PODSUMOWANIE KWIECIEŃ/MAJ 2020

PODSUMOWANIE KWIECIEŃ/MAJ 2020


Wydawać by się mogło, że niedawno zaczął się maj a już za kilka dni przywitamy się z czerwcem. Czas pędzie nieubłaganie a my nie jesteśmy w stanie go zatrzymać... Jakiś pozytyw? Znaki na niebie wskazują na to, że do lata wszystkie obostrzenia zostaną zniesione i na plaży będziemy mogli opalać się bez masek :D

Podsumowania kwietnia nie było, zapomniałam, nie miałam czasu i w głowie siedziało mi 100 innych spraw, które były dużo ważniejsze :) Denko podzieliłam, dzisiaj 70% moich "pustaków", reszta w czerwcu :)


H&S | Szampon do włosów - pomimo zawartości SLS i niekoniecznie dobrego składu - LUBIĘ GO! Dobrze oczyszcza włosy i przedłuża ich świeżość. Na pewno z niego nie zrezygnuję. Ale...Uwaga! Nie każda wersja jest dobra i nie kupujcie szamponów 2w1 ;)

PANTENE | Odżywka do włosów -  odżywka jest okej, lubię ją, ma ładnych zapach ale 3-minutowa odżywka to istne cudo, świetnie odżywia, nawilża i ładnie pachnie. Na promocji dorwiemy ją za ok 10 zł. PEŁNA RECENZJA - KLIKNIJ TUTAJ!

DESSANGE | Odżywka do włosów - zdecydowanie jedna z lepszych produktów w tej kategorii jakie miałam, troszkę droższa wersja Pantene. W połączeniu z szamponem dają rewelacyjne efekty. Odbicie włosów od nasady, odżywienie i w ogóle kolorów włosów jest inny, ładniejszy, błyszczący. Warta swojej ceny, do kupienia w Hebe.


BATISTE | Suchy szampon - ładny zapach, odbija od nasady, odświeża. Mój "must have" , tylko i wyłącznie ROSE GOLD. Inne wersje wg mnie nie są aż takie dobre. 

ELMEX | Pasta do zębów - jedna z drogeryjnych past, która ma inny skład od pozostałych. Jedyna, która nie powoduje krwawienia dziąseł i dobrze oczyszcza zęby. Brakuje jedynie porządnego odświeżenia, które uwielbiam i które nadrabiam płynem do płukania ust ;)

SEMILAC | Top no wipe - marka, która uwielbiam i nie wiem czy kiedykolwiek zamienię ją na inną. Dzięki niej odbudowałam płytkę, mam długie paznokcie a po ściągnięciu są one grube i nie łamią się. PEŁNA RECENZJA - KLIKNIJ TUTAJ!


PALMOLIVE | Żel pod prysznic - jeden z żeli, którego zapach utrzymuje się na ciele dłużej niż tylko podczas mycia. Pieni się, dobrze myje a skóra pachnie jeszcze przez dłuższy czas. Duży plus za pomkę. Wydobywamy tyle ile chcemy :)

EVELINE | Balsam do ciała - markę bardzo lubię, zapach balsamu jest bardzo ładny, kwiatowy, produkt zostawia delikatną lepką powłoczkę, która dość szybki się wchłania ale, no właśnie...Jestem posiadaczką bardzo suchej skóry, która aż się sypie i niestety balsam niezbyt jej pomógł, nawilżał ale nie tak dobrze jakbym tego chciała. 

NIVEA | Antyperspirant - lubię, chociaż mam wrażenie, że ostatnio jego zapach delikatnie się zmienił lub po prostu mi się znudził :) PEŁNA RECENZJA - KLIKNIJ TUTAJ!


GARNIER | Płyn micelarny - najlepsza wersja płynu micelarnego tej marki, dobrze zmywa makijaż, chociaż z wodoodpornym sobie nie radzi. Nie podrażnia. Ostatnio coraz częściej występuje na promocji i kosztuje ok 11- 12 zł :) RECENZJA - KLIKNIJ TUTAJ!

