"DZIEWCZYNY Z DUBAJU" Książka kontra film :)

"DZIEWCZYNY Z DUBAJU" Książka kontra film :)


Witajcie po dość długiej przerwie ale nie wyrabiam. Byłam chora, miałam pogrzeb w rodzinie i znowu nie najlepiej się czuje. Nie chce jednak zaniedbywać bloga, na którego pracowałam kilka lat. Ostatnio dużo u mnie o książkach, sporo czytam. To mnie relaksuje i pozwala odpocząć moim oczom po 8h pracy przed komputerem. E-booków raczej nie czytam ale tym razem zrobiłam wyjątek i kupiłam książkę, którą poleciła mi koleżanka. Po lekturze dowiedziałam się, że zaplanowany jest również film. Chcecie poznać różnice i podobieństwa? Jeśli tak zapraszam na dalszą część postu :) 


Sama okładka jest świetna i bardzo mi się podoba. Książka składa się z 304 stron i są to głównie rozmowy pomiędzy Emilią i innymi organizatorkami a dziewczynami wyszukiwanymi na portalach społecznościowych. Sama w sobie fabuła jest ciekawa, sposób szukania, selekcji i rozmów dziewczyn może zainteresować ale poza tym... - jeden wielki chaos "ani składu ani ładu". Ilość imion niezliczona można się pogubić kto jest kim i kto gdzie leci. Sporo wulgaryzmów i niezbyt udanych dialogów. Książkę przeczytała ale nie zrobiła na mnie większego wrażenia. 

Moja ocena: 4/10

Cały świat należał do nich. Luksusowe jachty, najdroższe hotele, popularne plaże w Dubaju,
Cannes czy Saint-Tropez. Kolorowe drinki, narkotyki i seks. Tak wyglądało życie
ekskluzywnych prostytutek z Polski. Były wśród nich modelki, celebrytki, finalistki
konkursów piękności, artystki.
Podczas dwumiesięcznego sekswyjazdu potrafiły zarobić nawet kilkaset tysięcy złotych. Ich
klientami byli nie tylko biznesmeni czy arabscy książęta, ale także polscy artyści i
sportowcy.
Spełniały najbardziej skrywane fantazje seksualne bogatych mężczyzn. Nie wszystkie
handlowały ciałem na własne życzenie. Wszystkie prowadziły podwójne życie. Miały
partnerów, mężów i dzieci.
„Dziewczyny z Dubaju” odsłaniają świat dobrze prosperującego i świetnie zorganizowanego
seksbiznesu. To świat luksusowych prostytutek i ich klientów, bezwzględnych i przebiegłych
sutenerek.
To nie jest powieść o miłości. To książka o brudnym świecie ekskluzywnego seksu,
narkotyków i ogromnych pieniędzy. To nie jest literacka fikcja...



Młoda ambitna dziewczyna od lat marzy o wielkim świecie. Gdy tylko nadarza się okazja, bez wahania wskakuje w jego tryby, stając się ekskluzywną damą do towarzystwa. Wkrótce to ona na zaproszenie arabskich szejków zaczyna werbować polskie miss, celebrytki, gwiazdy ekranu i modelki.


Po niezbyt udanej książce byłam sceptycznie nastawiona do filmu. Nie pobiegałam do kina na premierę ani kilka dni później a wybrałam się po 2 tygodniach, kiedy sala kinowa nie pękała w szwach, aczkolwiek byłam bardzo zdziwiona, ilością osób będąca na seansie. Polacy lubią erotyczne sceny i wulgaryzmy w filmach. Takie produkcje, cieszą się swoją popularnością przez długi czas. U mnie jest, tak, że im mniej tym lepiej. Do sedna... Fabuła ciekawa, matka z córką wciągają młodą dziewczynę, skazaną z góry na porażkę, do świata ekskluzywnej prostytucji. Emi, której nie stać było na nic, wciąga się w ten świat na maksa i chce co raz więcej. Wszystko ma jednak swoje skutki - ale tego Wam nie zdradzę :) 2.5 h sens może wydawać się długi, jednak jest na tyle  ciekawy, że zanim się zorientujecie, zobaczycie napisy końcowe. 

Moja ocena: 6/10


Podsumowując. Książka ma się ni jak do filmu. Jedyne co ich łączy to imię głównej bohaterki i dziewczyn. Zazwyczaj bywa tak, że książka bywa dużo lepsza niż film. W tym przypadku jest inaczej. Wersję papierową warto sobie odpuścić a film? Hmm... To już według Waszych upodobań :)


"DWUNASTU PACJENTÓW" ERIC MANHEIMER

"DWUNASTU PACJENTÓW" ERIC MANHEIMER


24 listopada swoją premierę miała książka "DWUNASTU PACJENTÓW". Już na początku chciałabym Was bardzo przeprosić, za małe opóźnienie ale jakiś pseudo covid drzemie w moim ciele. Jednego dnia czuję się fatalnie, tak, że nie mam siły na nic a następnego mogę konie kraść. O co chodzi? Nie mam pojęcia. W każdym bądź razie dzisiaj jest ten lepszy dzień i na szczęście wolny weekend :) 


O czym jest książka?

Doktora Maxa Goodwina pokochały miliony widzów na całym świecie. Jego pytanie: „Jak mogę pomóc?”, wywołało niejedną rewolucję i uratowało życie setek pacjentów.

Pierwowzorem serialowego Maxa był doktor Eric Manheimer, który z równie niesamowitym zaangażowaniem i poświęceniem walczył o swoich pacjentów w szpitalu Bellevue w Nowym Jorku.

TO JEGO PRAWDZIWA HISTORIA.

