Wakajki 2021 - czyli gdzie byłam jak mnie nie było? :)
Witajcie! Od ostatniego postu minęły już prawie trzy tygodnie i powiem Wam szczerze, że chciałam odpocząć ale przez tą pandemię, covid, deltę i talony 500+ się nie dało, najzwyczajniej się na dało! Człowiek po pierwsze odzwyczaił się od wychodzenia z domu i jak na początku, gdy wszystko było pozamykane, wyjść się chciało tak teraz azylem stał się dom, w którym jest najlepiej. Sprawa druga, bony na wakacje są wykorzystywane masowo, ludzie najchętniej wyjeżdżają w góry lub nad morze, aby tylko nie przepadła kasa - stąd turystów jest 2x więcej. I trzecia, kontrowersyjna rzecz - szczepienia. Nie zaszczepieni zostają w kraju więc jadą gdzie? Nad morze lub w góry. Dlatego ja, swój urlop spędziłam w azylu, czyli w domu. Czy mi szkoda? Oczywiście, że nie! Na wakacje jadę odpocząć a nie stać 2h w kolejkach i przebywać w tłumie i gwarze :)
Pierwsze dni, chciałam, podkreślam CHCIAŁAM odpocząć i się wyspać ale już w pierwszy dzień urlopu mój młody miał basen wiec musiałam rano zawieźć, przywieźć i ogarnąć zakupy. Obiad, porządki itp. W środę korzystając z pięknej pogody wybraliśmy się do pobliskiego ZOO w Zamościu. Ostatni raz byłam tu, 2 lata temu. Trwał remont, było brzydko i brudno. Tego roku postanowiłam wrócić i biję wielkie brawa - postęp ogromny, nowa strefa - bardzo ładna, czysta, zadbana i nowe zwierzaczki. Stare miejsca się nie zmieniły i wymagają jeszcze bardzo dużo pracy.
Na początek tripa, wleciała mrożona kawa z lodami i hipopotam :)
Nowa strefa to m.in wejście do zamkniętych pomieszczeń z latającymi nad głowami ptakami. Fajne odczucie, przeżycie i piękny mini wodospad. Pojawiły się również żyrafy, orzeł, jeżozwierz i inne ciekawe zwierzęta. Jest co zobaczyć :)
W ZOO można spędzić cały dzień, nie tylko zwiedzając ale też dobrze zjeść, wypić kawę czy posiedzieć z dziećmi na placu zabaw lub parku linowym. Atrakcji jest sporo więc z pewnością Wasze pociechy nie będą się nudziły. My spędziliśmy tam ładnych parę godzin. Cena biletu: ok 30 zł normalny i ok 25 zł ulgowy. Wg mnie OK :)
Czwartek i piątek to wielkie przygotowania do urodzin syna. Tort robiłam sama, musiałam ogarnąć dom, podwórze, zrobić zakupy a dziecko ma dodatkowe zajęcia, trzeba było zawieść, przywieść. W planach był również zakup samochodu więc poszukiwania szły pełną parą :)
W związku z tym, że nie miałam zaplanowanych większych wakacji zdecydowałam się na huczne urodziny syna, wynajęłam 12m dmuchańca, zrobiłam grila itp. Dodatkowo syn otrzymał ode mnie elektryczną hulajnogę. Gdy to wszystko zobaczył, stwierdził, że warto było zostać w domu i odpuścić sobie wakacje :)
I tak zleciał tydzień mojego urlopu. Niby nic nie robiłam, a jednak robiłam - dni mijały w przerażającym tempie. Niedzielę spędziliśmy , relaksując się nad zalewem. Pogoda dopisała, humory też tylko .... te tłumy! OMG ile wtedy było ludzi :D
W drugim tygodniu urlopu wybraliśmy się do MAGICZNYCH OGRODÓW. Nigdy tam nie byłam a miejsce zachwalane było niejednokrotnie przez moich znajomych. Pojechaliśmy w środę licząc na to, że nie będzie zbyt wiele ludzi a nawet jak będą to nie w takiej ilości. Jakie było nasze zdziwienie, widząc godzinną kolejką do kasy po bilety, już wtedy żałowałam, że nie kupiłam ich online :( Na szczęście jakoś w miarę sprawnie to szło. Magicznie Ogrody hmm... widziałam wiele parków i to miejsce nie zrobiło na mnie jakiegoś szczególnego wrażenia. Słabe i mało atrakcji. Interesujące wydawało się "Mroczysko" ale przewodnik wpuszcza ok 80 osób na raz i nie ma szans aby ludzie idący na końcu słyszeli przewodnika. Wszystko jest bardzo sztuczne i niedopracowane, nawet mój 9latek nie był tym zainteresowany. Mam też wiele zastrzeżeń do kultury chłopaka, który nas oprowadzał ale to przemilczę...
Bulwary z perspektywy ulicy wydawały się ciekawe i takie też były, tor przeszkód był ciekawy, miejscami trudny a dzieci mogły się na nim bawić i bawić :) Jedno z lepszych miejsc w parku. Spokojnie do tuneli mogą wejść osoby dorosłe, dzięki temu maluszki mogą pochodzić z rodzicami ale uwaga, gdy jest za dużo ludzi to tam jest MASAKRA! Każdy, każdego popycha, przepycha - ech, nie lubię takich zachowań.
Ogromne marchewki, dinozaury, jaja, żaby itp to jedne z atrakcji ale tylko do zdjęć, nic więcej w takich strefach nie można było robić - wiało nudą.
Pływanie na tratwach, strzelanie z łuku, karuzela napędzana ręcznie, duży plac zabaw to pozostałe atrakcje tego miejsca. Ogólnie już po 3h przebywania tam i sporych kolejkach, zaliczyliśmy wszystkie atrakcje. Aaa, zapomniałabym o najważniejszym - MORDOLE - to maskotki parku, stoją przy wejściu i witają dzieci :) Czy jestem zadowolona z parku? I tak i nie. Nie było tam nic, co zrobiłaby na mnie jakieś szczególne wrażenie ale mój 9latek był bardzo zadowolony a jak cieszy się dziecko to rodzić też :) Cena biletu: ok 80 zł.
Wracając do domu, obowiązkowo musieliśmy wstąpić do Karczmy "BIDA" na pyszne jedzonko. Mój M. wziął pierogi z kapustą a ja pierogi z szpinakiem, mozzarella i szynką. To było baaaardzo pyszne! Jeśli będziecie w okolicach Lublina - Puław to koniecznie zajrzyjcie do tego miejsca, nie będziecie żałować! :)
Czwartek i piątek to niestety remont w domu i sprzątanie. Weekend miał być czasem na naładowanie baterii a tymczasem przysporzył wielu kłopotów, o których już nie będę pisała. Ostatni dzień urlopu, czyli poniedziałek spędziłam na zakupach w centrum oddalonym o 120 km od mojego miejsca zamieszkania :) I wiecie co? Nic tak nie cieszy kobiety jak ZAKUPY :)
P.S. Udało się też kupić auto :)
A wy co robiliście na wakacjach/ urlopie?