10 pomysłów na wykorzystanie doniczek

10 pomysłów na wykorzystanie doniczek




Witajcie!

Czy doniczka przeznaczona jest jedynie do posadzenia w niej kwiatów? Czy kwiaty powinny stać tylko na parapecie? Jakie doniczki wybrać, żeby nie wyglądały zbyt tandetnie? Zwracacie uwagę na kolor lub fason podczas zakupów takich produktów? Gdzie najczęściej kupujecie mise i donice na rośliny? Dzisiaj post typowo doniczkowy. Ilość wzorów i kolorów jakie znalazłam w sieci jest ogromna. Najbardziej zdziwiło mnie ich zastosowanie, całkiem odmienne od pierwszej myśli ich zastosowania. Jestem ciekawa co myślicie o tym co wyszukałam :)



#1
Czy doniczka w formie świecznika może wyglądać efektownie? Wygląda na to, że tak. Do tej pory nie wpadłam na takie wykorzystanie tego elementu. A jednak może to wyglądać całkiem fajnie :) Do długich świeczek polecam doniczki wysokie i cienkie. Mi jednak bardziej podobają się niskie i okrągłe, do których włożę  podgrzewacze :) Odpowiedni nastrój w jesienno-zimowe wieczory gwarantowany :) 


#2
Kwiaty w formie zasłonek to zdecydowanie opcja dla mnie. Od bardzo dawna nie zawieszam firanek. Zbiera się na nich zbyt duża ilość kurzy, dodatkowo przysparzają problem podczas otwierania okna. Musimy je ciągle dotykać a co za tym idzie osadza się na nich brud. Ściąganie, pranie i zawieszanie mam z głowy. Opcja wiszących kwiatów na karniszu wygląda bardzo fajnie, muszę się nad nią zastanowić. 


#3
Doniczki nie muszą być proste i zwykłe. Na rynku sprzedażowym znajdziemy przeróżne, kształty, kolory i wielkości. Jedna doniczka - pusta, bez kwiatów może w dużym stopniu odmienić nasze wnętrze, dodając mu elegancji, fasonu i tej "wisienki na torcie" w całej dekoracji pomieszczenia. 




#4
Podczas remontowania dziecięcego pokoju warto przyjrzeć się doniczkom wykonanym typowo pod najmłodszych. Z pewnością będzie im się lepiej żyło, gdy na parapecie zamieszka miś czy lis ;) Taki zwykły gadżet sprawi, że dziecięcy pokój będzie bardziej przytulny i cieplejszy. 



#5
Gdy już mowa o pokoju dziecięcym, fajnym pomysłem będzie też postawienie doniczki lub donicy do sypialni. W ogromnej misie, zmieści się poduszka, koc czy też inny potrzebny sypialniany gadżet. Spójrzcie na zdjęcie poniżej czy nie wygląda to elegancko? A to tylko 2 mise z kwiatami i kocem. Już tutaj rzuca się w oczy jeden element. Produkty są w tym samym fasonie i kolorze. Jeśli chcecie mieć ładne miejsce w domu, nie kupujcie różnych doniczek, wszystko fajnie wygląda jak jest spójne i pasujące do siebie. 



#6
Pomysł na doniczkę do choinki jest na pewno mało oryginalnym pomysłem aczkolwiek większość osób wstawia żywą choinkę do stojaka a pod spód wsuwa podstawkę z wodą. Dużą lepsza opcją jest zasadzenie choinki w donicy i częste jej podlewanie. Mniej się sypie i dłużej pozostaje świeża i ładna. Sposób sprawdzony u mnie w domu w ostanie Boże Narodzenie. 




#7
To zastosowanie donic chyba zaskoczyło mnie najbardziej. Jestem przed remontem łazienki, więc kto wie, może wykorzystam ten pomysł bo bardzo ale to bardzo mi się podoba. Wiszące donice, zawieszone na wieszaku w łazience lub pod prysznicem. Co do niech wrzucamy? Szampon, żel, gąbki, szczotki - wszystko to co używamy w łazience. Ja, wykorzystam je do przechowywania moich kosmetyków tj. np. szminki czy pomadki lub szczotki do włosów.