I jedyny taki szpital, w którym spotkają się zarówno dyplomaci z pobliskiego ONZ, jak i skazańcy z więzienia na Rikers Island. Obok siebie leżą mieszkańcy Park Avenue, finansiści z Wall Street, nielegalni imigranci, ofiary tortur oraz mieszkańcy czynszówek. Jeśli prezydent USA poczuje się źle podczas obrad ONZ, karetka pogotowia przywiezie go do Bellevue.

Doktor Eric Manheimer w dwunastu historiach przedstawił losy swoich pacjentów, których spotkał, będąc dyrektorem szpitala. Te historie to coś więcej niż skomplikowane medyczne przypadki – to przede wszystkim pełna emocji opowieść o ludziach: rodzinach i wspólnotach, rozpaczy i śmierci, nadziei i życiu.

Sam autor odsłania się przed nami nie tylko jako lekarz i dyrektor szpitala, ale też jako pacjent. Walce o życie innych towarzyszy jego własny wyścig z chorobą nowotworową.

Serial Szpital New Amsterdam, który powstał na podstawie wspomnień Manheimera, podbił serca widzów na całym świecie. Ta książka to lektura obowiązkowa dla wszystkich chcących poznać prawdziwe losy ulubionych bohaterów.

Serial „Szpital New Amsterdam”, który powstał na podstawie książki „Dwunastu pacjentów” jest jednym z najpopularniejszych seriali roku 2021 w Polsce. Podbił serca użytkowników Netflixa, można go oglądać również w telewizji FOX Polska. ASZ Dziennik zażartował nawet, że jeśli ktoś go nie ogląda, to prawdopodobnie żyje w ciemnej grocie, gdzie nie dociera internet! Jesienią 2021 roku premierę będzie miał czwarty sezon serialu.

To moje pierwsze spotkanie z książką o tematyce medycyny. Wcześniej oglądałam jedynie tasiemce w TV, które bardzo lubiłam. Gdyby nie książka, nie wiedziałabym, że na jej podstawie powstał również serial (weekend w łóżku, nadrobię zaległości). Odnosząc się jednak do książki. 450 stron podzielonych na 12 różnych wątków, do których dochodzą dodatkowe, brzmi naprawdę ciekawie. Trochę bałam się tej książki, ponieważ terminarz medycyny jest mi obcy ale pomimo profesjonalnego języka, lektura była zrozumiała, nawet dla takiego laika jak ja. Autor w ciekawy sposób pokazuje jak choroba niszczy człowieka. W jednym miejscu spotyka rożne grupy etniczne ale nie dzieli ich na lepszych i gorszych. Wszyscy są tacy sami. Rzadko wzruszam się czytając książki ale ta dała mi sporo do myślenia. Cudowna opowieść :) 

Moja ocena: 9/10


CZYTALIŚCIE? A MOŻE OGLĄDALIŚCIE SERIAL?
 

 

"KASACJA" REMIGIUSZ MRÓZ

"KASACJA" REMIGIUSZ MRÓZ


Hej! Obejrzałam serial w TV i stwierdzałam, że czas na książkę. Spodziewałam się przepaści, bo przecież scenarzyści i reżyserzy to lubią, ale bardzo się zdziwiłam kiedy porównałam tą samą historię przedstawioną w różny sposób. Mogę śmiało powiedzieć, że granica została zatarta.

"Kasacja" Remigiusza Mroza to I część cyklu o Joannie Chyłce, Pani Mecenas, która pracuje w drogiej i bardzo dobrej kancelarii. Słynie z ciętego języka i zawziętości. Do jej drużyny dołącza Kordian,  aplikant. Na początku bohaterka nie zgadza się na współpracę z podopiecznym ale po otrzymaniu "grubej" sprawy, pozwala dać mu szansę. 


O czym jest książka?

Syn biznesmena zostaje oskarżony o zabicie dwóch osób. Sprawa wydaje się oczywista. Potencjalny winowajca spędza bowiem 10 dni zamknięty w swoim mieszkaniu z ciałami ofiar.
Sprawę prowadzi Joanna Chyłka, pracująca dla bezwzględnej, warszawskiej korporacji. Nieprzebierająca w środkach prawniczka, która zrobi wszystko, by odnieść zwycięstwo w batalii sądowej. Pomaga jej młody, zafascynowany przełożoną, aplikant Kordian Oryński. Czy jednak wspólnie zdołają doprowadzić sprawę do szczęśliwego finału?
Tymczasem ich klient zdaje się prowadzić własną grę, której reguły zna tylko on sam. Nie przyznaje się do winy, ale też nie zaprzecza, że jest mordercą.




Muszę przyznać szczerze, że ciężko czyta się książkę znając jej zakończenie. Pierwszy raz popełniłam taki błąd i obiecuję sobie nigdy więcej. Lekturę poczytałam, bo przeczytałam. Chcę poznać wszystkie książki z tej serii więc zaczęłam od pierwszej części, chociaż tak naprawdę było to nie potrzebne. Książka wciąga, Pani Mecenas i flegmatyczny aplikant to idealne połączenie. Niby ciągnie ich do siebie ale Chyłka do końca udaje niedostępną :) Sama historia, ciekawa aczkolwiek końcówka delikatnie mnie rozczarowała. Chyba spodziewałam się zakończenie z przytupem a tutaj tego zabrakło. Nie zniechęca mnie to jednak i z ogromną przyjemnością sięgnę po kolejne części. 
 

Moja ocena: 8/10

CZYTALIŚCIE?
BATISTE - MÓJ NR 1 W PIELĘGNACJI WŁOSÓW!

BATISTE - MÓJ NR 1 W PIELĘGNACJI WŁOSÓW!