ZIAJA | Tonik oczyszczający - mój pierwszy produkt z tej serii i nie zauważyłam nic poza ubywającą zawartością i znikającymi płatkami kosmetycznymi. PEŁNA RECENZJA - KLIKNIJ TUTAJ!

NUXE | Serum rewitalizujące  - francuski, dość drogi kosmetyk ale za jakoś trzeba zapłacić. Bardzo dobry krem. Buzia wyraźnie nawilżona i odżywiona. PEŁNA RECENZJA - KLIKNIJ TUTAJ!

NEUTROGENA | Krem do twarzy - do tej marki miałam spory dystans i zawsze omijałam ją szerokim łukiem. Dzisiaj wiem, że nie potrzebnie...PEŁNA RECENZJA - KLIKNIJ TUTAJ!

TOŁPA | Peeling enzymatyczny - produkt najprawdopodobniej zostanie moim kosmetykiem roku i z pewnością znajdzie się w pierwszej piątce :) RECENZJA - KLIKNIJ TUTAJ!


BEBAUTY | Maska w płachcie - uwielbiam je, już po pierwszym użyciu widzę różnicę a co byłoby gdybym stosowała je systematycznie? :)




Próbki Jowae - nie prześledziłam jeszcze składu ale działa rewelacyjne, buzia jest miękka i gładka a zużyłam tylko próbki, myślę, że warto kupić pełnowymiarowe opakowanie :)

Próbki Clarena - kremy nie są złe, są okej ale wydaje mi się, że Jowae wypadło lepiej i chętnie wróciłabym do ich kremów. Z całej trójcy ślimak wypadł najlepiej :)
A MOŻE BY TAK PEELING 3 ENZYMY OD MARKI TOŁPA?

A MOŻE BY TAK PEELING 3 ENZYMY OD MARKI TOŁPA?


Jak wybrać odpowiedni peeling kiedy mamy suchą buzię, kiedy się świecimy, lub jak jest pół na pół? Do tego dochodzą zaskórniki, pryszcze i różne zmiany trądzikowe..Ba, co kupić jeśli mamy cerę wrażliwą, skłonną do podrażnień i alergii. Rynek kosmetyków pielęgnujących pęka w szwach a wchodząc do pierwszej lepszej drogerii możemy dostać oczopląsu. Prosząc więc panią ekspedientkę o pomoc w wyborze, nie oczekujmy cudów, 90% tych Pań się na tym nie zna, a każda z nich doradzi Ci to co sama używa. Wybór pada na pierwszy lepszy, który już po 2 użyciach trafia do kosza lub co, jest mniej prawdopodobne staje się naszym ulubieńcem. Najczęściej jest tak, że chcąc nie chcąc męczymy go do końca, bo przecież wydaliśmy na niego nasze pieniądze... 


Opcja numer 2. Szperamy w internecie - szukamy kosmetyków, które mogą być dobre dla naszej cery, czytamy opinie/recenzje. Robimy tripa do drogerii/apteki, kupujemy. Prawdopodobieństwo tego, że sprawdzi się na naszej buzi to fifty fifty. 

Przechodząc do sedna. 

Jak wybrać odpowiedni peeling do naszej cery i czy w ogóle używać peelingu? Ile osób tyle opinii. W swoim życiu odwiedziłam 5 różnych kosmetyczek i uwierzcie, każda powiedziała mi zupełnie co innego i polecała kosmetyki kompletnie ze sobą nie powiązane. 

PECH.

Więc co kupić? Zaznaczę, że mam cerę mieszaną, z licznymi zaskórnikami, brak trądziku. Używałam grubych peelingów, które fajnie zdzierały naskórek ale wysyp, który pojawiał się potem był nie do okiełznania. Cera z zaskórnikami wymaga porządnego oczyszczenia więc zdecydowałam się na peeling enzymatyczny, który tak naprawdę można używać codziennie. 


