam go głównie na noc, sporadycznie na dzień. Współgra z podkładem. 


Po miesiącu stosowania stan mojej skóry bardzo się poprawił. Nie jest ona jeszcze idealna, taką jaką chciałabym ale z czystym spokojem mogłam przerzucić się z ciężkiego podkładu na dużo lżejszy bez obaw, że moja buzia nie zostanie ładnie zakryta. Jestem bardzo zadowolona z stosowania tych kosmetyków. Z pewnością kupię pełnowartościowe opakowania. Cena kremu ok 50 zł , żelu ok 30 zł. Do kupienia w aptekach. Warto je mieć w swojej kosmetyczce :)




PRO FIXER MAKE-UP BASE Utrwalająca baza pod makijaż

PRO FIXER MAKE-UP BASE Utrwalająca baza pod makijaż



Witajcie! Baza odgrywa sporą rolę w makijażu. Podkład lepiej się nakłada, dłużej się utrzymuje i makeup prezentuje się znacznie lepiej. Moją pierwszym produktem w tej kategorii była BAZA MATUJĄCA. Jestem posiadaczką cery mieszanej i nie ma dnia abym się nie świeciła. Moja cera jest również pełna niedoskonałości więc postanowiłam dać szansę BAZIE KORYGUJĄCEJ, która wypadła równie dobrze. Matowiła i delikatnie niwelowała różne krostki. Mając w zestawie 2 bazy postanowiłam zaryzykować i zdecydowałam się na BAZĘ ROZŚWIETLAJĄCĄ. Pomimo tego, że (jak już wcześniej wspomniałam), "świecę się jak choinka", ta baza skradła moje serduszko. Buzia wyglądała zdrowo i promiennie. Ostatnio pojawiła się BAZA UTRWALAJĄCA, czym różni się od innych baz? Jaka jest? O tym w dzisiejszym poście :) Zapraszam!


Baza znajduje się w szklanym, przezroczystym opakowaniu. Posiada pompkę, która moim zdaniem jest najlepszym gadżetem ułatwiającym wydobycie jakiegokolwiek produktu. Bezzapachowa, lekko żelowa konsystencja bez problemu rozprowadza się na twarzy. Baza natychmiast wygładza buzię, nadając jej jedwabistą powłokę. Podkład na tej bazie prezentuje się bardzo korzystnie. Produkt można stosować samodzielnie lub z innymi kosmetykami. 


Nie wiem czy gdzieś stacjonarnie znajdziecie bazę Revers Cosmetics ale z pewnością kupicie ją w SKLEPIE ONLINE - KLIKNIJ TUTAJ za ok 18,50 zł. Używam bazy od miesiąca, nie codziennie. Tak 2-3 razy w tygodniu i zużyłam 1/4 opakowania więc zaliczam ją do wydajnych :) Z tej serii dostaniecie też bazę matującą, korygującą i rozświetlającą. 



Intensywnie nawilżający krem do twarzy i ciała_Himalaya

Intensywnie nawilżający krem do twarzy i ciała_Himalaya


Witajcie! Weekend zbliża się wielkimi krokami. Ja kolejny piątek i sobotę spędzam na uczelni. Zaczynają się egzaminy. Trzymajcie kciuki :) Wraz z końcówką maja w Rossmanie pojawiła się bardzo fajna promocja 2+2 na produkty do pielęgnacji twarzy. Jednym z produktów, które mogę Wam polecić jest INTENSYWNIE NAWILŻAJĄCY KREM DO TWARZY I CIAŁA od HIMALAYA


Krem znajduje się w niewielkim plastikowym opakowaniu z odkręcaną nakrętką. Ma bardzo przyjemny, intensywny zapach. Co niektórym może to przeszkadzać, ja lubię mocno pachnące kosmetyki więc dla mnie to ogromna zaleta. Krem jest gęsty ale nie zbity, lekki, dobrze się rozprowadza i szybko wchłania. Jeśli chodzi o działanie, już po pierwszym użyciu zaobserwujemy rezultaty nawilżenia. Skóra stanie się miękka i gładka. Produkt współgra z podkładem, nie zostawia tłustej warstwy. Równie dobrze sprawdzi się w takich miejscach jak łokcie czy kolana. W tym przypadku potrzebujemy nieco więcej czasu na regenerację, ok 7-10 dni. Krem jest wydajny i przede wszystkim, tani. Za 50 ml zapłacimy ok 7 zł. Dostępny w drogeriach i aptekach.