Wyobraź sobie sytuację: wracasz po całym dniu pracy, zakładasz dres, wskakujesz pod kocyk, pijesz pysznę herbatkę i nie masz zamiaru ruszać się, dalej niż Twoja kuchnia i łazienka, a tu nagle telefon: koleżanka ma kryzys - musisz wyjść, chłopak ma pilną sprawę - musisz wyjść, zabrakło wina w butelce - musisz wyjść. Takich sytuacji, mogłabym przytaczać w nieskończoność. Gdy nie masz czasu, na doprowadzenie się do ładu, z pomocą przychodzą suche szampony, które w mgnieniu oka odświeżają czuprynę, nadając jej świeżości i lekkości. Firmy prześcigają się w pomysłach, cenach i patentach ale wg mnie najlepszą i niezawodną marką jest Batiste. Śledząc mój blog, wiecie, że pojawiał się on, w każdym moim denku oraz zebrał już pozytywną recenzję w jednym z postów. Dzisiaj nowości, które ostatnimi czasy możemy spotkać na drogeryjnych półkach :)


BATISTE RETRO LOVE

Natychmiast odświeża włosy bez użycia wody absorbując sebum i zanieczyszczenia oraz sprawiając że włosy są puszyste, jedwabiście miękkie i uniesione u nasady. W tym eleganckim zapachu otulająca, ciepła baza z ambrą, hiacyntem, irysem oraz pudrem ryżowym została podkręcona nutą różowego pieprzu. Nowoczesne i zaskakujące połączenie przeszłości z teraźniejszością.


BATISTE COLOUR PROTECT

Suchy szampon do włosów farbowanych, niewidoczna formuła z filtrem UV_Colour Protect to suchy szampon do włosów farbowanych i zniszczonych, z filtrem UV. Lekka i niewidoczna formuła błyskawicznie odświeży włosy, a przy tym zadba o intensywność ich koloru, zapobiegając blaknięciu aż do 37%! Szampon pielęgnuje włosy dzięki dodatkowi olejku abisyńskiego, tamanu oraz keratyny.


BATISTE WONDER WOMAN

Natychmiast odświeża włosy bez użycia wody, absorbując sebum i zanieczyszczenia oraz sprawiając że włosy są puszyste, jedwabiście miękkie i uniesione u nasady. Wonder Woman to Twoja supermoc - możesz odświeżyć włosy kiedy tylko tego potrzebujesz. Spryskaj, wmasuj i ciesz się pięknymi włosami o zniewalającym zapachu róży, frezji i bergamotki. Świat należy do Ciebie!
 


Nie będę się rozpisywała oddzielnie na każdy szampon bo tak naprawdę różnica jest niewielka. Jeśli chcielibyście poznać skład, odsyłam do mojego posta, z przed roku, gdzie pisałam o moim ulubionym zapachu Golden Rose. Z tego co zauważyłam, składniki są takie same i prócz skrobi ryżowej, nie mają nic dobrego, ale nie wymagajmy zbyt wiele - to aerozol, musi mieć gaz :) 

GOLDEN ROSE - RECENZJA!

Całe trio różni się z pewnością zapachem. Wonder jest najintensywniejszy, słodki i co niektórych może dusić. Retro Love jest delikatniejsze ale też, nie jest lekkie. Suche szampony Batiste mają to do siebie, że są mega intensywne i bielą włosy na maksa. Czesanie obowiązkowe, a i tak osoby z ciemnymi włosami, mogą mieć problem. Ja jestem blondynką, więc mi, takie bielenie bardzo odpowiada, dzięki temu delikatnie tuszuję odrosty :) Colour Protect jest najdelikatniejszy, zarówno pod względem zapachowym jak i ilości proszku w sprayu, nie bieli włosów.

Do zalet, z pewnością można zaliczyć fakt, że szampony poradzą sobie nawet z najbardziej tłustymi włosami, odświeżą i sprawią, że włosy będą wyglądały w miarę świeżo - wiadomo im tłustsze, tym gorzej :D Odbijają kosmki od nasady i nadają czuprynie objętości, nie skleją i nie obciążają. 

Wszystko ma swój umiar, więc warto mieć też umiar w stosowaniu takich produktów i nie należy z nimi przesadzać. Nie róbcie tak, że przez tydzień nie będziecie myć włosów - "bo przecież jest suchy szampon". Wg mnie jeśli spryskacie włosy rano, wieczorem należy je umyć. Dokładanie kolejnych warstw, może powodować świąd i prowadzić do powstania łupieżu.

Wydajność, tutaj ciężko jest się wypowiedzieć. Jednym wystarcza na pół roku innym na miesiąc. Ja używam szamponu tylko i wyłącznie do odbicia od nasady i nadanie jej objętości. Zdarzają się przypadki, w których się ratuje ale są one bardzo rzadkie - lubię mieć, świeże, umyte włosy. 200 ml opakowanie wystarcza mi na 4-5 tygodni. 

Cena, hmm.. kiedyś było taniej, no!, ale wszystko idzie do góry, kosmetyki też. Regularna cena Batiste to ok 16- 17 zł, w promocji: 10 - 13 zł, wszystko zależy gdzie kupujecie. Dostępne w każdej drogerii :) Jeśli miałabym polecić najtańszą to Drogeria Natura i Hebe, ale polujcie na promocje, nie przepłacajcie :)



ZNACIE SZAMPONY BATISTE? CO O NICH MYŚLCIE?