#8
Idąc tropem łazienkowej farsy, ciekawym pomysłem może okazać się wisząca doniczka, zaczepiona nad lub przy biurku. Nie zajmujemy wtedy miejsca pracy a pod ręką mamy wszystkie potrzebne gadżety tj. długopisy, ołówki, linijki it.




#9
Co powiecie na doniczkę w formie ogromnej torby, do której np. wrzucimy swoje ulubione gazety? U mnie w domu bywa tak, że gazety są wszędzie: w łazience, w pokoju, w kuchni. A gdyby tak postawić taki stojak w jednym miejsce? Myślicie, że w domu zapanowałby większy porządek? Moim zdaniem tak. Jedynce co nie podoba mi się w takiej doniczce to brak kolorów, zapewne przemalowałabym ją na odcień komponujący się w moim wnętrzem.




#10
Doniczka w formie kapelusza może zastąpić typowe wiadro, do którego wrzucany jest lód i alkohol. Zawsze to coś innego, oryginalnego i z pewnością zaskoczylibyśmy tym naszych znajomych. Tak jak wspominałam w przypadku torebki, tutaj również brakuje mi koloru. Ale gadżet fajny :)



Na koniec pokażę Wam kilka dodatkowych inspiracji, które również wpadły mi w oko ale nie są oryginalne i raczej wszystkim znane. Spodobała mi się doniczka w formie bucików. Bardzo ładnie będzie wyglądała jako dekoracja na parapecie, ganku, przed domem, w ogrodzie lub na altance. Z pewnością każdy gość do nas przybyły zwróci na to uwagę.


Zaciekawił mnie również pomysł wykonania zielnika w kuchni. Podczas gotowania używam mnóstwo zielenieni. Taki mały zielnik z wiszącymi doniczkami na ścianie nie tylko byłyby praktyczny ale stanowiłby również dekorację :)


Uwielbiam storczyki więc moją uwagę zwróciła doniczka dedykowana tej roślinie. Jest praktyczna, mamy pewność, że jej nie przelejemy a korzenie nie ulegną degradacji. Wystarczy tylko regularnie sprawdzać ilość wody w podstawce. Również podobne odkrycie doniczki z podstawką do ziół. Jak je widzę to śmiem twierdzić, że pomysłodawca wymyślił je specjalnie dla mnie. Kompletnie nie umiem dbać o roślin. Zazwyczaj je przesuszam lub przelewam. Taka doniczka z podstawką myślę, że mogłaby się u mnie sprawdzić i w końcu miałabym piękne roślinki w pokoju. 







JURAPARK BAŁTÓW

JURAPARK BAŁTÓW


Witajcie! Nie było mnie tu kilkanaście dni ;( Wybaczcie! Byłam na urlopie, innym niż dotychczas. Ogólnie w czasie pandemiI ciężko było mi cokolwiek zaplanować bo wszystko zmieniało się jak w kalejdoskopie. Do ostatnich dni miałam nadzieję, że uda się wyjechać gdzieś za granicę. Chciałam do Hiszpanii lub Czarnogóry ale jak zaczęli odwoływać loty i wysyłać samoloty czarterowe po Polaków to mi się odechciało. Pierwszy tydzień spędziłam w domu. Pogoda dopisała więc odwiedzałam pobliskie zalewy i korzystałam z nowo otwartego basenu w mojej okolicy. Wszystko wskazywało na to, że drugi tydzień urlopu będzie podobny ale z dnia na dzień zdecydowałam, że wyjeżdżamy i pojechaliśmy do BAŁTOWA :)

Miejsce wybrałam ze względu na syna. Chciał do Eneryglandii ale jak pomyślałam o 30-stopniowym upale i kolejkach w nieskończoność stwierdziłam, że wolę miejsce gdzie będę mogła poruszać się swobodniej a Zator odwiedzimy jak zacznie się szkoła :) W Bałtowie byłam jako mała dziewczynka, byłam zachwycona ogromnymi replikami dinozaurów. Od tamtego czasu a minęło jakieś 20 lat, trochę się zmieniło. Park poszerzył się kilkukrotnie ale wcale się temu nie dziwie. Same dinozaury nie przyciągnęły by aż tak wielkich tłumów.