To mój 3 produkt tej marki. Miałam już pastę do zębów, którą byłam zachwycona. Niestety pojawił się u mnie problem z dziąsłami i musiałam przerzucić się na Elmexa. Drugim produktem była pomadka ochronna a teraz krem. Myślę, że po przetestowaniu trzech różnych produktów Himalaya mogę z czystym sumieniem Wam ją polecić :)

ZNACIE? LUBICIE?

Zapraszam na mojego Instagrama, tam prezentacja bardzo słodkiej paczuszki, którą ostatnio otrzymałam :)





Kuracja w ampułkach Jantar

Kuracja w ampułkach Jantar


Pielęgnacja moich włosów powoli przejawia się w obsesję. Próbuję, testuję różności, wszystko po to aby wzmocnić kosmki i zapobiec ich wypadaniu. 100 milowy krok zrobiłam, kiedy przestałam malować włosy - czyli od grudnia 2018 roku. Wtedy pofarbowałam je ostatni raz. Kiedyś nie mogłam wytrzymać z 1 cm odrostem, dzisiaj mam chyba 5 cm i jest mi z tym bardzo dobrze :) Chce mieć swoje naturalne włosy póki jeszcze nie są siwe ;)


Nieustannie używam wcierki Jantar, która wzmacnia włosy. W związku z tym, że sprawdza się u mnie nawet dobrze, postanowiłam wypróbować ampułki tej samej marki. W opakowaniu znajduje się 5 ampułek + dyfuzor. 1 fiolka wystarcza mi na 2 razy. Zapach płynu typowy dla produktów Jantar, specyficzny ale przyjemny. Od wcierki różni się tym, że ma nieco krótszy skład i alkohol w składzie. 



Płyn aplikuje się na skórę głowy w kilku miejscach a następnie wciera, masując cebulki włosów przez ok 2-3 minuty. Stosowanie ampułek wymaga systematyczności, tylko wtedy przyniesie jakiekolwiek rezultaty. Pomimo zawartości alkoholu nie czułam szczypania, pieczenia czy innych tego typu dolegliwości. Po miesiącu użytkowania zauważyłam mniejszą ilość włosów na szczotce, stały się one gęstsze i dłuższe. Dużym plusem okazało się zmniejszenie przetłuszczania kosmków. 


Jestem bardzo zadowolona z stosowania ampułek Jantar. Często są na promocji w Drogerii Natura i można je kupić za ok 10 zł. Na takich okazjach zawsze robię zapasy. Płyn nakładam tylko na mokre włosy, tuż po umyciu, co 2 dzień. W miesiąc zużyłam 3 opakowania. Teraz będę stosowała je rzadziej, co 2 mycie dla podtrzymania efektu.

ZNACIE? LUBICIE?

Jednotygodniowy post dr Dąbrowskiej

Jednotygodniowy post dr Dąbrowskiej


Witajcie! O weselu mojej koleżanki wiedziałam już rok wcześniej. Mniej więcej raz na miesiąc obiecywałam sobie, że wezmę się za siebie aby wcisnąć się w moją ulubioną sukienkę. Był 19 kwiecień a do wesela zostały tylko 2 tygodnie. Zaczęłam jeść zdrowo a waga nadal stała w miejscu. Pomysł przyszedł sam z siebie...oczyszczanie jelit ze złogów pozwala na pozbycie się 2-3 kg. Idealnie. Zaczęłam działać. Post dr Dąbrowskiej powinien trwać od 14 do 40 dni + wychodzenie z diety. Dla mnie to za dużo. 14 dni pozwala na pozbycie się ok 6 kg, zostałaby na mnie sama skóra i kości. 3 kg było optymalną liczbą. Na czym polega post? Główne zasady? Co można jeść na diecie a co nie? O tym w dzisiejszym poście. Zapraszam! 