"PACJENTKA" ALEX MICHAELIDES

"PACJENTKA" ALEX MICHAELIDES

 

Jesienne przesilenie daje mi się ostro we znaki. Co raz ciężej jest wstać do pracy o 3.50 - jest ciemno, zimno i strasznie :( Jako, że jestem ciepłolubna, nie cieszy mnie słońce, które przebija się zza okna, bo wiem, że jak wyjdę to będzie zimno i wietrznie. Nie chce narzekać na jesień, bo wiadomo, ona ma swoje uroki i przybiera pięknych, kolorowych barw ale cóż zrobić, jak szybko zapada zmrok? Jesienne wieczory lubię spędzać w domu, pod kocykiem, z szklanką herbaty i dobrą książką. Pokochałam czytanie i czasami czytam dwie książki jednocześnie. 

"Pacjentka" Alexa Michaelidesa wzbudziła we mnie sporo emocji. Zanim po nią sięgnęłam, przejrzałam liczne opinie i naprawdę, nie sądziłam, że książka tak mną wstrząśnie a emocje towarzyszą mi nawet pod czas recenzji lektury, zaznaczając, że skończyłam ją czytać jakieś 2 tygodnie temu. 

O czym jest książka?

Najbardziej oczekiwany thriller psychologiczny 2019 roku!

Ceniona malarka i fotografka mody Alicia Berenson wiedzie życie, jakiego każdy mógłby jej pozazdrościć. Do czasu. Pewnego wieczoru jej mąż Gabriel wraca do domu, zaś Alicia strzela mu w głowę pięć razy, zabijając go na miejscu. Od tego momentu kobieta przestaje mówić. Nikt poza nią nie wie, co wydarzyło się tamtej nocy. Ostatecznie trafia do zamkniętego ośrodka psychiatrycznego Grove.

Po sześciu latach w tymże ośrodku rozpoczyna pracę psychoterapeuta Theo Faber, zafascynowany postacią Alicii i jej historią. Theo robi wszystko, co w jego mocy, aby dotrzeć do pacjentki i sprawić, żeby się przed nim otworzyła, a także aby rozwikłać zagadkę śmierci Gabriela. Poznając pacjentkę, psychoterapeuta nieoczekiwanie odnajduje coraz więcej podobieństw w ich losach, począwszy od traumatycznego dzieciństwa. Dokąd zaprowadzą go te rozmowy i co się stanie, jeśli Alicia wreszcie zacznie mówić?

Prawa do wydania powieści sprzedano już do ponad trzydziestu krajów!

Moja opinia :)


352 strony pisane "maczkiem". Gdy zobaczyłam ilość kartek, przeraziłam się. Nie jestem maniaczką czytelniczą i czytam jedynie w wolnych chwilach, których jest jak "na lekarstwo". Książkę wypożyczyłam z biblioteki, więc miałam również ograniczony czas, ale... Lektura zaczyna się od momentu kiedy 33-letnia Alicja, zabija swojego męża i przestaje mówić. Pytanie - dlaczego? Zagadkę próbuje rozwiązać psychoterapeuta Theo. 

Książka trzyma w napięciu od samego początku. Wciągnęła mnie na tyle, że odliczałam minuty do powrotu do domu i sięgnięcia po tekst, nawet jak nie miałam czasu to chciałam przeczytać chociaż pół strony... Nie chce zdradzać Wam szczegółów, ale zakończenie wbija w fotel. Niespodziewany zwrot akcji, naprawdę, nie sądziłam, że aż tak to się może skończyć :) Polecam! 


Moja ocena: 9/10


MAM GORĄCO PROŚBĘ, JEŚLI CZYTACIE, CZY MOŻECIE POLECIĆ COŚ W TYM STYLU LUB JAKIEŚ CIEKAWE KSIĄŻKI? 

- "wciągnęłam się w czytanie na maksa" :)

ZAPACH LUKSUSU OD VALENTINO

ZAPACH LUKSUSU OD VALENTINO

 

Witajcie! Ciężko jest mi ostatnio zebrać myśli. Jakiś taki niepokój i strach siedzi w mojej głowie. Chyba będę musiała zaszyć się w domowym zaciszu i wszystko sobie przemyśleć. Tymczasem, jednak czas na coś miłego, bliskiego każdej kobiecie :) Rzym, włoski projektant, Valentino - czy te określenia nie pachną perfekcją i ekskluzywnością? Jak każda kobieta cenię sobie drogie, piękne i długotrwałe zapachy. Ciężko jest za pierwszym razem, wąchając próbki, trafić na swój aromat. Dlatego też, na rynku pojawiają się miniaturki perfum - takie małe opakowania pozwalają się przyzwyczaić i określić czy to "ten" :)


Jaka jest marka Valentino? Już na pierwszy rzut oka, można zauważyć piękne szklane, dopracowane fiolki, które cechują się elegancją, profesjonalizmem i nawiązują do architektury Rzymu. Każda buteleczka umieszczona jest w kartonowym pudełeczku. W związku z tym, że od pewnego czasu jestem zwolenniczką bycia eko, wolałabym aby perfumy były zabezpieczane w inny sposób, bez zbędnych opakowań. 