W blogsferze aż huczy od cudownego działania PEELINGU 3 ENZYMY marki TOŁPA. Nie zastanawiając się pobiegłam do Rossmana i kupiłam kosmetyk za niecałe 35 zł. Serum ma żelową konsystencję i przecudowny zapach owoców tropikalnych. Łatwo się je nakłada, w strefach problematycznych warto nałożyć go troszeczkę więcej. Po minucie od nałożenia, poczułam mocne pieczenie, myślałam, że wypala mi buzię, po 2-3 minutach, nieprzyjemne uczucie minęło. Po 10 minutach przystąpiłam do masażu i zmycia kosmetyku. Twarz, oczyszczona, gładziutka i lekko przesuszona. Oznacza to, że po peelingu obowiązkowo krem nawilżający/odżywczy!

SKŁADNIKI: Aqua (woda), Glycerin (gliceryna - zapobiega wysychaniu kosmetyku), Propylene Glycol (substancja nawilżająca), Peat Extract (ekstrakt z torfu- działa przeciwzapalnie, ściągająco i antybakteryjnie), Papain (papaina - enzym, działanie złuszczające i rozjaśniające), Bromelain (bromelaina -enzym otrzymywany z ananasa, ma właściwości łagodzące i przyspieszające gojenie się ran), Algin (pozyskiwany z brązowych alg - zagęstnik, substancja nawilżająca), r-Bacillus Licheniformis Keratinase (substancja bazująca na mikrokapsułkowej uwodnionej keratynazie - złuszcza, ujędrnia oraz zapobiega powstawaniu zmarszczek), Carbomer (karbomer - zwiększa lepkość), Tetrasodium EDTA (roztowry wodne), Xanthan Gum (guma ksantanowa - stabilizator, zagęstnik, reguluje lepkość kosmetyku), Sodium Hydroxide (reguluje odczyn pH), Parfum (zapach), Tromethamine (reguluje odczyn pH), Sodium Chloride (zagęstnik), Calcium Chloride (reguluje lepkość), Ethylhexylglycerin (naturalny konserwant), Phenoxyetanol (konserwant), Caprylyl Glycol (emolient - zapobiega wysychaniu).


Efekty? Typowa Halina, już po pierwszym  użyciu szuka zmatowienia, oczyszczenia oraz zaskórnika z nadzieją, że go nie znajdzie. Nie oszukujmy się, na efekty trzeba poczekać. Za mną dwa opakowania. Jedno wystarcza średnio na 10 razy, wszystko zależy od grubości warswt jaką nakładamy na twarz. U mnie wszystko zależy od ilości skórek, jeśli widzę sporo suchych - nakładam więcej, jeśli nie - mniej. Często robię to punktowo. Peeling na początku stosowałam co kilka dni ale po 2 użyciach zwiększyłam jego częstotliwość i aktualnie robię go co 2 dzień. Moja buzia jest bardzo zanieczyszczona więc myślę, że częste czyszczenie jej nie zaszkodzi. Po miesiącu zauważyłam, rozjaśnienie buzi, pozbyłam się przebarwień - buzia ma jeden kolor. Jest odżywiona, ujędrniona, gładka i taka wiecie, noo, cacy :D . Na pewno też mniej się błyszcze. Wpływ na zaskórniki? Na razie żaden - dam mu 3 miesiące :) 

Aktualnie dostaniecie go na promocji w Drogerii Natura, chyba coś ok 18 zł. 


ZNACIE PEELING 3 ENZYMY TOŁPA? CO O NIM MYŚLICIE?