Zacznę jednak od cen, które są zróżnicowane w zależności od pakietów jakie wybieramy. Myślę, że jest to dobra opcja. Wiele osób podróżuje bez dzieci więc nie muszą płacić za park rozrywki, który jest głównie skierowany do najmłodszych. Przy każdej strefie znajdują się też kasy, jeśli więc nie kupiliśmy bilety na dany obszar, możemy go dokupić na terenie parku. My skorzystaliśmy z pakietu kompleksowego, nie widziałam, chciałam mieć, że tak powiem mieć wszystko z głowy i nie zastanawiać się przed każdą strefą czy na pewNo mogę tam wejść. Cena - bilet normalny - 94 zł, ulgowy - 85 zł. Jednym może wydawać się dość sporo ,innym mniej. Wg mnie na ilość stref i atrakcji cena jest jak najbardziej odpowiednia i wcale nie jest tak drogo. W cenę biletu do zwiedzania dostępne były: JuraPark, Prehistoryczne Oceanarium, Zwierzyniec Bałtowski (dolny+ górny Safari), Polska w Miniaturze, Sabatówka, Park Rozrywki, Rollercoaster, Kino Cinema 5D + Stary Młyn. 



JuraPark czyli park dinozaurów, mnie osobiście nie zachwycił ale moje dziecko już tak. Chciał zdjęcie niemalże z każdym dinozaurem. Po parku prowadziła ścieżka - krocząc nią mogliśmy zobaczyć każde miejsce, bez obawy, że coś pominęliśmy. Na terenie tej strefy znajdowała się też prehistoryczna wioska, plac zabaw dla dzieci i mini muzeum z wykopaliskami.  Polecam :)


Prehistoryczne Oceanarium to miejsce, do którego chciałam pójść najbardziej. Tak bardzo jak chciałam tam wejść tak bardzo się zawiodłam. Kompletna klapa i dno. Wielka półkula zachęca do wejścia gorzej z wnętrzem. W środku znajduje się kilka dużych telewizorów, które przedstawiają prehistoryczne zwierzęta wodne. Filmy oglądamy w 3D. Nic ciekawego, słaby efekt i zrobione to bardzo nieprofesjonalnie. Nie podobało mi się. Zdjęć brak. Nie polecam :(


Zwierzyniec Bałtowski (dolny+ górny Safari) to tzw zoo. W zwierzyńcu małym widziałam głównie kury i kaczki, był też chyba wielbłąd. Kilka zagród, smród i brud. W pobliżu zoo znajdowały się bary i restaurację, w których było można zjeść. Zastanawia mnie jedno...Czy miejsce gdzie można zjeść powinno być pobudowane blisko zoo? Moim zdaniem nie, ludzie jedli na świeżym powietrzu chyba tylko z tego względu, że byli bardzo głodni. Ja po wejściu tam, stwierdziłam, że najlepszym pożywieniem będzie woda i szybka ewakuacja. W pobliżu zoo znajdowała się również stadnina koni. Do zwierzyńca górnego możemy pojechać własnym autem lub wybrać autokar. Ze względu na młodego zdecydowaliśmy się na żółty autobus. Przejeżdżaliśmy wśród licznych zwierząt, niektóre podchodziły tak blisko, że były na wyciągnięcie ręki. Myślę, że następnym razem wybrałabym auto - mogłam zrobić ładne zdjęcie i przyjrzeć się zwierzętom dłużej i dokładniej. Ogólnie Safari warte zobaczenia :) Mały nie, duży polecam :)



Polska w Miniaturze to kolejna strefa dostępna w parku. Znajduję się w niej pomniejszone repliki największych zamków wybudowanych w Polsce. Zamek w Malborku zrobił na mnie ogromne wrażenie. Bardzo fajne miejsce, cisza, spokój, liczne fontanny i strumyki. Z dala od placu zabaw, tłumów i hałasu. Można spokojnie usiąść po parasolem, zjeść coś dobrego i odpocząć. Do tej strefy można przyjechać własnym autem - jest parking, autokarem, który jedzie do zoo, lub kolejką linową. Ja uwielbiam kolejkę więc skorzystaliśmy z niej 2krotnie :)  Polecam :)