Valentino Voce Viva

Nuta głowy: Mandarynka, Imbir, Bergamotka
Nuta serca: Jaśmin, Gardenia
Nuta bazy: Wanilia, Mech

Piękna miniaturka świetnych perfum. Zapach jest mocny, intensywny i bardzo długo wyczuwalny na skórze. Aromat jest słodki ale nie mdlący, kwiaty i owoce dodają perfumom świeżości i lekkości. Wystarczy niewielka ilość aby móc cieszyć się zapachem cały dzień. Jestem nim zauroczona i napewno sięgnę po pełnowymiarowe opakowanie. Cena: ok 220 zł/ 30 ml. Mój fawortyt w zapachach Valentino :)


Valentino Born In Roma Donna Yellow Dream

Nuta głowy: Cytryna
Nuta serca: Róża
Nuta bazy: Piżmo

Wszystkie nutki trafiają w moje aromatyczne gusta. Zapach dzięki cytrynie jest świeży, róża dodaje im kobiecości i lekkości no a piżmo hmm... sami wiecie jakie jest piżmo. Całość dosmaczona jest wanilią, której nie lubię w zapachach. Składnik ten sprawia, że wg mnie wody stają się mdłe i duszące. Donna Yellow z pewnością pozwoli wyróżnić nas z tłumu. 50 ml to koszt ok 350 zł, 15 ml dodawana jest gratis, ale jeśli miałabym policzyć proporcję to ok 120 zł. Trwałość - jak za taką cenę, wypada bardzo słabo :)


Valentino Donna Born In Roma 

Nuta głowy:
Jaśmin
Nuta serca: Wanilia
Nuta bazy: Drewno

Jak bardzo mogłabym się ucieszyć zawartością jaśminu w perfumach tak zapach drzewny kojarzy mi się z męskimi zapachami, no i ta wanilia zamyka moje chęci na zakup tego zapachu. Nie oznacza to jednak, że jest on brzydki, śmierdzący itp. Są gusta i guściki i myślę, że znajdą się tu wielbiciele drzewnych nut. Zapach jest słodki, mdły i średnio intensywny. Cena wychodzi mniej więcej tak jak wyżej, 15 ml buteleczki jednak chyba nie kupimy oddzielnie, dodawane są do zestawów lub jako gratis. 


Kilka słów podsumowania. Włoski projektant ewidentnie lubuje się w słodkich, waniliowych zapachach, stąd takie ilości w najnowszej linii. Nie są one całoroczne a raczej konkretnie dotowane do chłodniejszych pór roku. Ja, wielbicielka świeżości i lekkości, nie skreślam ich tylko z tego względu, że raz na jakiś czas lubię sięgnąć po coś słodkiego :) Voce Viva to mój ulubieniec, koniecznie sprawdźcie jego zapach będąc w perfumerii i dajcie znać czy Wam się spodobał :)



ZAKUPY ONLINE W SKLEPIE BEE.PL - same nowości!

ZAKUPY ONLINE W SKLEPIE BEE.PL - same nowości!


Witajcie! Pozazdrościłam Wam! Przejrzałam kilkanaście blogów, konta na IG i jak zobaczyłam Wasze zakupy ze sklepu BEE.PL, stwierdziłam, że pora na mnie i też skuszę się na kilka naturalnych kosmetyków. Miałam dylemat czy wziąć sprawdzone produkty i porównać je z tymi, których używam czy zdecydować się na nowości. Ostatecznie do koszyka wrzuciłam kosmetyki pielęgnacyjne, których nigdy dotąd nie miałam, a które zawsze chciałam spróbować :) Ciekawi? Zapraszam :)


NAWILŻAJĄCY NATURALNY MUS DO MYCIA CIAŁA marki LAQ 

Wybrałam ten produkt ze względu na konsystencję. Pianki, żele były mi bardzo dobrze znane a mus? Brzmiał bardzo interesująco i kusząco. Produkt zapakowany jest w dodatkowa folię, dzięki temu mamy pewność, że trafia do nas bezpośrednio od producenta. Zapach? Cudowny, malinowy, intensywny. Produkt nakładamy na zwilżoną buzię i masujemy aż do uzyskania piany. Dobrze oczyszcza i odświeża skórę. Do stosowania w drugim etapie demakijażu :) Cena promocyjna: ok 15 zł. 


MASŁO DO CIAŁA I TWARZY marki MIODOWA MYDLARNIA

Jestem zwolenniczką wszelkiego rodzaju masełek. Są dla mnie dużo bardziej skuteczniejsze i lepsze pod względem działania niż balsamy czy mleczka. Buziaczek ma zbitą konsystencję, która topi się pod ciepłem dłoni/palców. Zapach, egzotyczny, owocowy - piękny. Świetnie się rozprowadza, zostawia film typowy dla tego typu produktów ale dość szybko się wchłania. Nawilża, odżywia i regeneruje. Cena promocyjna: ok 32 zł.


PEELING DO CIAŁA marki ORGANIC SHOP

Oczywiście w moich internetowych zakupach, nie mogło zabraknąć peelingu do ciała. Nie mam w tym przypadku jakiś szczególnych wymagań, lubię ładny zapach ale zdarzały mi się zdzieraki, które był bardzo dobre a pachniały okropnie. Nie zniechęca mnie to. Organic Shop pachnie papają, zapach jest intensywny, ładny, drobinki grube, umieszczone w żelu, dzięki temu ich aplikacja jest łatwiejsza i przyjemniejsza. Wygładza skórę i przygotowuje do dalszej pielęgnacji. Cena promocyjna: ok 12 zł.