Jak skutecznie wybielić zęby? Czyli Dr. Martin Schwarz i jego Expert 38 %

Jak skutecznie wybielić zęby? Czyli Dr. Martin Schwarz i jego Expert 38 %


Marzysz o śnieżnobiałym uśmiechu a COVID-19 odciął Ci drogę do stomatologa? A może zabieg, na który chciała/-eś się zdecydować jest zbyt drogi? Najprościej byłoby zrezygnować z kawy, palenia papierosów, picia czerwonego wina i wszystkich innych produktów, które "farbują" zęby. Rozważając za i przeciw zdecydowałaś/-eś, że lampka wina jeszcze nikomu nie zaszkodziła, palenie też nie jest w sumie takie złe, jedna kawka to tylko jedna malutka, malusiuńka i na dodatek z mlekiem - machnęłąś/-eś ręką...
W popłochu przeglądając internet można znaleźć kilkadziesiąt past wybielających, których producenci obiecują cuda. Czy kupując super wybielająca pastę do zębów, która przynosi rezultaty już po pierwszym myciu, zerkasz na skład? Czy przypadkiem nie jest on taki sam jak w zwykłej paście? Hmm... Zapewne teraz się nad tym zastanawiasz? Podpowiem Ci. Większość past ma identyczne składy. Na palcach jednej ręki mogę wymienić produkty, które różnią się od standardów. 


Okazuje się, że po pierwszym umyciu zębów, pastą wybielającą, tak naprawdę nic się nie zmieniło. Zęby są tak samo żółte jak przed, myjesz drugi raz, trzeci, piąty, dziesiąty i niestety dopada Cię fakt, że producent zrobił Cię w balona...Decydujesz się na "poważny' środek wybielający do zastosowania w domu. Oczywiście nie chcesz wydawać grubej kasy (bo może się nie sprawdzi), więc sięgasz po produkty z dolnej półki. Liczysz na cud za marne 50 zł a tak naprawdę wzbogacasz się w podrażnione dziąsła, zniszczone szkliwo i żółte zęby - które tak naprawdę były takie już na samym początku. Metodą prób i błędów rezygnujesz z wybielania...


Powyżej po części opisałam swoją przygodę...Setki prób, zakończone niepowodzeniami sprawiły, że pogodziłam się ze swoimi żółtymi ząbkami. Ostatecznie zapisałam się na wybielanie u stomatologa - za miliony no ale cóż... Moje szkliwo było tak zniszczone, że nie chciałam już więcej eksperymentować... Wirus, sprawił, że moja wizyta przepadła a lato zbliżało się wielkimi krokami... Nie zastanawiając się poszperałam trochę w sieci i trafiłam na niemiecką markę DRMARTINSCHWARZ, która przekonała mnie na tyle, że postanowiłam zaryzykować ;)


Zestaw do wybielania zawiera:
  • ŻEL ANTYBAKTERYJNY BIOSCALING, który należy zastosować z pastą do mycia zębów, w celu usunięcia płytki nazębnej. Zabieg jest bezpieczny i nieinwazyjny. Pozwala usunąć bakterie, wirusy i grzyby z ust, zapobiegając przy tym infekcjom. 
  • PREPARAT EXPERT 38%, który ma właściwości intensywnie wybielające a sam efekt po jego zastosowaniu jest wielce prawdopodobny do tego, który jesteśmy w stanie uzyskać w gabinecie dentystycznym.
  • TERMOKURCZLIWE NAKŁADKI, bez których zabieg wybielania by się nie odbył. Nakładki wrzuca się do bardzo gorącej wody, miękną, następnie przykładamy do ust i odbijamy zęby, tak aby w najbardziej precyzyjny sposób silikon przywierał do zębów, następnie chłodzimy je w wodzie z lodem. 