Post ma za zadanie oczyszczenie organizmu z toksyn i złogów, które gromadzi nasz organizm latami. Chudnięcie to efekt uboczny diety warzywno-owocowej. Dziennie spożywamy ok 600-800 kcal. Podczas kuracji spożywamy jedynie owoce i warzywa w ograniczonej ilości. 

DOZWOLONE WARZYWA: marchew, buraki, seler, pietruszka, chrzan, rzepa, rzodkiew, różne rodzaje kapusty, kalafior, brokuł, bok choy, jarmuż, kapusta pekińska, rukola, kalarepa, szparagi, różne rodzaje sałat, szpinak, botwinka, seler naciowy, natka pietruszki, mniszek, pokrzywa, szczaw, różne rodzaje cebuli, szczypiorek, por, czosnek, dynia, cukinia, kabaczek, bakłażan, ogórki, pomidor, papryka

DOZWOLONE OWOCE: jabłka, grejfruty, cytryny.

DOZWOLONE PRZYPRAWY: wszystkie przyprawy jednorodne, zioła świeże i suszone bez żadnych dodatków, sól (najlepiej himalajska), ocet jabłkowy.

DOZWOLONE PŁYNY: woda, słabe herbaty ziołowe, owocowe oraz świeżo wyciskane soki warzywne w nieograniczonych ilościach. Nie należy pić mocnej herbaty, kawy ani alkoholu.


Mój jadłospis na cały tydzień:


I DZIEŃ

Śniadanie:  jabłko

II śniadanie: zupa ( przepis na zupę poniżej)

Obiad: chipsy z marchewki, pietruszki i selera

Podwieczorek: sałatka z pomidora, ogórka i papryki

Kolacja: jabłko

Dodatkowo: 2 l wody + herbatki owocowe, ziołowe

ZUPA: bulion, 3 marchewki, 2 pietruszki, kawałek selera i cebula - blenduje + dodaje starte na tarce ogórki kiszone ok 10, doprawiłam solą i pieprzem

CO SIĘ ZE MNĄ DZIAŁO: więcej strachu niż tej diety, bałam się, że nie dam rady, ciągle chciałam jeść, pomimo tego, że nie byłam głodna. Zero oznak zmęczenia, bólu głowy itp. 100% oczyszczenie jelit, toaletę odwiedziłam chyba z 10 razy :D


II DZIEŃ

Śniadanie: jabłko

II śniadanie: leczo z cukinii, cebuli, papryki i pomidorów + przyprawy

Obiad: sałatka z pomidora, ogórka i papryki

Podwieczorek: zupa z wczoraj

Kolacja: jabłko

Dodatkowo: 2 l wody + herbatki owocowe, ziołowe

CO SIĘ ZE MNĄ DZIAŁO: bałam się, że obudzę się z wilczym głodem ale o dziwo nic takiego nie miało miejsca, wstałam wypoczęta i pełna energii.


III DZIEŃ

Śniadanie: jabłko

II śniadanie: leczo

Obiad: frytki z marchewki, selera i pietruszki

Podwieczorek: sałatka z sałaty, pomidora, ogórka i rzodkiewki

Kolacja: jabłko

Dodatkowo: 2 l wody + herbatki owocowe, ziołowe

CO SIĘ ZE MNĄ DZIAŁO: rano praca, później zajęcia na uczelni. Jedna myśl, jak to przetrwam? Przygotowałam sobie posiłki na 2 dni, zapakowałam do pudełeczek i pojechałam do Rzeszowa :)

IV DZIEŃ

Śniadanie: jabłko

II śniadanie: brak (nie byłam głodna, zajęcia na uczelni bez przerwy, nie miałam czasu jeść)

Obiad: frytki z pietruszki, selera i marchewki + leczo

Podwieczorek: duszone jabłka z cynamonem

Kolacja: brak

Dodatkowo: 2 l wody + herbatki owocowe, ziołowe

CO SIĘ ZE MNĄ DZIAŁO: ogólnie przez cały dzień czułam się bardzo dobrze, nie czułam głodu, po powrocie z uczelni okropnie bolała mnie głowa, mała dawka jedzenia, wyczerpujące zajęcia dały się we znaki.