ŻEL DO CIAŁA i RĄK marki LAQ

To drugi kosmetyk, marki Laq, który wrzuciłam do koszyka. Wszystko to za sprawą youtuberek, których się naoglądałam i które polecały owe produkty. Mus okazał się hitem a żel z pewnością od niego nie odbiega. Piękny zapach, wygodna pompka. Skóra jest oczyszczona a zapach na niej pozostaje jeszcze przez długi czas. Cena promocyjna: ok 10 zł


ŻEL DO HIGIENY INTYMNEJ marki VIANEK

Jestem sceptycznie nastawiona do kosmetyków do twarzy marki Vianek. Moja skóra się z nimi nie lubi, ale jeśli chodzi o naturalność to myślę, że firma zyskuje co najmniej 5 z plusem. O strefy intymne trzeba dbać ze szczególną starannością więc naturalność na pewno im nie zaszkodzi. Wygodna pompka, delikatny zapach, brak podrażnień. Jestem na tak. Cena promocyjna: ok 20 zł


ŻEL ALOESOWY marki HOLIKA HOLIKA

Żel chodzi za mną już od kilkunastu miesięcy. Ile osób go chwaliło, że jest świetny, że łagodzi, czy cuda, ale ja, jak to ja, zawsze miałam inne zakupowe priorytety. Skorzystałam z ogromnej promocji i wrzuciłam o to tego klasyka do koszyka. Zimą, myślę, że mniej ale latem będę używała go codziennie. On naprawdę porządnie nawilża, wiecie o tym? Cena promocyjna: ok 24 zł. 


KREM POD OCZY marki ORIENTANA

Nie jestem w tym dobra, nie umiem wybrać kremu, który sprawi, że będę zadowolona z efektów. Nie wiem czy to wina kosmetyku, czy mojej natury. Sińców się pozbyłam a wory pod oczami, jak były tak są nadal. Krem delikatnie chłodzi, szybko się wchłania, nawilża i rozświetla skórę. Cena promocyjna: 30 zł.  


PASTA DO ZĘBÓW marki ECODENTA

Na temat zębów, wybielania i dbania o jamę ustną jestem uczulona. Wszystkie pospolite marki, o których tutaj nie wspomnę to dla mnie porażka. Obiecują wiele, za grosze a i tak wszystko robione jest na jedno kopyto. Mam też dość wrażliwe dziąsła, dlatego sięgając po pasty, jestem bardzo uczulona. Nie zdecydowałabym się na ten produkt, gdyby nie mój facet, który używa takiej pasty. Sprawdziłam kilka razy, wydała się okej więc też sobie kupiłam, żeby mu nie podkradać. Cena promocyjna: ok 12 zł. 



Loomframe - by spało się lepiej :)

Loomframe - by spało się lepiej :)


Witajcie!

Jesień to czas, w którym przywiązujemy sporą uwagę do wystroju naszego wnętrza. Długie i chłodne wieczory skutkują, ciągłym przebywaniem w domu więc nawet niewielka zmiana może sprawić, że będziemy czuć się lepiej i jakoś przetrwamy ten trudny czas. W tamtym roku dekorowałam ściany, pojawiły się u mnie dodatki na parapecie. Zdecydowałam się nawet na ożywienie mojego pokoju, zielenią i pojawiły się u mnie dwa nowe kwiatki, myślałam, że nie przetrwają - bo ręki do kwiatków nie mam ale po 365 dniach, mogę śmiało stwierdzić, że żyją i mają się całkiem dobrze :) W tym roku postanowiłam zadbać o spokojny sen i komfort w sypialni. Tym razem, przy wyborze pościeli postawiłam na jakość a nie na cenę.


Marka Loomframe to polska firma, która wkłada sporą ilość serca, energii i pasji do tworzenia klientom komfortowego snu. Każdy komplet pościeli i każda poszewka na poduszkę zaprojektowana jest w taki sposób, aby zapewniała maksymalny poziom bezpieczeństwa nawet dla najbardziej delikatnej skóry. To sprawia, że ekologiczne komplety pościeli są w 100% bezpieczne dla najmłodszych i nie powodują żadnych podrażnień, czy alergii. Loomframe to świadoma firma, w której dba się nie tylko o dobro klientów, rozwój lokalnych firm, ale i o otoczenie. Na bieżąco optymalizowane są wszystkie procesy produkcyjne, tak aby minimalizować negatywny wpływ na środowisko. To przekłada się także na poziom bezpieczeństwa produktów - nie są stosowane materiały i barwniki zawierające szkodliwe substancje.


Jak już wcześniej wspominałam, tej jesieni postanowiłam zadbać o dobry sen i zanim zdecydowałam się na zakup pościeli, trochę o niej poczytałam. Markę Loomframe wybrałam z kilku względów. Po pierwsze jest to polska firma a w czasie pandemii, lubię wspierać polskie, regionalne i małe firmy. Bardzo spodobało mi się również, ręczne szycie pościeli. Jak coś od początku do końca jest robione ręcznie to oznacza, że wkładane jest tam mnóstwo pracy i staranności, dzięki temu produkt już jest wyjątkowy. Zwróciłam również na jakoś materiału i 100% ekologiczna bawełna to dla mnie nowość, chciałam spać w czymś co nie jest sztuczne. Dużą uwagę odegrała też grmatura - gęsty splot o gramaturze 125 g/m² jest naprawdę dobrze wyczuwalny, pościel jest gruba i solidna. No i na końcu przyszedł największy dylemat - kolor. Pokój mam szaro biały, więc ożywienie w kolorze bordo było strzałem w 10! :) 


Pościel występuje w 5 różnych rozmiarach z różnymi wymiarami poduszek. Produkty są jednobarwne i występują w 10 różnych kolorach. Do każdej kołdry i poduszki, możemy dobrać sobie poszewki na jaśki oraz prześcieradło. Ceny wahają się od 130 zł do 200 zł. 

Jeśli nadal zastanawiacie się nad doborem odpowiednie pościeli to myślę, że rozwiałam Wasze wątpliwości. Stawiajcie na jakoś a nie na cenę i będzie spało Wam się lepiej :)


W JAKI SPOSÓB STAWIACIE NA JAKOŚĆ SWOJEGO SNU?


"PAPROCANY" Paulina Świst

"PAPROCANY" Paulina Świst


Witajcie!