Sabatówka to miejsce czarownic, czarów i dziwnych domków. Ogólnie nic ciekawego. Młody przebiegł się pod domku czarownicy i chciał jak najszybciej wyjść. Była też jakaś Pani, która prezentowała pieski ale spóźniliśmy się na jej występ więc nie wiem czy był ciekawy. Cena zdjęcia z pieskami - 1 zł. Obok Sabatówki znajduje się kilka domków noclegowych. Cen nie znam. Z zewnątrz bardzo ładne ale nie wiem czy chciałabym odpoczywać w takim hałasie i ciasnocie. Wąskie uliczki i wszystko wybudowane zbyt blisko siebie. Nie polecam ;( 


Park rozrywki to miejsce skierowane tylko dla dzieci. Do parku dostaniemy się przechodząc przez kładkę lub płynąc tratwą. W parku znajdziemy m.in. pociąg dla najmłodszych, statek do bujania (to już dla starszych dzieci lub dorosłych), liczne zjeżdżalnię, mini coster - który skrzypi na pół parku, kulki, budki z lodami i goframi. Dla dzieci atrakcja okej, dla dorosłych nie ma tam nic. No może oprócz piwa :D


Rollercoaster to chyba jedyna atrakcja, która najbardziej mi się spodobała. Kolejka przy samej ziemi wzbudza strach a stojąc w kilkumetrowej kolejce chyba ze 3 razy zastanawiałam się czy napewno chce jechać. Zdziwił mnie fakt, że do wózka mogą wsiąść też malutkie dzieciaki ale tylko z rodzicami. Od 10 lat same. Nie taki diabeł straszny jak go malują bo rollercoaster okazał się świetną przejażdżką i żałuję, że poszliśmy tam przed zamknięciem parku. Kolejka poruszała się szybko a przejażdżka była mega przyjemna. 


Kino Cinema 5D. Byłam już na kilku filmach w tym stylu i np. w Energylandii film z dinozaurami zachwycił mnie bardziej nie w parku bałtowskim. Film trwa ok 10 minut. Na początku była długa reklama innego parku, która bardzo zraziła mnie do filmu. Seans był o powstaniu świata. Interesujący ale nie na tyle, żebym mogła zobaczyć go jeszcze raz. W Zatorze są lepsze ;) W Starym Młynie nie byłam zabrakło nam czasu. 


Podsumowując wizytę w JuraPark Bałtów. Wg mnie miejsce przereklamowane, zapowiadało się dużo lepiej niż się okazało w realu. Cena zdecydowanie za wysoka. Z chęcią jednak zapłaciłam te pieniążki ze względu na zwierzęta, które tam żyją. Do plusów zaliczam darmowe parkingi, których jest bardzo dużo. Polecam wjechać do parku i szukać wolnych miejsc na górze. Na dole zwykle są zajęte. Jeśli chodzi o ilość ludzi, trochę ich było ale praktycznie nigdzie nie staliśmy w kolejce no może z wyjątkiem rollercoastera i obiadu. Ceny żarełka podobne jak w knajpach. 

Są gusta i guściki. Jednym park może się podobać innym nie. Moje dziecko było bardzo zadowolone. Na mniej miejsce nie zrobiło wrażenia. Gdybym miała wrócić tu drugi raz a pewnie już nie wrócę ale gdyby jednak... to zdecydowałabym się tylko na rollercoaster i Safari. No chyba, że przyjechałabym tu z dziećmi wtedy full :D

Zdrowa skóra, mocne włosy i długie paznokcie z Merz Spezial :)

Zdrowa skóra, mocne włosy i długie paznokcie z Merz Spezial :)


Witajcie! Suplementacja w "pewnym" wieku staje się bardzo ważna. Do niedawna byłam sceptycznie nastawiona do wszelkiego rodzaju drażetek wzmacniających mój organizm, jednak po przekroczeniu 30stki stwierdzam, że są one niezbędę, jeśli chcę czuć się dobrze ze sobą. Pandemia i przymusowy urlop sprawiły, że bardziej skupiłam się na sobie i na swoim wyglądzie. Zaczęłam od diety i przerzuciłam się na zdrowy tryb odżywiania. Zauważyłam też setki wypadających włosów, suchą skórę i kruche paznokcie. Postanowiłam coś z tym zrobić i sięgnęłam wówczas po witaminy MERZ SPEZIAL DRAGEES