V DZIEŃ

Śniadanie: przespałam

II śniadanie: jabłko

Obiad: surówka z kiszonej kaputsy + frytki z pietruszki, selera i marchewki

Podwieczorek: brak

Kolacja: jabłko

Dodatkowo: 2 l wody + herbatki owocowe, ziołowe

CO SIĘ ZE MNĄ DZIAŁO: miałam już serdecznie dość kiszonek typu ogórki kiszone czy kapusta, frytki również mi już nie wchodziły. Ogólnie czułam w buzi ciągły kwas. Miałam ochotę się poddać. Głowa nie boli i samopoczucie okej.

VI DZIEŃ

Śniadanie: jabłko

II śniadanie: leczo

Obiad: kapusta kiszona + frytki z marchewki, selera i pietruszki

Podwieczorek: jabłko

Kolacja: brak

Dodatkowo: 2 l wody + herbatki owocowe, ziołowe

CO SIĘ ZE MNĄ DZIAŁO: nie smakuje mi już nic, powinnam gotować zróżnicowane posiłki ale nie miałam pomysłu, ochoty i ogólnie nie byłam już głodna.

VII DZIEŃ

Śniadanie: grejpfrut

II śniadanie: sałatka z sałaty, pomidora, ogórka, papryki 

Obiad: leczo

Podwieczorek: duszone jabłka z cynamonem

Kolacja: brak

Dodatkowo: 2 l wody + herbatki owocowe, ziołowe

CO SIĘ ZE MNĄ DZIAŁO: czuję się dobrze, głowa mnie nie boli, nie jestem osłabiona. Mam energię, chętniej wstaję i wyglądam bardzo dobrze :)


EFEKTY

Teraz deserek czyli to na co każdy z nas czeka. Nie ważyłam się codziennie i nie popadałam w paranoje. Byłam krótko na diecie więc nie gotowałam jakiś szczególnie wymyślnych potraw bo mi się nie chciało. Jestem leniem. Oczyściłam swój organizm, czułam się lepiej, brzuszek spadł a moja moja waga pokazała -3,5 kg :) Można? Można! Oczywiście VIII dnia nie zrzuciłam się na jedzenie i nie jadłam wszystkiego co wpadło mi łapska. Stopniowo dorzucałam kasze, inne owoce warzywa itp. Dzisiaj mija miesiąc od detoksu a moja waga nie wzrasta. Nie jem smażonego i ograniczyłam słodycze do 1 dnia w tygodniu. Praca jelit się unormowała a ja czuję się lekko :) 

Myślę, że każdy z nas powinien raz na jakiś czas robić sobie taki detoks aby oczyścić się z toksyn, które szkodzą naszemu organizmowi. Jeśli nie chcecie robić sobie tygodniowego postu, warto zacząć od 1 dnia np. przez cały dzień pijąc tylko kefir lub wodę. 




Co myślicie o poście dr Ewy Dąbrowskiej? Czy ktoś z Was stosował tą dietę? Co o tym myślicie?




Joanna, Ultra Color System, Szampon do włosów blond, rozjaśnianych i siwych

Joanna, Ultra Color System, Szampon do włosów blond, rozjaśnianych i siwych


Witajcie! Troszeczkę ostatnio zaniedbałam Was i mój blog, za co z góry przepraszam. Zbliżają się obrony na uczelniach a ja chociaż nie jestem już studentem, pomagam co niektórym w pisaniu pracy. Aktualnie trwa wysyp ostatnich poprawek więc dzień w dzień siedzę do 2-3 w nocy aby prace miały ręce i nogi. Na szczęście wszystko zostało już zaakceptowane więc będę miała więcej czasu. Dzisiaj na moim blogu przeczytacie o koloryzującym szamponie marki JOANNA


Jestem maniaczką siwych włosów. Drażni mnie to jeśli widzę jakiś żółty kosmyk. Ratuję się maseczkami i płukaniami. Na szampon Joanna trafiłam zupełnie przypadkiem podczas robienia zakupów w Rossmanie. Był na promocji i kosztował ok 5 zł. Stwierdziłam, że jak okaże się bublem to za wiele nie stracę. 