Wybielałam ząbki przez 5 dni, codziennie przez 30 minut. Nie chciałam robić przerw. Jestem kąpana w gorącej wodzie a efekt miał przyjść natychmiast. Uczucie podczas trzymania wybielacza w buzi...Hmm? Produkt jest bez smaku i bez zapachu. Jedyną kłopotliwą rzeczą mógł być ślinotok - stres, strach i inne tego typu zjawiska towarzyszą tylko przy pierwszej aplikacji, każda kolejna sprawiała, że ten okres mijał bardzo szybko ;)


Na końcu chwalę się efektami i pokazuję zdjęcia przed i po. Po pięciokrotnej, bezbolesnej aplikacji ząbki wybieliły się o co najmniej dwa tony. Posiadałam wg mnie bardzo żółte zęby, mało się uśmiechałam, wstydziłam się. Dzisiaj jestem pewniejsza siebie i zarażam swoją radością i uśmiechem innych. Najważniejsze jest dla mnie to, że żel wybielający nie podrażnił moich dziąseł, nie czuję bólu i nadwrażliwości. Wszystko jest dokładnie tak samo jak przed wybielaniem, no może za wyjątkiem jednego BIAŁYCH ZĄBKÓW! :)


Zestaw możecie zamówić online (link poniżej). Cena: ok 400 zł. 



Smartband - moje uzależnienie!

Smartband - moje uzależnienie!


Witajcie! Jak monitorować swoją aktywność? Popularność na smartbandy ciągle rośnie i coraz częściej możemy spotkać na ulicy ludzi z opaskami na rękach. Dlaczego są aż takie modne? Pozwalają monitorować ilość przebytych kilometrów, spalonych kalorii, tętno a także jakość i czas snu. Dodatkowo mają ładny design i mogą posłużyć jako zwykły zegarek. 


Na zakup zegarka zdecydowałam się ze względu na siedzącą pracę. Nie mam zbyt dużo ruchu a po powrocie do domu, nie miałam motywacji, żeby gdzieś ruszyć tyłek. Pomyślałam, że taki zegarek będzie moją motywacja i osiągnięcie celu przyjdzie mi z łatwością. Wyczytałam w sieci, że minimalna ilość dziennych kroków powinna wahać się w granicach 8-10 tys. (czyli ok 8 km). Już pierwszego dnia zegarek pokazał mi, że zrobiłam w pracy jedynie 2 tysiące. Byłam załamana. Pracując do 15.00 ciężko jest nadrobić 8 tysięcy, mając jeszcze dodatkowe obowiązki. Walczyłam i z trudem osiągałam zamierzone cele. 


Z czasem jednak ilość dziennych kroków nie wystarczyła, szukałam kolejnych aktywności. Zaczęłam biegać a gdy padało ćwiczyłam cardio lub interwały w domu. Codziennie musiałam się trochę poruszać. Po miesiącu aktywności dorzuciłam jeszcze rower. Opaska zmusza mnie do aktywności, która teraz nie jest moją zmorą a lepszą formą życia. Przestałam być ciągle zmęczona, mam więcej powera i co najważniejsze, ustąpił ból pleców, który czasami zmuszał mnie do łez. 


Niektóre smartbandy w połączeniu z telefonem, pozwalają na odczytane wiadomości lub sprawdzenie nadchodzącego połączenia. Dzięki takiej funkcji, nie musimy mieć ciągle przy sobie telefonu. Często też opaski zaopatrzone są w prognozę pogody, stoper, alarm lub muzykę. Warto też przy wyborze zegarka zwrócić uwagę na to czy mierzy on np. jazdą na rowerze, bieganie lub inną aktywność. W przypadku pomiaru pływania musimy zwrócić uwagę na to, czy zegarek jest wodoszczelny (ze swojej strony polecam tylko takie, możemy brać prysznic, myć ręce bez ściąganie opaski). 