Suplement Merz Spezial to 60 niewielkich drażetek do połykania 2 x dziennie po 1 tabletce. W jednej dawce zawarte są m.in. takie składniki jak witamina C, E, B2, A, B12, B1, niacyna, kwas foliowy, biotyna, żelazo i cynk. Nie jestem biologiem ani chemikiem więc w składach szukam jedynie to co mnie interesuje. Wiem, że biotyna wpływa na stan włosów a witamina C, A i E świetnie działa na wygląd skóry - regeneruje ją, zmiękcza i zwiększa elastyczność. Pozostałe witaminy wpływają na prawidłowy stan funkcjonowania naszego organizmu.


PAZNOKCIE, sama hybryda nie wystarczyła aby przestały się, kruszyć, łamać i rozdwajać. Dopiero regularne przyjmowanie witamin sprawiło, że w końcu po kilkunastu latach mogę zapuścić pazurki i cieszyć się długą płytką 

WŁOSY, które wypadały garściami a utrata ich doprowadzała mnie do łez, wypadają nadal ale w mniejszej ilości. Myślę, że nie jesteśmy w stanie tego uniknąć, ewentualnie tylko zmniejszyć ich ilość. Do plusów zaliczę również tempo ich wzrostu :) Takich długich włosów to jeszcze nie miałam :)

SKÓRA, która non stop jest przesuszona a wszystko przez mój tryb życia. Regularny basen wpływa niekorzystnie na jakość i stan skóry i włosów. Bardzo mocno ją wysusza. Myślę, że w tym przypadku suplementy nie za wiele mogą zdziałać. Obowiązkowo 2-3 l wody dziennie plus 2 x balsamowanie ciała, sprawiły, że skóra jako tako wygląda. 


Zrobiłam eksperyment i po 3 miesiącach przyjmowania suplementów wzmacniających skórę, włosy i paznokcie, odstawiłam je na miesiąc. Zmiany jakie nastały, zwiększona ilość wypadających włosów i łamliwe paznokcie powróciły. Dzisiaj jestem po miesiącu powrotu do suplementacji. Pierwsze rezultaty już widzę, czas pokaże co będzie dalej. Jedno jest pewne na pewno ich nie odstawię. Warto zaznaczyć też, ze zdrowy wygląd to nie tylko karmienie się suplementami, warto zadbać o siebie też w inny sposób, zmienić dietę, jeść dużo owoców i warzyw i zacząć się ruszać. Jeśli nie lubicie biegać czy chodzić na siłownie. Zacznijcie od krótkich spacerów, za każdym razem zwiększając dystans. Efekty przyjdą same :)



Tania i dobra paleta cieni ~ Makeup Revolution "Velvet Rose"

Tania i dobra paleta cieni ~ Makeup Revolution "Velvet Rose"


Witajcie! Ten post miał pojawić się w piątek ale blogger spłatał mi figla i jestem zmuszona już 3 raz zmieniać wstęp. Co u mnie? Ci co śledzą moje IG - KLIKNIJ TUTAJ, wiedzą, że 4 dni temu o godz. 14.00 rozpoczęłam urlop a na weekendzie byłam na weselu. Od dzisiaj może mnie być tu mniej..Hm? W sumie i tak mnie nie za wiele. To jakiś koszmar koszmarów, doba zdecydowanie powinna trwać co najmniej 36h. Okej już nie marudzę i przechodzę do głównego bohatera mojego posta, którym jest PALETA CIENI DO POWIEK MAKEUP REVOLUTION VELVET ROSE.


Do niedawna nie byłam makijażową dziewczyną. W swojej toaletce miałam 1 paletę cieni na "większe wyjścia" a na co dzień nakładałam bronzer. Coś tam pomazałam i tak wychodziłam do ludzi. Nie lubiłam brokatowych cieni a z matowych nie potrafiłam nic ciekawego wyczarować. I tak zamykało się koło aż do pewnego momentu gdy trafiłam na mega ciekawy filmik na youtube. Jedna z dziewczyn prezentowała Paletę Makeup Revolution. Delikatny makijaż z wykorzystaniem perłowych ceni prezentował się imponująco. Nie mogłam uwierzyć, że makeup tanimi kosmetykami nie jest tandetny i może wyglądać bardzo ładnie. Zachęcała również do zakupów w sklepie COCOLITA. Nie widziałam, że istnieje w sieci sklep gdzie kosmetyki mogą być aż tak tanie. Wiadomo, trzeba czekać na promocję. Jednak warto. Bo można wyhaczyć perełki za grosze. Paletę dorwałam za ok 16 zł, teraz kosztuje 24,90 zł. Myślę, że to i tak dużo taniej niż w niejednej stacjonarnej drogerii. 