Szampon ma ciemno-fioletową, gęstą konsystencję. Bardzo dobrze się pieni, wystarczy większa kropelka aby pokryć pianą całą głowę. Zapach bardzo piękny, intensywny. Włosy po użyciu pachną przez dłuższy czas. Obowiązkowo należy zastosować odżywkę bo trochę wysusza i plącze włosy. Chcąc zobaczyć jakikolwiek efekt należy potrzymać szampon na głowie kilkanaście minut. U mnie to tak 20- 30.  Przy 3 myciu zauważyłam pierwsze rezultaty. Włosy nabrały pięknego platynowego odcienia a żółć została wyeliminowana. Mnie ciężko zadowolić ale ten szampon naprawdę działa ;) Polecam wszystkim żółtym blondynkom, które marzą o pięknej platynie ;)




Damskie spinki do mankietów - czym kierować się przy wyborze?

Damskie spinki do mankietów - czym kierować się przy wyborze?


Czym kierować się wybierając odpowiednie damskie spinki do mankietów? Na co zwrócić szczególną uwagę i czy w ogóle warto je kupować? Odpowiedź na te pytania poznacie dzisiaj w moim poście. Zapraszam :)


Spinki do mankietów noszą mężczyźni. Zakładają je głównie na większe uroczystości tj. wesele czy chrzciny. Spinki chociaż mało widoczne, rzucają się w oczy. Dodają elegancji i szyku. Moda ciągle się zmienia i my Panie lubimy podkradać Panom ich części garderoby np. paski czy marynarki. Małymi kroczkami przywłaszczamy sobie niemalże wszystko :) A, że my kobitki to troszkę sroczki więc musiałyśmy przyozdobić jakoś nasze koszule :)


W sklepach znajdziemy spinki okrągłe - szklane, metalowe o dowolnym kształcie lub np. z dodatkiem kamienia. Kierując się przy wyborze należy zastanowić się na jakie wydarzenie chcemy je założyć. Jeśli są to święta Bożego Narodzenia świetnie będzie prezentował się motyw św. Mikołaja, na imprezę ze znajomymi warto kupić spinki luźne np. motylki, żabki, kwiatki itp.Producent pomyślał o fanach seriali, drużyny piłkarskiej oraz zagorzałych muzykach. Na spinkach mogą znaleźć się też śmieszne napisy np.: "sorry girls...just married" lub nieco poważniejsze "carpe diem".


Na sklep RIWIA.PL trafiłam przez przypadek. Szukałam ciekawych spinek na urodziny dla mojego przyjaciela. Wtedy też zobaczyłam, że istnieją spinki dla kobiet. Wrzuciłam jeden komplet dla siebie i powiem Wam szczerze, że wyglądają lepiej niż na zdjęciu. Są piękne, precyzyjnie wykonane i bardzo ładnie wyglądają na koszuli, które uwielbiam nosić :)


Motyle kojarzą mi się z lekkością i wolnością a dodatkowo są piękne, barwne. W pełni odzwierciedlają teraz moje życie, które jest pełni kolorów i radości. SPINKI MOTYLE kosztują 99 zł. Oczywiście, rozumiem fakt, że nie każdemu może podobać się wybrany przeze mnie wzór. Dla zainteresowanych zostawię link poniżej, może zechcecie skorzystać ze sklepu :)


Pisząc dla Was ten post zauważyłam, że można kupić spinki na zamówienie. Są troszeczkę droższe ale wyobraźcie sobie minę osoby, która otrzymuje spersonalizowany gadżet do koszuli. Z doświadczenia wiem, że takie prezenty są najlepsze ;)




CO ZUŻYŁAM I WYRZUCIŁAM W KWIETNIU?

CO ZUŻYŁAM I WYRZUCIŁAM W KWIETNIU?