Jak do tego wszystkiego ma się cena?  Głównie wszystko zależy od marki, im bardziej znana tym droższa. Chociaż nie zawsze wygórowana kwota wiążę się z jakością to w tym wypadku warto przyjrzeć się parametrom zegarka i funkcjom jakie zawiera. Na pewno pomiary w zegarkach droższych są dokładniejsze, ze względu na lepszą czujność sensorów. Wszystko zależy od tego, co chcemy mierzyć. Jeśli zależy nam wyłącznie na pomiarze tętna i kroków to w tym przypadku sprawdzą się opaski poniżej 100 zł. Jeżeli chcemy dorzucić aktywność to ich wartość znaczenie wzrośnie. Warto zwrócić uwagę na czas żywotności baterii. Często waha się ona w graniach od 3 do 30 dni. I nie zawsze jest tak, że w zegarku za 500 zł bateria wytrzyma 30 dni a za 100 zł - 3 dni. 


Moja opaskę zamówiłam na stronie DECATHLON za 249 zł. Mierzy podstawowe parametry tj. tętno, kroki, dystans (chodzenie, bieganie), kalorie. Posiada cztery strefy tętna, które pozwalają dostosować tempo bez przeciążenia: rozgrzewki, spalania tłuszczu (rozmowa podczas biegu), aerobową (spory wysiłek ale bez zadyszki) i anaerobową (zadyszka). Posiada różne aktywności fizyczne, na których zależało mi najbardziej. Jest wodoszczelny. Jeśli chodzi o wady, to tak jak w przypadku większości smartbandów - gumowa opaska. Trzeba się po prostu do niej przyzwyczaić lub wymienić pasek na bardziej przyjemny dla skóry :) 



Czy warto kupić opaskę sportową? Moim zdaniem TAK! Nie wyobrażam sobie codziennej aktywności bez smartbanda. Nie usnę gdy nie mam minimum 10 tys. kroków. Opaska zmusza mnie do aktywności a śledząc swoje osiągnięcia w aplikacji chce codziennie pobijać rekordy, chce więcej! :) Aktualnie ćwiczę cardio, interwały, biegam a ostatnio dorzuciłam rower :) Gdy tylko otworzą baseny to wskakuję do wody :D Dzięki opasce polubiłam sport ;)



Biotherm Life Plankton_Eliksir do twarzy

Biotherm Life Plankton_Eliksir do twarzy


Witajcie! Maj przywitał nas deszczową pogodą. O dziwo nikogo z nas to nie smuci, ogromna susza panująca w naszym kraju powoduje, że cieszymy się z każdej kropelki.  Ja tym tygodniu znowu jestem na opiece. Nie nudzę się, wzięłam się trochę za siebie, ćwiczę, gotuję zdrowe obiadki dla siebie, niezdrowe dla rodziny (nie lubią fit posiłków), czytam książki, sprzątam. Najlepiej jednak lubię wtulić się kocyk z kubkiem herbatki i patrzeć jak pada deszcz :)

Nawilżanie to u mnie numer 1. Regularne peelingi (ale tylko enzymatyczne), różnego rodzaju maski, serum i kremy to u mnie "must have". Po miesięcznej kuracji zauważyłam, że moja buzia jest zdrowsza, wygląda na świeżą i zdrową...Problemem są jeszcze zaskórniki, wypróbowałam już wiele i nic nie pomaga... Skupmy się jednak na nawilżaniu, dzisiaj pod lupę biorę ELIKSIR DO TWARZY LIFE PLANKTON BIOTHERM. 


Eliksir do twarzy...Hm? Już samo słowo "eliksir" wskazuje na kosmetyk ekskluzywny i niekoniecznie tani. Buteleczka wykonana jest z grubego szkła a płyn wydobywamy za pomocą pipetki. Lubię takie opakowania, pipetka pozwala odmierzyć odpowiednią ilość płynu ale też trzeba liczyć się z tym, że na dnie na pewno coś zostanie bo pipetka nie wyciągnie kosmetyku do końca. Kolor opakowania nawiązuje do planktonów, wody, morza, oceanu - to już jak to woli... :)