Przyznaje się, biorę wszystko na klatę, lejcie, bijcie, wyzywajcie. Zaniedbałam ostatnio bloga i nie mam na to żadnego usprawiedliwienia... a pisząc ten post, dostrzegałam, że robi on się bardziej lifestylowo - książkowy niż kosmetyczny. Nie wiem jak wy ale ja, przez covida (tak, tak jest na co zwalić winę), zrobiłam się strasznie leniwa, nie mam motywacji i czuję, że powoli się wypalam ale to nie jest najgorsze. Jestem przerażona tym, że nie wiem jak sobie pomóc. Znacie jakieś metody na wydłużenie doby o co najmniej 2-3 godzinki? :D

W swoim życiu wprowadziłam zmiany: jedną z nich jest, zamiana telewizora na książki i dość sporo ostatnio czytam... Hm? W sumie dla mnie sporo bo jak kiedyś nie czytałam wcale tak teraz 300 stronicową książkę jestem w stanie przeczytać w 2 dni :D I tak też było w tym przypadku. "PAPROCANY" Paulin Świst, pochłonęłam w zalewie dwa wieczory :)

Książka splątuje losy dwóch ludzi, Krzysztofa - wzorowego policjanta, który został oskarżony o gwałt prostytutki, nie przyznaje się do winy i chwilowo zostaje zawieszony w służbie oraz Zosi - pani adwokat, której zaginęła bratanica. Losy tych dwojga ludzi krzyżuje przełożony strzeleckiego, który jednocześnie jest przybranym ojcem Zosi. 

W Miejskiej Komendzie Policji w Tychach wybucha afera: kilku policjantów miało rzekomo zgwałcić prostytutkę. Pokrzywdzona jako głównego sprawcę wskazuje Krzysztofa Strzeleckiego - wzorowego funkcjonariusza i w ogóle człowieka "do rany przyłóż". Strzelecki twierdzi stanowczo, że jest niewinny, ale zostaje odesłany na przymusowy urlop. Jedyną osobą, która bez zastrzeżeń wierzy w jego niewinność jest jego szef. Niestety, on sam też ma kłopoty, a konkretnie nie tyle on, co jego przybrana córka, która mocno niepokoi się losem swojej 18-letniej bratanicy. Dziewczyna była zawsze tzw. "trudnym dzieckiem", rodzice już dawno wywiesili białą flagę. Wielokrotnie na długo znikała z domu; teraz też przepadła bez śladu, ale jej ciotka jest przekonana, że tym razem chodzi o coś poważnego, konkretnie o porwanie. Urlopowany Strzelecki chwilowo dysponuje nadmiarem wolnego czasu, więc jej ojczym prosi go o pomoc w prywatnym śledztwie. Tropy wydają się prowadzić do Paprocan - jeziora w Tychach, popularnego na Śląsku miejsca wypoczynku.

OPIS Z KSIĄŻKI Z PORTALU - LUBIMYCZYTAĆ.PL 



Lektura pisana jest z punktu widzenia dwóch bohaterów, jej i jego. Czasami ta sama sytuacja ma dwa różne punkty widzenia ale najczęściej to kontynuacja losów. Rozdziały to miejsca, w których aktualnie znajdują się bohaterowie. Czcionka jest duża i a język nowoczesny. Znajdziemy w niej m.in tytuły znanych wszystkim piosenek oraz odniesienia do teraźniejszej Polski. Paulina zapewnia czytelnikom dużą dawkę dobrego humoru, intryg i scen erotycznych, w których "sobie nie żałuje". Książka zdecydowanie dla dorosłych - zbyt dużo w niej pikanterii i wulgaryzmów.

Z kwestii technicznych: 

premiera: 12.11.2020
ilość stron: 320 
gatunek: kryminał, sensacja


To moje pierwsze spotkanie z tą autorką i z pewnością nie ostatnie. Książka przesycona jest seksem, czego nie lubię ale w tym, przypadku było to tak fajnie wplecione w całe wątki, że nawet byłam w stanie, że tak powiem to "przełknąć". Początek jest bardzo obiecujący, ciekawie się zaczyna, potem miałam wrażenie, że przez chwilę stałam w miejscu a koniec - czekałam na lepsze i mocniejsze zakończenie. Nie zrozumcie jednak źle, ostatnie strony, czytałam z niecierpliwością i ciekawością ale zabrakło tego, czegoś - no wiecie ;) Ostatecznie, książkę polecam. Warta przeczytania. Odstresuje po ciężkim dniu, pozwolić zapomnieć o problemach i co najważniejsze sprawi, że na twarzy pojawi się uśmiech a w pewnych momentach policzki będą gorące i czerwone :)


CZYTALIŚCIE?

Droga Wojowniczego Dzieciaka

Droga Wojowniczego Dzieciaka


Witajcie! Ostatnio czytanie książek weszło mi w nawyk. Lubię po 8h pracy przed komputerek zanurzyć się w dobrej lekturze i pobudzić swoją wyobraźnię. Hm..W sumie praca technologa/konstruktora wymaga bujniej wyobraźni i kreatywnych pomysłów ale...książki "odmóżdzają" :) Tak też było w tym przypadku. "DROGA WOJOWNICZEGO DZIECIAKA", to lektura motywująca, pokazujący siłę i chęć do zmian. To książka o walce o swoje "JA". 


Droga Wojowniczego Dzieciaka (w oryginale: Way of the Warrior Kid), napisana przez autora bestsellerowej książki „Extreme Ownership” Jocko Willinka, jest jedyną na rynku pozycją, która w tak prosty i przystępny sposób uczy dzieci (i dorosłych) dyscypliny. Historia 10-letniego Marka pokazuje, jak wiele można zmienić w swoim życiu w ciągu jednych wakacji, jeżeli ma się odpowiednią motywację.
Dlaczego warto przeczytać książkę Jocko Willinka?

