Mary Kay, TimeWise, Matte Wear Liquid Foundation (Matujący podkład w płynie)


Witajcie Kochani! Sporo czasu upłynęło od mojego ostatniego postu ale chyba za dużo wzięłam sobie na głowę. Dzisiaj recenzja podkładu, który dwa dni temu pojawił się na moim 


Wzbudził wielkie zainteresowanie ale jak się okazało większość dziewczyn nie znała tej marki. W moim małym miasteczku, (w przenośni) "co druga" dziewczyna jest konsultantką MARY KAY, więc z dostępnością, problemu nie mam. 

Pierwszą styczność z firmą miałam podczas spotkania blogerek, w Lublinie w 2016 roku. Już wtedy, każda z nas mogła zająć się tym biznesem ale nie chciałyśmy :)


Zaatakowana "achami" i "ochami" postanowiłam wypróbować cudowny kosmetyk Mary Kay. Najczęściej sięgam po podkłady i tusze więc wybór był prosty. Konsultantka/koleżanka dobrała mi odcień i za 79 zł produkt był mój. Aktualna cena: ok 100 zł.


Opakowanie: zwykła tubka z odkręcanym korkiem. Zapach: bezzapachowe. Konsystencja: jak sama nazwa wskazuje płynna, rzadka, lejąca. Czasami był problem w wydobyciem odpowiedniej ilości kosmetyku - zazwyczaj za dużo. Za takie pieniążki, producent mógłby dopracować tubkę :)


Do plusów z pewnością mogę zaliczyć jego lekkość. Podkład jest jak dzienny krem, pięknie rozprowadza się na buzi, ładnie wtapia w skórę, nie pozostawia tłustego filmu i nie wymaga przypudrowania. Przez cały dzień jest praktycznie nie wyczuwalny na buzi. Nie tworzy efektu maski, chociaż ma skłonności do oksydacji, więc lepiej wziąć kolor jaśniejszy. Na zdjęciu tego nie widać, ale mam dobrany za ciemny kolor i u mnie ta maska się pojawia, bo szyję mam bardzo bladą :( Nie obwiniam tutaj kosmetyku, tylko źle przeszkoloną konsultantkę. Podkład ma średnie krycie, które można budować. Nie zapycha i nie powoduje powstawania intruzów. Wygładza, nie wchodzi w zmarszczki, nie pogłębia ich i nie uwydatnia. Produkt, powinien matowieć ale jednak tego nie robi, po 2-3h święcę się i wymagam przypudrowania. Podkreśla suche skórki. 

Poniżej przedstawiłam Wam porównanie, chyba wszystkim znanego podkładu CATRICE LIQUID CAMOUFLAGE odcień 01 i MARY KAY odcień 2 - beż.  Produkt Catrice jest aktualnie moim idealnym odcieniem więc zobaczcie jak bardzo konsultantka się pomyliła :)


Na koniec efekty przed i po (1 warstwa). Nie są jakieś spektakularne ale widoczne gołym okiem. Podkład zakrywa niewielkie niedoskonałości i wyrównuje koloryt. 

Uważam, że podkład nie jest najgorszy i warto dać mu szansę ale czy warto przepłacać skoro taki efekt możemy uzyskać drogeryjnymi kosmetykami za kilka zł? Na to pytanie musicie odpowiedzieć sobie sami.


 

ZNACIE MARĘ MARY KAY?

2 komentarze:

  1. Z tej marki miałam kiedyś bardzo fajny olejek :) Inne kosmetyki nie wzbudziły u mnie już dużych zachwytów.

    OdpowiedzUsuń
  2. o marce słyszałam, ale chyba nie miałam okazji używać ich produktów

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za komentarz :)

Copyright © 2014 Anqelique , Blogger