SKŁADNIKI: Aqua (woda), biida erment lysate (wyciąg z fermentacji bakterii), glycerin (gliceryna), alcohol denat (alkohol denaturowany), dimethicone (dimetikon - emolient suchy), hydroxyethylpiperazine ethane sul onic acid (to środki buforujące dla utrzymania struktury i funkcji enzymatycznej składników czynnych), phenoxyethanol (konserwant), octyldodecanol (emolient, substancja zmiękczająca), sodium hyaluronate (sól sodowa kwasu hialuronowego), caprylyl glycol (natłuszcza, wygładza, zmiękcza - może wywołać reakcje alergiczne), ammonium polyacryloyldimethyl taurate (emulgator, odpowiada m.in. za lepkość kosmetyku), vitreoscilla erment (odświeża skórę), ascorbyl (wykazuje działanie rozjaśniające), glucoside (substancja utrzymująca wilgoć), adenosine (substancja odżywiająca), xanthan gum (substancja wpływająca na konsystencję kosmetyku), peg-20 methyl glucose sesquistearate (substancja emulgująca), trisodium ethylenediamine disuccinate (przedłuża trwałość), pentylene glycol (substancja nawilżająca dodatkowo zapobiega wysychaniu preparatu), faex extract (wyciąg z drożdzy lekarskich - ogranicza powstawanie zaskórników, działa ściągająco), sodium hydroxide (wodorotlenek sodu), sodium benzoate (konserwant), peg-60 hydrogenated castor oil (emulgator - uwodorniony olej rycynowy), hydrolyzed hyaluronic acid (hydrolizowany kwas hialuronowy), salicyloyl phytosphingosine (substancja ogranicza tworzenie zaskórników, łagodzi stany zapalne skóry trądzikowej i zapobiega ich powstawaniu), tocopherol (wit.E), parfum (zapach)

Już na drugim miejscy znajduje się rewelacyjny składnik, który reguluję pracę gruczołów łojowych oraz poprawia ukrwienie skóry.  Całość składu byłaby bardzo korzystna i kosmetyk, mógłby być godny uwagi i polecania ale co do cholery robi alkohol w składzie? I dlaczego znajduję się aż na 4 miejscu? Na to pytanie jest tylko jedna odpowiedź. Zawartość baterii może sprawiać, że kosmetyk będzie szybciej się psuł, będzie fermentował a alkohol ma temu zapobiegać. Szkoda również, że zawartość substancji zapobiegających powstawaniu zaskórników i nawilżających znajdują się w 2 części składu. Ogólnie sam skład nie najgorszy aczkolwiek za taką cenę mógłby być lepszy.


Produkt ma mleczną, lejącą konsystencje. Dobrze rozprowadza się na skórze a jego wchłanianie jest ekspresowe. Ma dość specyficzny zapach, troszkę chemiczny, może to zapach planktonów, dziwny ale do przeżycia, dość szybko się ulatnia. Eliksir ze względu na wchłanialność można stosować pod makijaż, nie powoduje rolowania i nie pozostawia tłustej warstwy. Już po pierwszym użyciu zauważyć można wyraźne nawilżenie i odżywienie skóry. Cera jest gładka, miękka i sprężysta. Po kilku dniach stosowania suche skórki znikają na dobre a twarz jest wyraźnie w lepszej kondycji. Nie zauważyłam, żeby w jakiś negatywny sposób wpłyną na buzię, nie wpłynął na zaskórniki, nie powoduje zaczerwienia, pieczenia itp. Przy regularnym stosowaniu 1x dziennie wystarcza na ok 3 miesiące stosowania. Cena w perfumerii SEPHORA lub DOUGLAS to 269 zł/ 30 ml. Moim zdaniem jak za taki skład to zbyt drogo. Eliksir nie jest zły, z czystym sercem mogą go polecić ale znam kosmetyki o podobnym działaniu w dużo niżej cenie :)



Copyright © 2014 Anqelique , Blogger