Kolorki są bardzo ładne, mogę używać je wszystkie. Może z wyjątkiem czarnego. Nie przepadam za kreskami i mocno podkreślonymi oczami. Chociaż? Może to podobny przypadek do wcześniejszego? Nie lubię = nie potrafię ich używać. Hmm..? Wszystkie pozostałe są piękne, cudowne i można z nich stworzyć makijaże dzienne - lekkie i mocne oraz makijaż wieczorowy. Są dobrze napigmentowane i nie osypują się podczas malowania. Nie zauważyłam rolowania i blaknięcia. Warto dodać, że przed ich użytkowaniem nałożyłam na powiekę primer, który podbija kolor i przedłuż trwałość. 


Cienie matowe są sypkie i lekkie, perłowe i brokatowe mają kremowo-masełkową konsystencję. Nie jestem specjalistką i uwierzcie, że taki laik jak ja potrafił zbudować kolor, zblendować odcienie i wykonać przyzwoity makijaż. Jak już nauczę się przyklejać rzęsy, pochwalę się swoim makijażem. Na razie trenuję :) Podsumowując, z czystym sumieniem mogę polecić Wam ten produkt. Za taką cenę ją mieć. Sprawdzajcie stronę Cocolita - często oferuje ciekawe promocje i posiada dobre kosmetyki w jeszcze lepszej cenie. 


Znacie tą paletkę? Co o niej myślicie? Może polecicie coś innego w dobrej cenie? 

Jak dobrze nawilżyć usta? Niezawodny i tani sposób  z Maską do ust LANBENA ;) HIT!

Jak dobrze nawilżyć usta? Niezawodny i tani sposób z Maską do ust LANBENA ;) HIT!


Wydawać by się mogło, że nigdy nie użyję matowej pomadki, pogodziłam się z tym, że moje usta wiecznie będą przesuszone z odrywającymi się skórkami a przegryzanie ich stało się moim uzależnieniem. Na próżno kupowałam nawilżające pomadki w drogeriach i aptekach. Niektóre produkty, fakt działały ale jak szybko pojawił się efekt tak również szybko znikał. Przestałam mieć nadzieję i pogodziłam się z losem, że moje usta nigdy nie będą "perfecto" a z pomadek najlepsze będą błyszczyki. 


Konto na Aliexpress mam od dawna, jednak nie jest to moje uzależnienie. Na grupach sprzedażowych nie raz natknęłam się na super, fajny produkt, który po zamówieniu okazał się kompletnym bublem, nienadającym się nawet do sprzedaży. Teraz zamawiam tylko to co potrzebuję a produkty wyszukuję sama. Czasami zdarza się, że zamówię coś z rekomendacji ale nigdy z polecanego linku. Tak też było w tym przypadku. Marka Lanbena w Chinach jest bardzo popularna i jak się przekonuję ma świetne produkty. To drugi kosmetyk do pielęgnacji twarzy, który skradł moje serduszko. Co tu dużo mówić, balsam - maska do ust jest GENIALNA! Zaliczam ją do odkrycia roku. W swojej kosmetyczce mam również maskę do twarzy ale o tym innym razem... Teraz zerknijmy na skład...