Wujek Jocko odwiedził małego Marka podczas wakacji. To nie był normalny wujek. Prawdziwy komandos amerykańskich sił specjalnych. To książka o tym, jak chłopcy stają się mężczyznami. To książka o tym jak mężczyźni mogą stać się prawdziwymi mężczyznami. To książka o odwadze, honorze i pokonywaniu barier.

To książka dla wszystkich facetów: Ojców, wujków, mężów, prezesów, dyrektorów :)



Dzięki książce Jocko Willinka “Droga Wojowniczego Dzieciaka”:
  • Zachęcisz swoje dziecko do aktywności fizycznej
  • Zmotywujesz go do stawania oko w oko z wyzwaniami
  • Uświadomisz mu że poprzez pracę może mieć kontrole nad problemami które go dotykają.
  • Czytając tę lekturę spędzisz z synem/córką bardzo wartościowy czas.
  • Twoje dziecko pozna techniki szybkiej i efektywnej nauki.
  • Przekona się że drogą do sukcesu są systematyczność, wytrwałość i dyscyplina.
  • Zobaczy, jak swoją siłę wykorzystać do budowania relacji, a nie do do dominacji.
  • Zostanie zmotywowane do sportów walki, pływania i gimnastyki.
  • Twoje dziecko otrzyma książkę, którą chętnie przeczyta!
  • I odejdzie od komputera!

Po książkę sięgnęłam tylko z jednego względu. Kupiłam ją dla syna. Chciałam, żeby się zmotywował, żeby się nigdy nie poddawał i był dzielny a ta lektura właśnie taka jest. Zanim podarowałam ją Antkowi, postanowiłam sama na nią zerknąć i tak mnie wciągnęła, że pochłonęłam ją w jeden wieczów. Bardzo zabawna, napisana z humorem i lekka książka, która daje sporo do myślenia, uczy i wychowuje. Jest zupełnie inna od tych lektur, z którymi spotkałam i co najważniejsze w przypadku dzieci i młodzieży - nie ma w niej "durnot". Szczerze polecam! Książkę możecie zamówić z strony internetowej, podanej poniżej :)



CO MYŚLICIE O TAKIEJ KSIĄŻCE?

 

"SUKCES TO SUMA NIEWIELKIEGO WYSIŁKU..." ~ KURSOWO.COM

"SUKCES TO SUMA NIEWIELKIEGO WYSIŁKU..." ~ KURSOWO.COM


Witajcie! W końcu jestem, zapowiedź postów na IG było kilka i wreszcie udało mi się zmobilizować i naskrobać kilka sensowych słów. Rozwijanie mojego profilu na Instagramie, nie idzie mi najlepiej, postanowiłam zasięgnąć porad jakiejś mądrej głowy i wykupiłam kurs "Instagram od 0 do 10.000" na platformie KURSOWO.COM. Jesteście ciekawi co z tego wyszło? :)


Dziękuję temu kto stworzył kurs, z możliwością zatrzymywania, cofania lub ponownego obejrzenia filmu. Taki człowiek jak ja, ciągle zalatany, zabiegany chyba nie ukończyłby tego kursu nigdy, bo ciężko jest mi w domu znaleźć 60 minut, tylko dla siebie. Jak już się domyślacie, szkolenie podzieliłam na 2 dni i w sumie po każdej cennej radzie wchodziłam na swój profil i poprawiałam błędy więc z 1 godziny zrobił się jakieś 4h ale to na plus :)


Na początku mamy krótkie wprowadzenie a następnie, kolejne lekcje dotyczące m.in samego wyglądu profilu, contentu oraz trików jak i treści marketingowych. Filmy przedstawione są w postaci prezentacji czytanej i mówionej. Taśmy nie są długie, tak do 10 minut maksymalnie. Głos przyjemny, bardzo miło się słuchało :)


Co dał mi kurs? Będę szczera. Myślałam, że prowadzenie profilu na Instagramie jest dużo prostsze. Niestety do otrzymania wartościowego contentu, trzeba włożyć dużo wysiłku i pracy, poświęcać czas na doskonalenie własnego konta jak i odwiedzania innych. Wartościowe posty, odpowiednie hashtagi, piękne zdjęcia i najważniejsze: POKAZANIE SIEBIE, nie udawanie, nie podszywanie się czy naśladowanie kogoś kim nie jesteśmy. 


Są ludzie, którzy mają łatwiej. To celebryci, osoby znane mniej lub bardziej z telewizji. Są też jednak przypadki, że zwykłe osoby z ulicy mogą wybić się w social media. Trzeba być jednak oryginalnym i mieć coś wartościowego do pokazania. Jeśli miałabym podsumować kurs, to tak! Szczerze polecam, pokazał mi moje błędy, uświadomił kilka rzeczy i wiem, co robić aby dobić do tych wymarzonych 10k :)


Dużą zaletą kursu jest to, że nie znika z naszego profilu. Możemy w dowolnym momencie, włączyć lekcję, którą aktualnie chcemy sobie przypomnieć. Taki wielorazowy kurs jest naprawdę bardzo fajny, inaczej musiałabym nagrywać, robić zdjęcia lub ślęczeć z zeszytem i wszystko notować. Na platformie dostępne są kursy Wordpressa, marketingowe lub pakiety. Ja z pewnością jeszcze skorzystam :)


CO MYŚLICIE O KURSACH ONLINE?

 

Copyright © 2014 Anqelique , Blogger