Pogoda na majówkę niestety nam nie dopisuje. Typowo barowa, domowa, książkowa a nie grillowa :/ Nie wiem jak w pozostałych regionach ale w lubelskim tragedia... Po raz pierwszy od kilku miesięcy wyrobiłam się z podsumowaniem zeszłego miesiąca. Zapraszam na kwietniowe denko :)


ISANA | SUCHY SZAMPON- suche szampony to mój nałóg. Ostatnio staram się je ograniczać ale mam dziwne wrażenie, że jak ich nie użyję to moje włosy są oklapnięte. Talk zdecydowanie odbija je od nasady i to lubię :) Isana jest nieco gorszy od Batiste ale i tak je lubię ;)

EVA NATURE STYLE | SZAMPON - lubię szampony ziołowe do oczyszczania skóry głowy m.in. z suchego szamponu. Ten produkt jest godny polecenia, dobrze domywa, ładnie pachnie i jest wydajny.

WELLA | LAKIER DO WŁOSÓW - do rozpuszczonych włosów nie używam ale jak zwiążę swoje kosmki to muszę spryskać je lakierem bo tam odstaje i tam też coś się nie układa ;) Nie mam swojego ulubieńca w tej kategorii, kupuję to co aktualnie jest w promocji.


JANTAR | KURACJA W AMPUŁKACH - produkt doczeka się swojej recenzji niebawem :) Musicie uzbroić się w cierpliwość. Napomnę tylko, że to już kolejne opakowani :)

JANTAR | WCIERKA - sama nie wiem co mam myśleć o tym produkcie, raz działa a raz nie. Gdy pierwszy raz kupiłam wcierkę myślałam, że wyrzuciłam pieniądze w błoto, w 2 szansie jej działanie pozytywnie mnie zaskoczyło... Wcierka działała a teraz przestała, ech :(


IL SALONE | SZAMPON DO WŁOSÓW - z szamponem bardzo się polubiłam, dobrze myje, ładne pachnie a w połączeniu z odżywką sprawia, że włosy są sypkie, miękkie i gładkie.



ZIAJA | SERUM DO TWARZY - z serum byłam zadowolona ale nie było w nim nie specjalnego. Ani nie zaszkodziło ani nic nie polepszyło.


BIELENDA | SERUM DO TWARZY - to serum otrzymało ode mnie drugą szansę i nie żałuję, że do niego wróciłam. Jeden z lepszych kosmetyków do walki z niedoskonałościami jakie miałam. 


BINGOSPA | MASKA BŁOTNA DO TWARZY - maska nadawała buzi gładkości i miękkości. Przy regularnym stosowaniu maseczka w korzystny sposób wpływała na niedoskonałości - przygasała je. 



REVLON | PODKŁAD DO TWARZY - stały bywalec mojej kosmetyczki. Naczytałam się, że może zapychać i jak patrzę na swoją buzię to rzeczywiście tak może być. Mieszkam go z innym podkładem ale sama nie jestem do końca przekonana czy to ma sens.

REVERS COSMETICS | PUDER BAMBUSOWY - używam na zmianę z pudrem ryżowym. Polubiłam się z nimi od pierwszego zastosowania i polecam wszystkim osobom z cerą mieszaną i tłustą.

COLGATE | PASTA DO ZĘBÓW - takie małe opakowania zużywam głównie w podróżach, zajmują mało miejsca w kosmetyce. Jeśli chodzi o pastę tej marki to nie lubię. Jedyną pastę jaką używam to ELMEX. 


BIAŁA PERŁA | SYSTEM WYBIELAJĄCY - wybiela ząbki ale sam efekt utrzymuje się ok 3 miesięcy. Dodatkowo mocno podrażniła moje ząbki i dziąsła. Chyba następne moje wybielanie skończy się u stomatologa :)

LASHVOLUTION | SERUM DO RZĘS - nie zauważyłam jakiś spektakularnych zmian po zastosowaniu tego kosmetyku. Chociaż używałam regularnie moje rzęsy może delikatnie się wydłużyły. 

LOVELY | TUSZ DO RZĘS - tylko cena na promocji sprawia, że czasami po niego sięgam. Chociaż jest dobry, wydłuża, pogrubia i tworzy ładny wachlarzyk to jego 3 tygodniowa trwałości zdecydowanie nie jest warta zakupy. Dobrze, że nie wybrałam się do Rossmana na promocję -55% bo pewnie znowu wylądowałby w moim koszyku :)


Kochani, udanej majówki :) 

Copyright © 2014 Anqelique , Blogger