Mineral Oil [olej mineralny, emolient, tworzy na powierzchni skóry wyczuwalną warstwę lipidową, nie wnika w skórę], Ethylhexyl Palmitate [Palmitynian etyloheksylu – emolient, tworzy na powierzchni skóry tzw. Film, zapobiega odparowywaniu wody – dzięki temu nawilża i zmiękcza skórę], Petrolatum [wazelina – emolient o podobnych właściwościach co poprzednie składniki], Cyclopentasiloxane[Cyklopentasiloksan – emolient, silikon – zapewnia łatwiejszą aplikację i rozprowadzanie preparatu na skórze, substancja lotna, odparowując po chwili], Polyisobutene [emolient, substancja natłuszczająca i zmiękczajaca], Beeswax [wosk, emolient – wygładza i zmiękcza], Cera Microcristalina [wosk mikrokrystaliczny – substancja wiążąca zapobiegająca rozwarstwianiu się kosmetyku],
Isononyl isononanoate [emolient suchy, daje uczucie gładkości i miękkości] , Hydrogenated Styrene/ Isoprene Copolymer [tworzy na powierzchni film – wygładza i zmiękcza], Ozokerite [ składnik nadający odpowiednią konsystencję emulsji i sztyftów], Olea Europaea (olive) Fruit Oil [oliwa z oliwek – emolient, zabezpeicza skórę przed utratą wody, regeneruje i odżywia], Butyrospermum Parkii (Shea Butter) [masło shea – wzmacnia, nawilża, regeneruje], Simmondsia Chinensis (Jojoba) Seed Oil [olejek jojoba – tworzy tzw. Film – natłuszcza, zmiękcza, wygładza], Tocopheryl Acetate [witamina E – spowalnia proces starzenia się skóry], Rosa Rugosa Flower Oil [wyciąg z kwatów róży – odżywia, tonizuje, wygłądza], Parfum [zapach], CI15850 [barwnik]


Analizując skład wg mnie tragedii nie ma. Składniki zaznaczone na pomarańczowe nie należą do najlepszych ale w niewielkich ilościach są akceptowalne. Balsam składa się głównie z samych olei i nawilżaczy. Taka dawka zmiękczaczy nie może, nie zadziałać na usta :D


Pierwsze spostrzeżenie, paczka zamówiona z Chin o dziwo przyszła z polskiego magazynu i została dostarczona jako "paczka w ruchu". Miłe zaskoczenie aczkolwiek mniej korzystne było to, że paczuszka szła ok 5 tygodni. Skoro była wysłana u nas mogli się trochę pośpieszyć. Nie mniej jednak przyzwyczaiłam się do czasu oczekiwania na przesyłki. Kartonowe pudełeczko dodatkowo było zabezpieczone folią. Po otwarciu w paczce znalazłam balsam oraz szpatułkę owiniętą w folię. Maska dodatkowo w środku była zabezpieczona białym wieczkiem, pełen profesjonalizm.


Balsam występuje w 3 różnych zapachach: brązowy cukier, pomarańcza i róża. Ja uwielbiam różanych zapach stąd mój wybór. Kosmetyk pachnie przepięknie, bardzo intensywnie. Po nałożeniu na ustach czuć go przez cały czas. Dodatkowo nadaje wargom delikatnego, różowego kolorku :) Przez folię myślałam, że szpatułka jest wykonana z gąbki, błąd. Zrobioną ją z silikonu. Dzięki temu cała ilość nabranego kosmetyku trafia na nasze usta. Kolejny plus. Produkt, swoją konsystencją przypomina mi olej kokosowy. Przy upałach trochę się topi i jest rzadszy a w chłodniejsze dni gęstnieje. Nigdy nie miałam jednak problemu aby nabrać go z szpatułką. Najczęściej nakładam maskę na noc, przed pójściem spać. Tak, żeby już nic nie jeść i nie pić. W dzień kosmetyku używam po nałożeniu pomadki/szminki. I jak żyję! Nigdy nie miałam tak wygładzonych ust, zero suchych skórek i bruzd. Stosowanie balsamu raz dziennie wystarczy aby zregenerować je w  90% - to już duży sukces :) Już po pierwszym użyciu widać kolosalną różnicę. Produktu używam chyba od 2 tygodni i nawet nie zauważyłam ubywającej maski. Poinformuję Was w denku na ile wystarcza takie opakowanie. 



Zapomniałam dodać, warto raz na jakiś czas przed nałożeniem maski wykonać peeling ust, może być zwykłym miodem - tak jak to robię ja. Efekt będzie jeszcze lepszy. Cena? 11,65 zł. Poniżej zostawiam link do strony, z którego zamówiłam to cudo! Jak na razie maska stała się moim odkryciem roku! :)




Copyright © 2014 Anqelique , Blogger